A A+ A++
fot. Klaudia Piwowarczyk

Coraz ciekawiej wygląda walka o ostatnią pozycję umożliwiającą walkę w play-off. Zwycięstwo 3:0 Cuprum Lubin z MKS-em Będzin pozwoliło lubinianom awansować na dziewiąte miejsce i włączyć się do tej rywalizacji. W pozostałych spotkaniach 24. kolejki PlusLigi również było interesująco – osłabiony Jastrzębski Węgiel pewnie pokonał Ślepsk Suwałki 3:0, zawiercianie gładko wygrali z drugim składem ZAKSY 3:0, a Resovia zrewanżowała się Vervie i triumfowała w Warszawie 3:1.

Kolejkę otworzyło nietypowe starcie osłabionego Jastrzębskiego Węgla ze Ślepskiem Malow Suwałki. Gospodarze musieli poradzić sobie bez będącego na kwarantannie sztabu szkoleniowego, a także kilku zawodników, w tym Tomasza Fornala, Rafała Szymury czy Eemiego Tervaporttiego. W związku z tym zespół poprowadził w tym spotkaniu trener z Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla, Dariusz Luks, a w wyjściowej szóstce w pełnym wymiarze zadebiutował przyjmujący Michał Gierżot. Stanął on na wysokości zadania, był jednym z najlepiej punktujących siatkarzy w swojej drużynie (12) i atakował ze skutecznością 69%, został również nagrodzony statuetką MVP. – Presję się czuło. To nie jest tak, że zagrał drugi skład i gdybyśmy przegrali, to wszystko byłoby w porządku. Tak naprawdę wypadł tylko jeden zawodnik z całej pierwszej szóstki – przyznał po meczu Gierżot. Jastrzębianie mimo nieznacznych problemów w pierwszej i drugiej partii rozstrzygnęli grane na przewagi końcówki na swoją korzyść, a w trzecim secie już zdominowali rywali, wygrywając ostatecznie 3:0. Poza Gierżotem, bardzo dobrze zaprezentowali się także Yacine Louati (12) oraz Łukasz Wiśniewski (11), który zanotował 100% skuteczności w ataku. Po stronie Ślepska najlepszym zawodnikiem był atakujący Bartłomiej Bołądź (16).


Asseco Resovia Rzeszów zrewanżowała się Vervie Warszawa Orlen Paliwa za porażkę w Rzeszowie i w stolicy pokonała podopiecznych trenera Andrei Anastasiego 3:1. Goście mocno otworzyli spotkanie i od początku do końca kontrolowali jego przebieg, chociaż w drugiej partii zanotowali nieznaczny przestój, co poskutkowało porażką do 22. W trzecim i czwartym secie ich dominacja była już jednak widoczna i wygrali je do 17 i 16. Ich główną bronią była zagrywka, którą zdobyli bezpośrednio 7 punktów, a w pozostałych przypadkach znacznie utrudnili grę przeciwnikom. –  Bardzo dobrze funkcjonowało rozegranie. Myślę, że sporo graliśmy w tym spotkaniu środkiem, również z szóstej strefy. Byliśmy w stanie zdominować na środku siatki, na co rywale nie byli przygotowani i to pomogło nam wygrać w czterech setach – podsumował spotkanie środkowy Resovii, Jeffrey Jendryk. Rzeszowian do zwycięstwa poprowadził będący niezmiennie w znakomitej formie atakujący Karol Butryn (19), bardzo dobre spotkanie zanotował również przyjmujący Nicolas Szerszeń (16). W drużynie Vervy najlepiej spisał się atakujący Michał Superlak (19).

Ciekawie było w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie trener Nikola Grbić zaskoczył wszystkich zmienioną w stu procentach wyjściową szóstką. ZAKSA już zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli po fazie zasadniczej, więc szkoleniowiec kędzierzynian zdecydował się dać odpocząć podstawowym zawodnikom i posłać do boju drugi skład. Wykorzystał to zespół Aluronu CMC Warty Zawiercie i pokonał gospodarzy 3:0. Najlepszym siatkarzem meczu został atakujący drużyny gości, Mateusz Malinowski (13). Najwięcej punktów zdobył natomiast występujący na tej samej pozycji w szeregach ZAKSY Bartłomiej Kluth (14). – Mieliśmy bardzo ciężki okres, a zawodnicy z podstawowego składu potrzebowali trochę odpoczynku. Myślę, że dlatego wyszliśmy na ten mecz drugim składem. Ale każdy z nas chciał wygrać. Graliśmy na 100%, cieszyliśmy się siatkówką. Próbowaliśmy, staraliśmy się, ale wynik był taki, jakiego niestety nie chcielibyśmy. Szkoda przede wszystkim drugiego seta – podsumował rozgrywający ekipy z Kędzierzyna-Koźla, Rafał Prokopczuk.

Bardzo zacięte było starcie Stali Nysa z Indykpolem AZS-em Olsztyn. W pierwszym secie w grze na przewagi górą byli gospodarze, którzy poszli za ciosem i po dwóch partiach prowadzili 2:0. W trzeciej złapali co prawda zadyszkę, co wykorzystali olsztynianie, jednak ostatecznie to siatkarze Stali rozstrzygnęli wyrównaną końcówkę czwartej odsłony na swoją korzyść i triumfowali 3:1. Przyjezdni nie wykorzystali tym samym szansy na wskoczenie do pierwszej ósemki w tabeli. Najwięcej punktów w tym spotkaniu zanotował atakujący zespołu z Nysy, Wassim Ben Tara (23), a nagrodę MVP otrzymał przyjmujący Bartosz Bućko (16). Po stronie Akademików szalę zwycięstwa na ich korzyść starali się przechylić Robbert Andringa oraz Remigiusz Kapica (po 16), jednak ich dobra postawa to było za mało, by zatrzymać dobrze dysponowanych nysan. – Nie graliśmy na zagrywce tak, jakbyśmy chcieli, mogliśmy także lepiej spisać się w bloku, rywale obijali nas jak chcieli. Walki jednak nie zabrakło. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni nas niczym nie zaskoczyli. Zagrali dokładnie tak, jak mieliśmy ich rozpisanych. To nasza wina, że nie wygraliśmy.  Oni zagrali dobrze, wszystko im wychodziło, my jedynie zdominowaliśmy trzeciego seta – podsumował środkowy Indykpolu AZS, Dawid Woch.

Zwycięstwo zgodnie z planem odnieśli siatkarze PGE Skry Bełchatów, którzy pokonali na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych Radom 3:1. W drugiej i trzeciej partii walka była najbardziej zacięta, jednak gospodarzy stać było tylko na wygranie końcówki trzeciego seta. Bełchatowianie zdominowali przeciwników głównie zagrywką, dzięki której zdobyli aż 12 punktów. Czarni zanotowali tylko jednego asa serwisowego. Bardzo dobrze zaprezentował się w tym spotkaniu atakujący zespołu z Radomia, Dawid Konarski, który zdobył najwięcej “oczek” w tym meczu (18), jednak to nie wystarczyło, by doprowadzić do tie-breaka. Po stronie Skry znakomicie zagrali wszyscy ofensywni zawodnicy, Milad Ebadipour oraz Dusan Petković zanotowali po 16 punktów, Norbert Huber i Taylor Sander dołożyli po 15. Nagrodę MVP otrzymał Amerykanin, który posłał w stronę rywali aż 6 asów serwisowych. – Drużyna z Bełchatowa bardzo dobrze zagrywała, a my mieliśmy problemy z przyjęciem. My za to zagrywaliśmy słabo, mieliśmy tylko jednego asa i dużo zagrywek psuliśmy – podsumował przyjmujący Czarnych, Bartosz Firszt.

Mecz w Gdańsku mocno otworzyli siatkarze GKS-u Katowice, którzy w każdym elemencie grali lepiej od gospodarzy, co zaowocowało zwycięstwem w pierwszej partii. Później jednak gdańszczanie się rozkręcili, ciężar gry wziął na siebie atakujący Mariusz Wlazły i trzy kolejne sety padły łupem Trefla. Wlazły zdobył w tym meczu najwięcej punktów (22) i statuetkę MVP, ale należy również podkreślić bardzo dobrą grę przyjmującego Moritza Reicherta (18). W szeregach GKS-u najlepiej spisał się atakujący Jakub Jarosz (18). – Znaleźliśmy w tym spotkaniu swój rytm. Na początku każdego z setów było dużo błędów i myślę, że dzięki rozwiązaniu problemów w niektórych sytuacjach i temu powrotowi do dobrej dyspozycji pokusiliśmy się o zwycięstwo. Ogromne gratulacje dla całego zespołu – podkreślił Mariusz Wlazły.

Na zakończenie kolejki Cuprum Lubin bardzo szybko pozbawiło we własnej hali MKS Będzin jakichkolwiek nadziei na zwycięstwo. Gospodarze zdominowali rywali w każdym elemencie, wygrywając bez najmniejszego problemu 3:0. Duży wkład w triumf miał rozgrywający Miguel Tavares, którego zagrywka znacznie utrudniła grę będzinianom (bezpośrednio serwisem zanotował 5 punktów). Nagrodę MVP otrzymał natomiast środkowy Dawid Gunia (8), który miał 100% skuteczności w ataku. Po stronie MKS-u Rafał Faryna dał z siebie wszystko, zdobył aż 22 punkty, był jednak w ofensywie osamotniony i nie zdołał przedłużyć losów spotkania. – Do końca rundy zasadniczej jeszcze trochę zostało i jeszcze może być różnie. Nasza passa trwa, patrzymy w przód na kolejne wyzwanie i chcemy mieć z tego radość, tak jak w tym meczu – powiedział Dawid Gunia.

Wyniki 24. kolejki nie wpłynęły znacząco na układ tabeli. Pierwsza ósemka pozostaje bez zmian, coraz ciekawiej wygląda natomiast walka o ostatnie miejsce w play-off. Na ten moment na ósmej pozycji jest GKS Katowice (29p.). Zwycięstwo za trzy punkty pozwoliło jednak Cuprum Lubin awansować na dziewiątą lokatę (28p.) i tym samym dołączyć do katowiczan, suwalczan oraz olsztynian, którzy rywalizują o ósemkę. Siatkarze Indykpolu AZS nie wykorzystali szansy na wyprzedzenie tych ekip, przegrywając 1:3 ze Stalą Nysa. Podopieczni trenera Daniela Castellaniego aktualnie zajmują dziesiąte miejsce (28p.), a za nimi jest Ślepsk Malow Suwałki (27p.). Niezmienna jest trójka zamykająca zestawienie – Cerrad Enea Czarni Radom, Stal Nysa oraz pewny spadku MKS Będzin.

źródło: inf. własna

nadesłał: Monika Sapela

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKatowice. Miejska dotacja do wymiany kotła – też bez poniesienia części kosztów
Następny artykułAssassin's Creed Chronicles: China za darmo