A A+ A++

Były pracownik firmy prowadzonej przez Kamila Durczoka zmarł z powodu nowotworu. Nigdy nie otrzymał pieniędzy, które miał dostać za wykonaną pracę.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Poważne problemy Durczoka. Prokuratura oskarżyła go o podrabianie podpisu byłej żony na dokumentach i przedkładanie ich w banku

Zmarł bez należnych mu pieniędzy

Robert Bryniak został zatrudniony na portalu silesion.pl, który założył Kamil Durczok. Młody dziennikarz zmarł z powodu nowotworu. Nie dostał zapowiadanego wynagrodzenia.

Sprawę komentuje jego matka:

Nie chcę tych pieniędzy. Ujawniłam, tę historię, żeby pokazać że mój syn został skrzywdzony przez człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji powinien go rozumieć lepiej niż inni

– mówi w rozmowie z portalem fakt.pl.

Portal publikuje m.in. dwie wiadomości, które zatrudniony na silesion.pl student wysłał do Kamila Durczoka:

Hej Kamilu, Robert Bryniak z tej strony. Pracowałem dla Ciebie przez trzy miesiące i nie zapłaciłeś mi za nie. Jest teraz świetna okazja, byś tę zaległość nadrobił, bowiem jestem właśnie po rozmowie z moim hematologiem i po trepanobiopsji wiemy już na 100%, że mam chłoniaka. Każde pieniądze mi się przydadzą, a zwłaszcza te, na które sobie zapracowałem

– pisał Bryniak.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rusza proces Durczoka! Będąc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję na autostradzie. Grozi mu do 12 lat więzienia

Hej, niestety nie udało mi się od rana z Tobą zdzwonić. Przekazuję więc wszystko smsem. 20 lutego wysłałem Ci na email: [email protected] plik, który potrzebuję, abyś dla mnie uzupełnił danymi zakładu pracy i swoją pieczątką (…) Proszę, abyś załatwił dla mnie umowę za styczeń i luty. Do tej pory nie otrzymałem wynagrodzenia za grudzień, a mamy koniec lutego. W jaki sposób zostanie mi to wynagrodzone? To nie jest w porządku, że jest takie opóźnienie. Nikt zresztą nie kontaktował się ze mną w sprawie tego, że nie otrzymam na czas wypłaty. Chciałbym uzyskać te umowy w tym tygodniu

– zwracał się do Durczoka.

W końcu dziennikarz zdecydował się na walkę w sądzie o należne mu pieniądze.

Od 16.11 do 22.02 pracowałem w redakcji portalu silesion.pl. Miałem być wynagradzany za ilość przepracowanych godzin, które nie były w żaden sposób określone. Przy realizacji 50% etatu mógłbym liczyć na połowę pensji minimalnej. Otrzymałem pierwszą pensję w grudniu. Umówieni byliśmy z pracodawcą, że umowę będziemy podpisywać w każdym kolejnym miesiącu za miesiąc poprzedni, aby można było podliczyć konkretną stawkę za moją pracę. Zgodziłem się na takie rozwiązanie. W styczniu otrzymałem umowę za grudzień, na której widnieje stawka 1000 zł brutto. Dziś, 14.03, wciąż nie otrzymałem pieniędzy za tę umowę

– pisał w liście do mecenasa.

Bryniak tłumaczył, że pieniądz należą mu się za wykonaną pracę. Podawał nawet dokładną liczbę przepracowanych godzin i napisanych tekstów.

Napisał 28 tekstów i przepracował 36 godzin. „Łącznie daje to 36 godzin przepracowanych, co daje, przy podanej wyżej stawce 506,25 zł.” – tłumaczył student w piśmie do prawnika. W lutym miał napisać 55 tekstów i przepracować 57 godzin. „Suma przepracowanych godzin to 57, co przy tej stawce daje 801, 56 zł” – wyjaśniał

– pisze fakt.pl.

W lipcu 2019 roku mężczyzna dowiedział się, że choruje na nowotwór. Okazało się, że ma chłoniaka. Zmarł 16 czerwca 2020 roku.

Komentarz Kamila Durczoka

Były dziennikarz TVN, w odpowiedzi przesłanej „Faktowi” przez jego pełnomocnika, tak komentował sprawę:

Osobiście przeszedłem długą i ciężką chorobę nowotworową. Przez wiele miesięcy zmagałem się z wyjątkowo złośliwą odmianą raka. Przypisywanie mi złych intencji bądź braku współczucia uważam za wyraz żalu, całkowicie zrozumiałego wobec tragedii, jaka dotknęła rodziców Zmarłego. Jednocześnie zapewniam, że w tak trudnej, bankrutującej sytuacji firmy, nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Wielokrotnie oferowałem choremu pomoc w indywidualnym leczeniu, ale p. Bryniak konsekwentnie odmawiał takiej pomocy, domagając się wyłącznie pieniędzy. Rodzinie i bliskim składam wyrazy współczucia, mając świadomość, że w tej sytuacji, blisko 2 lata temu, zrobiłem co w mojej mocy. RIP

– czytamy.

Matka zmarłego przekonuje, że Durczok mija się z prawdą.

Jest to wierutne kłamstwo. Nigdy nie było ze strony Kamila Durczoka żadnej propozycji pomocy w leczeniu mojego syna, a co więcej, żadnego kontaktu z jego strony, po tym, jak syn odszedł z firmy. Robert, pracując w Silesion.pl był jeszcze zdrowy, więc nie mógł rozmawiać z Kamilem Durczokiem o chorobie. Diagnozę usłyszał 3 lipca 2019 r. i dopiero wtedy, a dokładnie dwa dni później, napisał do niego SMS-a z informacją, że ma chłoniaka. Żadnego odzewu się jednak nie doczekał

– powiedziała w rozmowie z fakt.pl.

Teraz widzę, że jest to człowiek bez żadnego honoru, który nawet w takiej sytuacji nie potrafi przyznać się do winy i po ludzku przeprosić, tylko wykorzystuje fakt, że mój zmarły syn nie może się już obronić

– dodała.

mly/fakt.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZrób lawinę, zagraj na świetlnej harfie. Od soboty znów będzie działać Centrum Nauki Kopernik
Następny artykułFrancja: Z powodu COVID-19 zamknięto ponad 100 szkół