A A+ A++

Cały czas nie milkną echa operacji wojskowej w etiopskim regionie Tigraj. Co więcej, niezależnie od samego problemu możliwych zbrodni wojennych stron walczących, pojawiają się raz po raz kolejne wątki, związane w prowadzonymi tam walkami. Bardzo szeroko komentuje się obecnie przede wszystkim możliwe starania dyplomacji Stanów Zjednoczonych w zakresie wycofania z Etiopii wojsk należących do sąsiedniej Erytrei. Waszyngton miał bezpośrednio naciskać na najwyższe szczeble rządzącego w Erytrei władz, mając ku temu dość dobre przesłanki w zakresie zapewne sprawdzonych źródeł wywiadowczych. Przy czym, rządzący w Addis Abebie za każdym razem zdecydowanie dementują, iż w toku działań zbrojnych doszło do ingerencji jednostek należących do sąsiada.

Swój udział w operacjach w rejonie Tigraj dementują również władze w Asmarze, uważając, że takie sugestie nie bazują na rzeczywistości. Miała to być bezpośrednia odpowiedź na oficjalne zarzuty wysuwane przez byłych amerykańskich dyplomatów, wcześniej pełniących swoją misję właśnie w Etiopii. Trzeba zauważyć, że niezależni obserwatorzy konfliktu mówią wprost o wkroczeniu żołnierzy z Erytrei. Spekuluje się nawet o możliwości ich pozostania na zajętych obszarach.

Jednocześnie coraz więcej emocji budzi możliwość domniemanego wykorzystania wojsk somalijskich w działaniach pacyfikacyjnych w Tigraj. Według doniesień z Somalii ich obywatele, a dokładniej wojskowi szkolący się w Erytrei mieli być dyslokowani do Etiopii. Co więcej, w toku działań część z nich miała być zabita lub uzyskać status zaginionych. Cała sprawa jest oczywiście wykorzystywana w grze politycznej wewnątrz Somalii względem postawy prezydenta Mohameda Abdullahi Farmaajo. Część tamtejszych deputowanych do parlamentu, wspieranych przez rodzin zabitych(zaginionych) somalijskich wojskowych żąda śledztwa.

Sytuacja stała się publiczna wraz z opinią byłego zastępcy somalijskiej Narodowej Agencji Wywiadu i Bezpieczeństwa Abdisalana Yusufa Guleda. Zasugerował on, że bazując na własnych źródłach, jest w stanie powiedzieć, że w sumie ponad 370 somalijskich żołnierzy zginęło w walkach w Tigraj. Władze w Mogadiszu traktują sprawę dość poważnie, gdyż tuż po ujawnieniu rewelacji o możliwym wykorzystywaniu Somalijczyków w Etiopii, odbyły się spotkania z przedstawicielami Etiopii. Najpierw sam somalijski prezydent miał odbyć rozmowy z dyplomatami z Etiopii, a następnie już w stolicy Etiopii spotkać się mieli minister spraw zagranicznych Mohamed Abdirizak (Somalia) i wiceminister resortu spraw zagranicznych Etiopii Demeke Mekonnen. W tym ostatnim przypadku rozmowy toczyły się za zamkniętymi drzwiami, a obie strony podkreśliły dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa w regionie Rogu Afryki.

Reklama 

Oskarżenia o działania wojsk Erytrei na własnym terytorium czy też możliwość wykorzystania Somalijczyków do pacyfikacji Tigraj, to nie jedyne problemy dla władz w Addis Abebie. Rośnie bowiem napięcie na obszarach granicznych z Sudanem. Według niepotwierdzonych jeszcze doniesień w rejon al-Fashqa miał być podciągnięty silny komponent wojsk etiopskich. Mobilizacja przygraniczna ma obejmować systemy artyleryjskie, ale też inne ciężkie uzbrojenie – czołgi oraz systemy obrony przeciwlotniczej. Już wcześniej Etiopia oskarżała stronę sudańską o prowokowanie strać granicznych, przede wszystkim za pomocą mniejszych formacji (w tym nieregularnych) wyposażonych w broń lekką. Władze w Addis Abebie uważają przy tym, że działania Sudańczyków mogą być podyktowane zewnętrznymi naciskami ze strony innego państwa. Tym samym, Sudan ma pełnić rolę narzędzia proxy próbującego zdestabilizować Etiopię.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajlepsze seriale Marvela i DC. Ranking MoviesRoom może wywoływać spory
Następny artykułPoznań: Puszczyk uratowany!