Obozy dla uchodźców w regionie Idlib i Aleppo toną w błocie po ulewnych deszczach, które dotknęły północno-zachodnią części Syrii. Lekarze współpracujący z Polską Misją Medyczną alarmują, że uszkodzeniu bądź zniszczeniu uległo 2900 namiotów. Ludzie żyjący dotąd tylko dzięki pomocy międzynarodowej potrzebują jej teraz jeszcze bardziej.
W marcu minie 10 lat od wybuchu wojny domowej w Syrii. Okolice Idlib to ostatnia enklawa rebeliantów. Rok temu schroniło się 1,5 mln Syryjczyków z innych części kraju. Ludzie znaleźli się w potrzasku pomiędzy nacierającą armią rządową a płotem na granicy z Turcją. Tegoroczna zima nie była lepsza. Po mrozach i śniegu nastały ulewne deszcze, które zmieniły leżące na równinie obozy w jeziora błota. Działające na terenie Syrii organizacje pomocowe twierdzą, że ucierpiało 169 obozów, zaś 42 tys. ludzi musiało opuścić swe prowizoryczne schronienie. Ludzie żyjący dotąd tylko dzięki pomocy międzynarodowej potrzebują teraz jeszcze więcej zrozumienia i wsparcia.
Ulewy i gwałtowne burze dotknęły ten region Syrii w drugiej połowie stycznia – Woda wdarła się do namiotu, w którym mieszkałam z wnukami. Zalała całą podłogę. Teraz nie da się tu żyć. Znów musimy uciekać. Patrzcie, jak wygląda sytuacja: nie mamy koców, żywności, sprzętów domowych. Wszystko zalane, wszystko zniszczone. Czekają nas ciężkie czasy – mówiła pracownikom organizacji pomocowej Care 60-letnia Zainab. Abu Ali, który schronił się w jednym z obozów w Idlib rok temu, opowiadał, że padało bez przerwy przez kilka dni. – Obóz został zalany, woda wdarła się do namiotów, zalała nasze rzeczy i materace. Nie mamy jak ich wysuszyć, bo pogoda jest zła, niebo zachmurzone. Udało mi się przenieść część rzeczy do namiotu sąsiada, ale wszędzie jest mokro i pełno błota. Dzieci marzną. Od ponad tygodnia nie mamy wody pitnej, bo drogi są nieprzejezdne i nikt nie jest w stanie jej tu dowieść – opowiadał mężczyzna.
Reporter AFP, który w drugiej połowie stycznia dotarł do obozu znajdującego się na terytorium kontrolowanym przez rebeliantów, rozmawiał z rodziną, która została zmuszona do pływania w błotnistej wodzie – Pływamy od trzech dni. Błoto wdarło się do namiotów, kobiety starają się wybrać wodę – mówił AFP Abu Kassem. 24-letni Mahmud al-Allawi z tego samego obozu zarzekał się, że brak mu słów na opisanie tego, co się stało: „Obóz zmienił się w jezioro z namiotami pośrodku”. Białe Hełmy, syryjska obrona cywilna potwierdziła co najmniej jedną ofiarę śmiertelną – to 6-letni chłopiec, który zginął pod cegłami prowizorycznego muru chroniącego jego rodzinny namiot przed wiatrem. Niektóre źródła informują o innym dziecku, które zmarło z wyziębienia.
Sytuacja jest dramatyczna, bo pogoda nie poprawia się. Ludzie nie mają ciepłych ubrań, dzieci biegają w błocie w klapkach bądź na bosaka. Koce wykorzystywane zimą do ocieplania namiotów z zewnątrz gniją i nie nadają się do użytku. Tysiące ludzi potrzebują pilnej i doraźnej pomocy, by przetrwać zimę. Prognozy na najbliższe dni nie są najlepsze. Temperatury spadną do minus 3 stopni Celsjusza i zaczną się opady śniegu. – Nie zostawimy Syryjczyków samych, razem syryjskimi lekarzami walczymy o życie rodzin pozbawionych schronienia, leków i żywności. Każda pomoc jest na wagę życia, prosimy Polaków o wsparcie naszej akcji „Razem dla Syrii – apeluje Małgorzata Olasińska-Chart, Dyrektorka Programu Pomocy Humanitarnej Polskiej Misji Medycznej.
By wesprzeć pomoc PMM dla zalanych obozów, wystarczy wejść na stronę: https://pmm.org.pl/razem-dla-syrii lub wpłacić datek na konto dla Syrii: 08 1240 4650 1111 0010 4607 7315
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS