A A+ A++

Pierwszy tydzień po ponownym otwarciu większości sklepów w galeriach miał i tak 26 proc. gorsze wyniki odwiedzalności niż analogiczny rok temu.

Jak wynika z danych ShopperTrak, które „Rzeczpospolita” publikuje jako pierwsza, w tygodniu 1–7 lutego Polacy ruszyli na zakupy do centrów po miesięcznym zamknięciu, ale nie tłumnie. W stosunku do tygodnia wcześniejszego ruch w takich obiektach wzrósł co prawda 45,6 proc., ale i tak był 26,6 proc. niższy niż rok temu. W sklepach było faktycznie sporo klientów, ale góra jeden, dwa dni.

– Dane potwierdzają nasze obserwacje – klienci przybyli do sklepów w ramach nadrabiania zaległości zakupowych po wielu tygodniach lockdownu. Nie są to jednak nawet w obliczu mechanizmu odroczonych zakupów takie ilości klientów, które pozwalałaby zbliżać nam się do wyników z podobnego okresu w zeszłym roku – mówi Zofia Morbiato, dyrektor Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług.

– Po poniedziałkowym szczycie nastąpiło stopniowe wypłaszczanie zarówno dynamiki odwiedzalności, jak obrotów. Odwiedzalność jest zdecydowanie mniejsza niż przed pandemią i mniejsza niż po otwarciu po drugim lockdownie w sobotę 28 listopada – dodaje.

Czytaj także:  Zakupy spożywcze zmieniły się na dobre? Rośnie rola e-sklepów

Podkreśla, że złudzenie tłumów w centrach handlowych może tworzyć fakt, że ograniczona liczba osób wpuszczanych do sklepów w wyniku przestrzegania przez nie reżimu sanitarnego powoduje kolejki przed niektórymi, ale nielicznymi, sklepami.

– To jednak tylko pozory szczególnej odwiedzalności. Nie ma co liczyć w najbliższym czasie na powrót do normalności handlowej w centrach sprzed pandemii – wyjaśnia.

– Pierwszy dzień oznaczał realizację odłożonych zakupów, sprzedaż była świetna, ale później dynamika spadła. Ostatecznie spodziewamy się, że wrócimy do poziomów 50, góra 70 proc. klientów sprzed roku – mówi Artur Kazienko, prezes Kazar Group.

Straty liczą nie tylko wynajmujący, ale również właściciele centrów handlowych. – Trzy lockdowny przyczyniły się do powstania strat nie do odrobienia, które – jak wyliczyła Polska Rada Centrów Handlowych – dziś łącznie sięgają ponad 38 mld zł. Sam tylko styczeń dołożył kolejne 6 mld zł – mówi Anna Malcharek, dyrektor zarządzający Gemini Holding.

– Marki praktycznie straciły sezon zimowych wyprzedaży, który tradycyjnie po świętach pobudza sprzedaż. Pogłębiły się także straty właścicieli galerii. Szacuje się, że trzy lockdowny doprowadziły do powstania luki w przychodach sięgającej 5 mld zł. To jest aż 45 proc. rocznych przychodów z tytułu czynszów – dodaje.

Na linii centra handlowe i sklepy wciąż nie brakuje sytuacji kryzysowych. Za okres lockdownu centra nie pobierają czynszu, ale wiąże się to z renegocjowaniem kontraktów i, zazwyczaj, przedłużaniem ich na kolejne miesiące. Jednak w związku z niższym ruchem najemcy domagają się obniżek stawek czynszu, a z tym bywa już różnie.

– Nie chcemy zamykać sklepów w centrach handlowych, ale możemy być do tego zmuszeni. Dzisiaj kluczem jest podejście omnichanel, ale nie możemy finansować centrów handlowych pieniędzmi z e-commerce. Właściciele centrów handlowych także muszą zrozumieć, że świat się zmienił – mówi Artur Kazienko. – Na początku pandemii rozumiały to nieliczne fir … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNagrody Prezydenta Mielca [FOTO]
Następny artykułKrystyna Pawłowicz nazwała dziennikarza “Echa Dnia” kłamcą i zażądała przeprosin