A A+ A++

– Zaliczkę wziął w maju, zrezygnował w sierpniu, mamy już grudzień – mówiła reporterowi “Interwencji” niedawno Katarzyna Kuryło, jedna z poszkodowanych.

– Na mnie zostało wziętych pięć kredytów, w sumie 50 tysięcy złotych – dodała kolejna.

“Sprawę mamy już zamkniętą”

Mężczyzna nie chciał z nami wówczas rozmawiać. Teraz zmienił zdanie i postanowił odnieść się do zarzutów stawianych przez swoich klientów i policję.

Robert Sz: Po wpłacie drugiej zaliczki przez panią Katarzynę miała przyjechać blacha, na co jest potwierdzenie zamówienia blachy. Gdy przyjechali, to powiedzieli, że oni chcą zwrot pieniędzy i tyle, ale skoro blacha została zamówiona pod konkretny dach, to muszą ją odebrać i tyle – stwierdził.

Reporter: Dobrze, a kredyty?

– Jeżeli chodzi o kredyty, to sprawę mamy już zamkniętą.

– I pan się przyznał?

– Tak, ja wyjaśniłem jak było.

Od lat poświęca się dla prawnuka. Potrzebuje pieniędzy na jego rehabilitację

I choć mężczyzna podkreśla, że jest uczciwy, do naszej redakcji zgłaszają się kolejne osoby, które czują się przez niego poszkodowane. Państwo Karolina i Grzegorz Bartniczek prowadzą skład węgla w Mysłowicach. 13 stycznia tego roku odkryli, że są okradani.

– Pojawiał się bus, na początku dwa, trzy razy dziennie. Natomiast w ostatnich dniach nawet sześć razy dziennie, gdzie wywoził po dwie tony naszych produktów – opowiada pani Karolina Bartniczek.

WIDEO: zobacz materiał “Interwencji”

  

“Kupował dwa worki, ładował dwie tony”

– Przyjeżdżał rano samochód, wychodził z niego kierowca i szedł do kasy. Kupował dwa worki. Potem wygląda to tak, że ma okazać dowód zakupu naszemu portierowi, który kontroluje ilość i daje dyspozycje operatorowi wózka widłowego, co ma załadować. No i zorganizowali to tak, że za każdym razem klient kupował dwa worki, a ładował dwie tony – dodaje Grzegorz Bartniczek.

Żyje z “tykającą bombą” w brzuchu. Czeka na termin operacji

Małżeństwo ma nagranie z monitoringu, na którym widać, że w kolejce do kasy czeka Robert Sz. Był on kierowcą busa, którym wywożono węgiel. Według właścicieli składu, co potwierdzają też paragony z numerem rejestracyjnym pojazdu, płacił on za mniejszą ilość towaru niż była później wywożona. Węgiel wydawał zatrudniony w firmie portier – Grzegorz Ch., który brał udział w przestępstwie.

Na nagraniu widać też, że portier – Grzegorz Ch., który współpracował z grupą, która kradła węgiel, wydaje dyspozycje operatorowi wózka widłowego jeszcze przed otrzymaniem paragonu, na którym widać zakupioną ilość.

Odrzucenie spadku nic nie dało – mają spłacać dług po ojcu

– Widać, jak ładuje drugą paletę. Dwa tysiące złotych wyjeżdża z placu za 40 złotych – opisuje wydarzenia na nagraniu pan Grzegorz.

Mężczyzna zablokował wyjazd busa ze składu węgla. – Pasażer z busa uciekł, kierowca został. Wezwaliśmy policji, która doszła po czasie do tego, że rzeczywiście było tak, jak mówią – opowiada.

Policja szuka trzeciego mężczyzny

Próbowaliśmy porozmawiać z portierem – Grzegorzem Ch, ale jest nieuchwytny. Zarówno on, jak i pan Robert usłyszeli zarzuty związane z kradzieżą węgla. Policja szuka trzeciego mężczyzny.

Walka o działkę wartą miliony

To dalszy fragment rozmowy z Robertem Sz.

Reporter: Skład węgla w Mysłowicach, 13 stycznia… Jaki był pana udział w kradzieży węgla?

Robert Sz: Nie, nie, nie. Proszę pana, tam było tak, że ja przyjechałem na skład, gdzie dokonywałem transportu, po prostu samochodem dostawczym woziłem sobie usługi.

– To nie był pierwszy raz, jak pan tam był.

– Są nagrania z 4 stycznia, gdy pan idzie do kasy, płaci za dwa worki…

– Dwie tony proszę pana.

– Dwa worki, bo jest paragon, na paragonie jest numer rejestracyjny pańskiego wozu. Następnie do samochodu “wjeżdżają” dwie palety. To jak pan może twierdzić, że nie wiedział, co tam się dzieje?

– Co powiedziałem, to powiedziałem. Gdybym był winny, zostałbym zatrzymany.

“Nasze straty to około 140 tys. zł”

– Zgrywane są w tym momencie nagrania, ile razy w danym dniu samochód wjeżdżał. Zbierane paragony, bo na paragonach są numery rejestracyjne samochodów, więc materiału jest dużo – zapewnia Grzegorz Bartniczek.

– Myślę, że nasze straty to około 140 tysięcy złotych – dodaje Karolina Bartniczek.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

“Interwencja”

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrwają zapisy na bezpłatne warsztaty dla nauczycieli organizowane przez ESA
Następny artykułCzęstochowskie24: Kolędowanie w Duszpasterstwie Akademickim