Bez kontuzjowanego Mateusza Bieńka siatkarze Skry poradzili sobie w Radomiu z Czarnymi i odnieśli jedenastą wygraną w tym sezonie PlusLigi. Bełchatowianie pokonali rywali 3:1 i dzięki trzem zdobytym punktom przybliżyli się do rywali. Skra zajmuje obecnie nadal 7. miejsce w tabeli PlusLigi, radomianie znajdują się na miejscu 12. i praktycznie nei mają już szans i nadziei na miejsce w play-off.
Bez kontuzjowanego Mateusza Bieńka bełchatowianie zaczęli to spotkanie. Po stronie gospodarzy w wyjściowej szóstce pojawił się Bartosz Firszt. Na pierwszą dwupunktową przewagę wyszli goście po ataku z prawej flanki Dušana Petkovicia (8:6). Zwiększyli ją po wykorzystaniu kontrataków przez Taylora Sandera oraz Petkovicia. Czas wzięty przez Dimę Skoryja na niewiele się zdał, gdyż tuż po nim w polu serwisowym pojawił się Taylor Sander, który posłał trzy asy serwisowe (15:8). Sytuacja radomian stawała się coraz trudniejsza, ponieważ ich rywale uzyskali sobie wysokie prowadzenie i prezentowali się naprawdę dobrze. Wprawdzie miejscowi zaczęli przyjmować i kończyć swoje ataki, ale nie potrafili niwelować straty do swoich przeciwników, która cały czas utrzymywała się na poziomie sześciu-siedmiu ,,oczek”. W końcówce seta nic się nie zmieniło. As serwisowy posłany przez Norberta Hubera dał graczom PGE Skry aż osiem setboli. Premierową odsłonę spotkania zakończyła zepsuta zagrywka Dawida Konarskiego.
Głowna różnica między zespołami była widoczna w elemencie zagrywki. Dwa skończone ataki z lewego skrzydła przez Milada Ebadipoura dawały gościom prowadzenie 3:0. Miejscowi szybko doprowadzili do remisu, gdyż uruchomili po swojej stronie blok, który pozwolił im nawet uzyskać jednopunktową przewagę. Od tego momentu każda z drużyn punktowała przy swoim przyjęciu, a wynik cały czas oscylował wokół remisu. Serię tą przerwało dopiero autowe uderzenie Dušana Petkovicia (12:14). Po obu stronach siatki pojawiło się sporo pomyłek w polu serwisowym, dzięki którym spotkanie to traciło na atrakcyjności. Kiedy tylko serwujący przestali się mylić, a atakujący kończyli posyłane do nich piłki obraz gry uległ zmianie. W samej końcówce seta gospodarze utrzymywali dwupunktową różnicę, ale nieporozumienie na linii Michał Kędzierski-Dawid Dryja doprowadziło do remisu po 21. W decydującym momencie tej partii zablokowany został Dawid Konarski przez Norberta Hubera, który był bardzo widoczny w tym meczu (21:22). Atak Ebadipoura zwiększył przewagę bełchatowian do dwóch ,,oczek”, której nie oddali już do końca tej partii.
Trzeci set, wzorem poprzedniego, był bardzo wyrównany i żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie większej przewagi. Nawet jak któraś z drużyn obejmowała dwupunktowe prowadzenie to prędko je traciła. Po trafieniu Dušana Petkovicia było 11:9, a dodatkowo gdy Brenden Sander nie zdołał umieścić piłki w pomarańczowym – 11:14. W tym momencie wydawało się, że przyjezdni mogą odskoczyć od swoich rywali i zwiększyć dystans, ale tak się jednak nie stało. W ataku bowiem pomylił się Dušan Petković i Wojskowi nawiązali kontakt punktowy (14:15). Podopieczni Michała Mieszko Gogola własnymi błędami oddawali punkty za darmo swoim rywalom. Bronili się jednak dobrą zagrywką, dzięki której cały czas mieli dwa ,,oczka” więcej. Końcówkę tej partii zagrali fatalnie. Kolejny autowy atak Petkovicia przydarzył się im przy piłce meczowej i od tego momentu wszystko się w ich grze zacięło. Trzecia część tego meczu rozstrzygała się bowiem na przewagi. W niej przyjezdni w dalszym ciągu pudłowali, a gdy dwa razy z lewej flanki pomylił się Taylor Sander, przegrali całego seta 24:26.
Patrząc na przebieg poprzedniego seta wydawało się, że decydujące dla losów tej partii będzie jak najszybsze zapomnienie o przegranej końcówce przez bełchatowian oraz ich powrót do własnej gry. Od pierwszych piłek byli wyraźnie podrażnieni, co szybko znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Po asie serwisowym Taylora Sandera wyszli na prowadzenie 8:6. Kiedy Dušan Petković skończył swój atak, zrobiło się 11:8. Przyjezdni przewagę budowali sobie głównie w polu serwisowym. Dobre zagrywki Serba, a przede wszystkim Milada Ebadipoura pozwoliły im odskoczyć od swoich rywali i stopniowo zwiększać dystans. W pewnym momencie wynosił on już sześć ,,oczek” i wszystko zmierzało do pewnego ich zwycięstwa nie tylko w tej partii, ale w całym meczu. Wprawdzie przydarzały się im błędy w ataku, ale wszystko nadrabiali zagrywką. Po skończeniu kontry przez Ebadipoura wygrywali już 20:13 i nic już im nie mogło przeszkodzić w zgarnięciu kompletu punktów. Tym bardziej, że w końcówce seta zaczął im funkcjonować blok, którym jeszcze zwiększyli różnicę. Kropkę nad ,,i” postawił Petković, po którego zagraniu ekipa popularnych Pszczół mogła się cieszyć z odniesienia kolejnego zwycięstwa.
MVP: Taylor Sander
Cerrad Enea Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów 1:3
(18:25, 23:25, 26:24, 16:25)
Składy zespołów:
Czarni: Dryja (4), Kędzierski (2), Konarski (18), Josifow (6), Sander (14), Firszt (7), Masłowski (libero) oraz Pasiński, Gąsior i Ostrowski (4)
Skra: Sander (15), Kłos (8), Ebadipour (16), Petković (16), Łomacz, Huber (15), Piechocki (libero) oraz Sawicki i Filipiak
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS