Radni z Wilamowic muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy było warto podejmować „uchwałę anty-LGBT”? A jeśli tak, to czy zabranie głosu w sprawach światopoglądowych jest warte aż 7 milionów złotych dotacji na budowę muzeum, która właśnie została zamrożona. Wprawdzie władze miasta przekonywały, że uchwała żadnych konsekwencji dla funkcjonowania gminy nie przyniesie, to – jak się okazuje – przyniosła, i to ona je poniesie, a nie „środowiska LGBT podważające tradycyjny model rodziny”. Stowarzyszenie „Wilamowianie” już apeluje do radnych o opamiętanie się i unieważnienie uchwały, która „przynosi wstyd i podziały”.
Kontrowersyjna uchwała Rady Miejskiej w Wilamowicach została podjęta 30 października 2019 roku, ale dopiero teraz odbiła się czkawką. Dotyczyła „stanowiska Rady Miejskiej w Wilamowicach w sprawie wsparcia dla konstytucyjnego modelu rodziny opartego na tradycyjnych wartościach”. Podobną przyjęły choćby władze powiatu bielskiego.
Jak mówi dziś Stanisława Kudłacik, przewodnicząca Rady Miejskiej, radni nie spodziewali się, że uchwała może wpłynąć na kwestię przyznawania dotacji. Zapewnia, że uchwała nie była wymierzona w środowiska LGBT, choć była pewną formą sprzeciwu wobec głośnych marszów i postulatów.
– Gmina Wilamowice otrzymała ponad 7 milionów złotych dofinansowania z Funduszy Norweskich na projekt pn. „Utworzenie Muzeum Kultury Wilamowskiej w Wilamowicach – budowa budynku Muzeum Kultury Wilamowskiej”. Przez uchwałę antyLGBT grant został zawieszony, a płatności powinny być wstrzymane – poinformował Bart Staszewski, aktywista LGBT+, który „ściga” samorządy z powodu uchwał wymierzonych w swoje środowisko. Jak dodaje, wystarczy, że Rada Miejska Wilamowic po prostu wycofa się ze swojej uchwały i wszelkie przeszkody do uzyskania dofinansowania przestaną istnieć.
Jasne stanowisko zajęło już Stowarzyszenie „Wilamowianie”. – Apelujemy do Rady Gminy Wilamowice o wycofanie uchwały, która wprowadza jedynie podziały i wstyd – oznajmili jego członkowie.
Stanisława Kudłacik informuje, że władze Wilamowic rozpoczęły już rozmowy o tym, jak podejść do sytuacji i czy nie wycofać się z uchwały, która wywołała takie zamieszanie. Sprawa uchwały powinna się wyjaśnić już 17 lutego, gdy odbędzie się sesja Rady Miejskiej. Burmistrz Marian Trela nie zajmie wtedy jednoznacznego stanowiska i nie zamierza do niczego namawiać radnych. Informuje, że wyjaśni tylko, jakie konsekwencje będą się wiązać z podtrzymaniem uchwały z 2019 roku, a one – jak się obawia – mogą się rozciągać także na inne projekty miasta, starającego się o dotacje.
Obszerny artykuł na ten temat ukaże się w czwartkowym wydaniu tygodnika „Kronika Beskidzka”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS