A A+ A++

Chcesz dostawać mailem najważniejsze informacje z Warszawy? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.

Sprawa pogrzebu 640 płodów (rzekomo głównie po aborcjach), który 12 grudnia zorganizowała w Gończycach pod Garwolinem Fundacja Nowy Nazaret, stała się obiektem śledztwa “Wyborczej” pod koniec 2020 roku.

Ustaliliśmy, że Fundacja Nowy Nazaret nie mogła zdobyć szczątków poaborcyjnych w sposób legalny. Przypomnijmy, że według Marii Bienkiewicz, prezeski Nowego Nazaretu, szczątki miały pochodzić z jednego z warszawskich szpitali. Przekazywaniu jakichkolwiek szczątków Fundacji Nowy Nazaret zaprzeczyły jednak wszystkie stołeczne lecznice, w których wykonuje się aborcje – na czele ze Szpitalem Bielańskim i Szpitalem im. Orłowskiego. W tych dwóch placówkach wykonuje się ok. trzech czwartych zabiegów przerywania ciąży w Polsce.

Prokuratura milczy, sanepid działa

Pytania o to, czy tym, skąd fundacja zdobyła szczątki, zajmie się prokuratura wysłaliśmy i do Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, na terenie jej działania pochówek miał miejsce, i do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie zarejestrowana jest Fundacja Nowy Nazaret. W pierwszym przypadku 17 grudnia otrzymaliśmy jedynie informację, że pytanie przekazano do Prokuratury Rejonowej w Garwolinie (Gończyce znajdują się w powiecie Garwolin), ale odpowiedź nie nadeszła do dziś. W drugim przypadku rzeczniczka prokuratury prok. Aleksandra Skrzyniarz stwierdziła jedynie, że nie stwierdzono żadnego postępowania w tej sprawie.

Tymczasem okazuje się, że własne śledztwo dotyczące ewentualnego naruszenia przez organizatorów pogrzebu przepisów sanitarnych prowadzi Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie.

– W związku z doniesieniami medialnymi w tej sprawie mazowiecki wojewódzki inspektor sanitarny zainicjował działania kilku powiatowych inspekcji sanitarnych. Zbieramy i analizujemy informacje – mówi Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa WSSE w Warszawie.

Narożniak dodaje, że powiatowy inspektor sanitarny w Garwolinie o pogrzebie martwych płodów  dowiedział się z mediów i że nikt z organizatorów nie zgłaszał się wcześniej do sanepidu.

O tym, że sprawę mogiły 640 abortowanych płodów pod Garwolinem bada sanepid, jako pierwszy napisała Gazeta.pl. Portal zwrócił się również do Urzędu Ochrony Danych Osobowych z pytaniem, czy w przypadku szczątków badano ewentualne naruszenia przepisów o ochronie danych osób, które miały prawo odebrać szczątki ze szpitala. Okazuje się jednak, że aby UODO rozpoczął dochodzenie, muszą się zgłosić osoby poszkodowane.

Zarodek w pieluszkach?

Przypomnijmy, że po pogrzebie – którego przebieg transmitowała m.in. Telewizja Trwam – prezeska Nowego Nazaretu utrzymywała, że każde z pochowanych w trumienkach szczątek osobiście zawijała w pieluszki. Jednocześnie przyznała, że niektóre z pochowanych “dzieci” to w rzeczywistości kilkutygodniowe zarodki, z których najmłodszy miał mieć sześć tygodni. Podkreślmy dla porządku, że sześciotygodniowy zarodek ma ok. 3 mm długości.

W ramach naszego śledztwa ustaliliśmy, że w niejasny sposób organizację pogrzebu 640 płodów i zarodków wspomagał Mariusz Dzierżawski, szef Fundacji Pro Prawo do Życia – odpowiedzialnej m.in. za furgonetki antyaborcyjne i szereg obecnych w przestrzeni publicznej przekłamań na temat aborcji. Bienkiewicz zaś już kilka lat temu miała próbować zorganizować tego rodzaju mogiłę w Niepokalanowie, na co nie dostała zgody władz kościelnych.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGmina Ostrów i Ostrzeszów w aplikacji. Są już dostępne dla mieszkańców
Następny artykułOleśnicki Rynek na przestrzeni wieków [ZDJĘCIA]