A A+ A++

Pomysł, by po pięciu latach szefowania TVP Jacek Kurski odpowiedział na kilka pytań, nie był sam w sobie zły. Wielu z nas zastanawia się choćby na co właściwie poszły miliardy, które TVP otrzymała w ostatnich latach z budżetu państwa – warto by skorzystać okazji i zapytać o to prezesa stacji.

Niestety, Kurski zorganizował raczej swój benefis, niż uczciwe spotkanie z mediami. Prezes TVP wykorzystał telewizyjną transmisję, by wychwalać stację pod swoim kierownictwem na wszelkie możliwe sposoby. Jak bardzo by się jednak nie chwalił, nie przedstawił przekonujących argumentów, że faktycznie robi dobrą telewizję publiczną.

Gadżety i sylwestry marzeń

Co konkretnie Kurski przedstawiał jako swój sukces? Po pierwsze, inwestycje, które TVP pozwoliły przejść z ery analogowej do cyfrowej: digitalizację zasobów, podwyższenie standardu obrazu do HD, nowe studio „Wiadomości” TVP. Po drugie, osławione „Sylwestry marzeń” oraz powrót sportu na antenę TVP. Po trzecie, wskaźniki oglądalności, zwłaszcza wzrosty TVP Info. Po czwarte, nowe kanały, takie jak TVP Wilno. Po piąte, ofertę programową stacji w kulturze i publicystyce. Wreszcie, wzrost nakładów stacji na produkcję własną.

Czy tym przechwałkom można wierzyć? Zależy którym. Wzrost nakładów na produkcję jest faktem, podobnie jak inwestycje techniczne. Bardziej skomplikowana sprawa jest już jednak z oglądalnością. TVP Info rzeczywiście zanotowało w 2020 imponujący wzrost widowni – według analizy Havas Media Group o prawie jedną trzecią. Jest to jednak przede wszystkim efektem pandemii – zamknięci w domach ludzie poszukiwali informacji o wirusie, decyzjach rządu znoszących i nakładających ograniczenia sanitarne itp. Wzrost w zeszłym roku zanotowało też TVN24, które pod względem widowni wyprzedziło TVP Info.

Przewaga prywatnej stacji nad publicznym nadawcą jest najbardziej widoczna w szczególnie cennej dla każdej telewizji tzw. grupie komercyjnej (16-49 lat). Średni dzienny udział TVP Info w 2020 roku w tej grupie był o połowę mniejszy niż wśród ogółu widzów – co pokazuje, że kanał oglądają głównie starsi widzowie. Choć najpopularniejszym programem informacyjnym w 2020 roku był „Teleexpress” TVP, to czołowy program informacyjny stacji, „Wiadomości”, stracił drugą pozycję na rzecz „Faktów” TVN.

W zeszłym roku spadła też oglądalność TVP i TVP2, tej pierwszej zwłaszcza w grupie komercyjnej. Nawet wychwalany przez prezesa Kurskiego „Sylwester Marzeń” zanotował w 2020 mniejszą przewagę nad podobnymi programami konkurencji niż w latach poprzednich. Według danych Nielsena, „Sylwester marzeń” 2020 w grupie komercyjnej przegrał z „Sylwestrową Mocą Przebojów” Polsatu.

Pięciolatka bez innowacji

Przy czym ściganie się o wyniki oglądalności nie jest misją telewizji publicznej, nie po to płacimy abonament, nie temu służyć ma budżetowe wsparcie. Można się poważnie zastanawiać, czy produkcja biesiadno-ludycznych audycji, jak wspomniany „Sylwester marzeń”, w ogóle powinno być zadaniem publicznego nadawcy. Telewizja publiczna musiała zajmować się dostarczaniem podobnych treści, gdy była jedynym powszechnie dostępnym nadawcą. Dziś mogą to z powodzeniem robić komercyjne stacje.

Nie tylko w podejściu do sylwestra TVP – mimo wszystkich drogich gadżetów – wydaje się tkwić mentalnie gdzieś w początku lat 90. Publiczny nadawca utworzył na przykład swój serwis VOD, w którym można zobaczyć całkiem niezłe filmy – nie da się w nich jednak na ogół wyłączyć lektora. To stanowi barierę nie do przejścia dla dużej części młodszej widowni, nie mówiąc o prawdziwych kinomanach, dla których kluczowe jest obcowanie z oryginalną ścieżką dźwiękową, niezakłóconą przez „szeptaknę”. Niedający się wyłączyć lektor jest telewizyjną żywą skamieliną. Podobnie jak takie wskrzeszone przez Kurskiego formy jak Teatr Telewizji – uderzający swoim anachronicznym podejściem zarówno do poetyki współczesnej telewizji, jak i współczesnego teatru.

Jednym z zadań publicznego nadawcy powinno być eksperymentowanie z nowymi telewizyjnymi formami, zbyt ryzykowanymi dla stacji komercyjnych oraz podejmowanie ważnych tematów nie dość atrakcyjnych dla stacji prywatnych. Jak Jacek Kurski by się nie wytężył, na tych dwóch frontach po prostu nie ma się czym pochwalić. W ostatnich pięciu latach w jego telewizji nie powstał żaden innowacyjny, czy społecznie ważny program. Żaden serial, który zapisałby się w historii polskiej kultury, żaden dokument, o którym wszyscy rozmawialibyśmy tygodniami. Żaden program o książkach, filmach, teatrze, muzyce, który stanowiłby dla odbiorców podstawowy punkt odniesienia w odbiorze kultury. Wzrost nakładów na produkcję własną jak dotąd nie przełożył się na jej jakość.

Zobacz więcej: „Kozacka miłość” hitem. TVP kupuje coraz więcej rosyjskich produkcji. Głównie tych z niższej półki

Telewizja partyjna, nie publiczna

Być może najważniejszym zadaniem publicznego nadawcy jest dostarczanie rzetelnej informacji i publicystyki. Tak, by obywatele mogli wyrobić sobie przemyślane, dobrze ugruntowane zdanie na temat tego, co dzieje się w ich państwie i na tej podstawie podejmować decyzje o jego przyszłości. Kurski, z tego jak wygląda w TVP publicystyka i informacja, wydaje się być w pełni zadowolony. Stwierdził nawet w sobotę, że „ostatnie trzy lata w polskiej publicystyce należą do absolutnie najlepszych”.

Widzowie nie podzielają tej opinii. Według sondażu CBOS z 2017 roku ponad jedna trzecia ankietowanych uznała programy informacyjne i publicystyczne TVP za niewiarygodne. Żaden inny powszechnie dostępny nadawca – Polsat i TVN – nie został oceniony tak nisko. Tej ocenie trudno się dziwić. Informacja i publicystyka TVP jest skrajnie jednostronna, podporządkowana przekazowi rządzącego obozu, wroga wobec opozycji, rzadko dopuszczająca do głosu inny światopogląd. Tak mogłaby wyglądać oferta prywatnej, tożsamościowej stacji, nie utrzymywanej przez wszystkich obywateli – także „lewaków”, „liberalne elity” i feministki ze Strajku Kobiet – telewizji publicznej.

„Naród, który nie ma swojej narracji, silnej i rzetelnej informacji jest skazany na porażkę” – mówił w sobotę Kurski. Trudno się nie zgodzić z prezesem TVP, co do informacji. Cechą rozwiniętych społeczeństw demokratycznych jest jednak to, że ściera się w nich kilka różnych narracji, pomysłów na przyszłość, kilka równoważnych wartości i wrażliwości. Dobrze urządzone media publiczne powinny być areną sporu narracji i wartości, nie narzędziem propagandy jednej z jego stron. Dziś TVP mówi wyłącznie w imieniu i w języku rządzącej prawicy. Większość społeczeństwa, która na nią nie głosowała i nie zamierza, ma prawo w tej sytuacji upomnieć się o swoje miliardy, które od 2015 popłynęły z budżetu do TVP. Niezależnie od tego jak bardzo w HD można dziś podziwiać telewizyjny obraz.

Czytaj więcej: Bez skrupułów. O co walczy Jacek Kurski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus – raport dnia (poniedziałek, 1 lutego)
Następny artykułPorta Mare Baltica z kolejnymi etapami