A A+ A++

Marta Lempart jasno wskazała wzór działań dla swojej organizacji. Zielone chusty na twarzach liderek tzw. Strajku Kobiet są symbolem podążania drogą Argentyny, która na przełomie roku, jako pierwszy duży kraj Ameryki Łacińskiej, zalegalizowała bezpłatną aborcję na żądanie do 14. tygodnia ciąży. „Płakałyśmy z rozpaczy wcześniej, płaczemy teraz ze szczęścia. Razem. Argentyńskie zwycięstwo to światło nadziei dla nas w Polsce” – napisała na Facebooku Lempart, a po miesiącu, już w zielonej chuście, zagroziła że zawalczy tak, jak Argentynki i będzie to walka po trupach. Jak więc wyglądała argentyńska droga i czego jeszcze możemy się spodziewać?

Każda kolejna manifestacja tzw. Strajku Kobiet przesuwa kolejne granice. Nie można przecież uznać, że wczoraj, choć frekwencja słaba, nie próbowano zdobyć kolejnego przyczółka. Wdarcie się na pilnie strzeżony na co dzień teren Trybunału Konstytucyjnego i odpalenie rac z pewnością jest przekroczeniem kolejnej granicy i sygnałem do dalszych działań. Nie będę tu rozpatrywać kwestii jak mogło do tego dojść, skoro oprócz zwykłych zabezpieczeń była obstawa policji. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jak Marta Lempart komentuje ten fakt na dzisiejszej konferencji. Oprócz triumfalizmu, jest całkowite przesunięcie narracji na rzekomą przemoc policji i polskiego państwa!

Strajk Kobiet to bezbronne ofiary?

Nie komentujemy żadnego wtargnięcia! (…) W sytuacji, w której jesteśmy, mówimy o gigantycznej skali ludzkiego nieszczęścia. I to, że ktoś zostawia ślad po swoim proteście, ktoś znaczy coś czerwoną farbą, ktoś rysuje błyskawicę i przywiesza plakat, wydaje mi się, że to jest dość umiarkowane zachowanie w stosunku do tego, co nam się dzieje i co nam jest robione. My mamy poszanowanie zarówno dla własności jak i dla prawa, bo przecież mówimy o sprawie dotyczącej praworządności. Porównajmy to sobie z protestami w innych krajach. Po tym, co się stało, po tym jak przez ostatnie 5 lat rząd robi wszystko, żeby odebrać nam podstawowe prawa i wolności, myślę że to, że gdzieś jest namalowana błyskawica albo powieszony plakat to nie jest coś, na czym powinniśmy się skupiać. Wolałabym się skupiać na tym, co robi państwo. Państwo wysyła zamaskowanych policjantów wyposażonych w metalowe pałki do bicia ludzi, używa gazu i robi to całkowicie bezprawnie

— oświadczyła na dzisiejszej konferencji Lempart, przekonując że Strajk Kobiet poddany jest przemocy policyjnej. „Skupmy się na tym, co się robi ludziom, a nie budynkom, nie asfaltowi” – mówiła, skrajnie manipulując faktami i ustawiając uczestników protestów w roli prześladowanych.

Jeśli czujecie, że wam się ziemia usuwa spod nóg, mimo tego, że to nie wy oberwaliście, ale byliście na proteście i ta sprawa gdzieś tam wam się przypomina i wam towarzyszy, to zgłoście się do nas do Strajku Kobiet, mamy psychopogotowie. I naprawdę warto. Większość z nas korzysta z tej pomocy, bo jesteśmy w warunkach bardzo trudnych, długotrwałego stresu i poczucia zagrożenia. Więc to jest normalne, że się boimy i normalne, że jest nam czasem trudno

— apelowała. Tak, bojówki terroryzujące większość, profanujące obiekty sakralne, niszczące mienie publiczne, cierpią długotrwały stres i mają poczucie zagrożenia. Biedactwa….

Polska pójdzie drogą Argentyny

Lempart wskazała też w jakim kierunku pójdą dalsze protesty i kolejny raz powołała się na ideowo-strategiczne powiązania z argentyńskimi działaczkami aborcyjnymi:

Patrzymy na to w szerokim kontekście, pomimo tego koszmaru, który teraz się dzieje. Patrzymy na walkę naszych argentyńskich sióstr. Jesteśmy bardzo blisko. W Polsce mówimy już o 4 próbach legalizacji aborcji, czyli dwie pierwsze próby wprowadzenia zakazu i teraz ostatnie dwa projekty Ratujmy Kobiety. Teraz startuje kolejny komitet, który nazywa się „Legalna aborcja bez kompromisów” i to jest taka ścieżka bardzo podobna do tej argentyńskiej: trzy kroki do przodu – jeden do tyłu, dwa kroki do przodu – pięć do tyłu. Teraz jest sytuacja, z którą one się akurat nie mierzyły. My mamy pewność, że aborcja będzie legalna, że to wszystko się wydarzy. To jest strasznie trudne. One walczyły przez 15 lat i za piątym razem im się udało doprowadzić do normalności, czyli pokonać to kłamstwo prawicy i Kościoła, że zakaz aborcji nie powoduje braku aborcji

Z kolei w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przyznała, że oba kraje łączy wiele podobieństw, więc i walka o aborcję będzie podobna:

Oba kraje nienawidzą kobiet – i u nas, i u nich biskupi wywierają polityczną presję, Kościół decyduje w kluczowych sprawach, a politycy panicznie boją się Kościoła. Scena polityczna w obu krajach jest zawłaszczona przez konserwatystów. Działają religijne organizacje fundamentalistyczne, których celem jest likwidacja całego systemu ochrony praw człowieka. I u nich, i u nas jest duże nastawienie na mobilizację uliczną. Miejscem protestów jest ulica, bo i tak nikt nas nie słucha.

Zdziczałe protesty wulgarnych feministek w Argentynie

Jak więc wyglądała argentyńska ścieżka? Wszystko zaczęło się 15 lat temu, gdy radykalne organizacje feministyczne zaczęły wychodzić na ulice i ostro protestować przeciwko ochronie życia poczętego. Atakowano rząd i Kościół dokładnie tak, jak dzieje się to dziś w Polsce. Pośród licznych, agresywnych manifestacji, jedna była wyjątkowo barbarzyńska. W listopadzie 2013 roku w San Juan doszło do demonicznego wręcz ataku na katolików. Wydarzenie miało miejsce podczas Krajowej Konferencji Kobiet w Argentynie. Moc indoktrynacyjna warsztatów musiała być wyjątkowo skuteczna, bo aktywiści przenieśli swoje rewolucyjne postulaty na ulice San Juan z zamiarem wprowadzenia własnych porządków w jednym z kościołów.

Hordy rozjuszonych feministek, lesbijek i gejów, ruszyły na świątynię, by dokonać zniszczeń i profanacji. O planowanym zamachu dowiedzieli się tamtejsi katolicy, którzy przybyli na miejsce by bronić kościoła. Otoczyli katedrę zwartym kordonem i odmawiając różaniec blokowali dostęp do kościoła przez rozjuszonymi feministkami. Te zdjęcia porażają. Siedmiotysięczny tłum wykrzykiwał antyklerykalne i bluźniercze hasła. Modlący się katolicy byli lżeni, opluwani i wulgarnie prowokowani. Nie wpuścili jednak do katedry lewackiej dziczy. Żądne sukcesu antyklerykalne bojówki dały upust swojej nienawiści w inny sposób. W wielkim ognisku przy wtórze ryków i gwizdów, pod znakiem tęczowej flagi, spalono kukłę papieża Franciszka – ich rodaka.

Wulgarne, opętańcze protesty i potężna proaborcyjna propaganda przyniosły efekt. Argentyna została pierwszym dużym krajem Ameryki Łacińskiej, który zalegalizował aborcję. Zabijanie dzieci nienarodzonych jest bezpłatne i może zostać dokonane do 14. tygodnia ciąży.

Co czeka nas w Polsce?

Wieści z Argentyny pod koniec grudnia 2020 r. wprowadziły Martę Lempart w euforię. Zapowiedziała, że jej organizacja tego samego dopnie u nas.

Po 15 latach, w 8 podejściu, kobiety w Argentynie wygrały swoją walkę o prawo do aborcji! „Nie państwo/ Nie lekarz/ Nie sędzia/ Nie rodzina/ Nie nauczycielka/ Nie Kościół/ To my decydujemy, bo to jest nasze prawo! Tak mówią kobiety w Argentynie, tak mówimy my. Jesteśmy ze sobą blisko od lat, żyjąc w krajach nienawidzących kobiet. W krajach katolickiej obłudy. I mówimy, od lat, dokładnie to samo

— napisano na profilu Strajku Kobiet. Liderka organizacji płakała ze szczęścia.

Płakałyśmy z rozpaczy wcześniej, płaczemy teraz ze szczęścia. Razem. Argentyńskie zwycięstwo to światło nadziei dla nas w Polsce. Tu też będzie legalna, bezpieczna, darmowa aborcja – tak samo, mimo wrzasków księży i kłamstw prawicy. Głosem ulicy, którego politycy będą musieli wysłuchać

— oświadczyła Lempart.

To, że głos ulicy będzie radykalny, wulgarny i agresywny już wiemy. To, że nie będzie poszanowania sacrum także. Nie wiemy jeszcze jak daleko są w stanie posunąć się rozjuszone feministki w swoich zdziczałych atakach. Skoro jednak wzorem są dla nich „argentyńskie siostry”, trzeba być przygotowanym na wszystko. Mam jednak nadzieję, że polskie społeczeństwo nie da się tak łatwo zmanipulować i zdecydowanie odeprze kolejne próby szturmu. Celem tzw. „Strajku Kobiet” nie jest przecież ochrona kobiet, których życie i zdrowie wciąż chronione jest mocą konstytucji. To skrajnie lewicowy projekt polityczny, który ma pomóc w przeformatowaniu Polski w słaby, zlaicyzowany kraj, który będzie można podporządkować międzynarodowym planom społeczno-politycznym.

CZYTAJ WIĘCEJ:

— KO wyciąga ludzi na protesty, nie potępia agresji i obiecuje bezkarność. Kim są wulgarne liderki Strajku Kobiet i kto za nimi stoi?

— Oni nie chcą świeckiego państwa. Chcą upodlenia Kościoła i profanacji świętości. Bluźniercze „kolędy” Strajku Kobiet ujawniają prawdziwy cel

— Ta rebelia nie jest ani apolityczna, ani spontaniczna. Dlaczego Lempart czuje się bezkarna, a politycy i dziennikarze potulnie wykonują jej zadania?

— „Narodowa apostazja”, anarchia i bezkarność. Lewackie bojówki idą na Kościół. Co mówią postulaty „Strajku Kobiet”?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany kadrowe w MZD w Kielcach. Jest nowy, pełnoprawny dyrektor i zastępca
Następny artykuł[TYLKO U NAS] Prof. H. Wnorowski: Polska poradziła sobie z pierwszym rokiem kryzysu