To ci heca! Aż jedenaście osób związanych z ugrupowaniem Janusza Okrzesika Niezależni.BB zasiada w radach nadzorczych i zarządach miejskich spółek. Pewnie w ramach niezależności… Być może to pora, aby zmienić nazwę, bo jedno z drugim, na pierwszy rzut oka, a raczej ucha, wyraźnie się gryzie.
Niezależność, jak sama nazwa wskazuje, kojarzy się ze stanem, w którym podejmowanie jakichkolwiek decyzji zależy wyłącznie od nas samych. W praktyce pełna niezależność jest raczej nierealna. Jesteśmy uzależnieni od kredytów bankowych, pracodawców, przepisów, nakazów i setek zakazów. Podobnie jest w polityce i to na wszystkich jej szczeblach. Czy to jest dobre, czy złe, nie nam oceniać. Tak po prostu jest. Również w przypadku ugrupowania Niezależni.BB. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że to właśnie ugrupowanie po wejściu do bielskiej Rady Miejskiej rekomendowało do różnych spółek miejskich aż jedenaście osób – członków i sympatyków. Nie twierdzimy, że jest w tym coś złego, ale – przekornie – dziwnie dzisiaj brzmi nazwa Niezależni.BB. Z takim obrazem sytuacji polemizuje z nami lider Niezależnych, Janusz Okrzesik.
– Nie mamy nic do ukrycia – przekonuje. – Na początku kadencji przy otwartej kurtynie podpisaliśmy porozumienie programowe z prezydentem Klimaszewskim, którego realizację oceniamy pozytywnie. To jedyny podpisany dokument, nie ma żadnego „tajnego protokołu”. Rekomendowaliśmy także grupę naszych ekspertów, z którą współpracujemy. Z tej grupy tylko trzy osoby, to członkowie naszego stowarzyszenia, kilka osób już wcześniej pełniło różne funkcje w bielskim samorządzie, ale są i nowi, wśród nich np. była pani prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, czy wiceprezes dużego banku.
Okrzesik odpiera też sugestie, że było to działanie polityczne.
– Tak samo przy otwartej kurtynie rekomendowaliśmy do zarządów Podbeskidzia i Agencji Rozwoju Regionalnego pana Bogdana Kłysa i pana Macieja Jelenia – tłumaczy. – To nie są żadni politycy, obaj przyszli z prywatnego biznesu. Jesteśmy – jako Niezależni.BB – dumni patrząc na efekty ich działalności, bo obie te firmy ostro ruszyły do przodu w sensie ekonomicznym. To, że prezydent postawił na nich, świadczy o tym, że chce mieć merytoryczne zaplecze szersze niż tylko własną partię.
Nie ma zatem, zdaniem Okrzesika, mowy o tym, że osoby związane z Niezależnymi, znalazły się w spółkach dla własnych korzyści, jako wynik układania się z rządzącą w mieście większością, albo w ramach nagrody za sympatyzowanie z Niezależnymi. Tudzież dlatego, że prezydent nie miał własnych, odpowiednio kompetentnych ludzi, w co jednak trudno jakoś uwierzyć. Niestety dla zwykłego odbiorcy to, co dzieje się w tzw. polityce lokalnej, ów fakt rekomendowania konkretnych nazwisk do miejskich spółek, wyglądać może znacznie prościej – chcecie naszych głosów, dajcie nam stanowiska.
– Gdyby ci ludzie źle pracowali, sądzę, że prezydent już dawno by ich wymienił – twierdzi pan Janusz.
Może tak, a może nie. Wszak wszystko jest dzisiaj polityką, nawet jeśli ktoś się od takiego spojrzenia na samorządność odżegnuje. Tak, czy inaczej nazwa „niezależni”, w kontekście udziału rekomendowanych przez to ugrupowanie osób do spółek miejskich gryzie się nieco z tymże właśnie faktem. Szef bielskich radnych tłumaczy jednak, że w przypadku nazwy jego ugrupowania, należy ją odpowiednio rozumieć:
– Nasza niezależność to niezależność od polityki i partii politycznych – mówi Janusz Okrzesik. – Uważamy, że dla samorządu szkodliwe jest przenoszenie gier i sporów partyjnych, które dominują w sejmie.
– Pan Okrzesik z pewnością broni swojego punktu widzenia, ale prawda jest taka, że skutkiem umowy koalicyjnej, którą jego ugrupowanie zawarło z prezydentem są właśnie posady w spółkach miejskich – uważa Konrad Łoś, szef klubu radnych PiS. – My nie mamy żadnych posad, a i tak jeśli uważamy, że proponowane przez prezydenta decyzje są dobre dla miasta i mieszkańców, głosujemy „za”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS