A A+ A++

W tym roku inaczej niż zwykle, ale przecież to nie jest normalny rok, w ostatni weekend stycznia w całej Polsce i w wielu miejscach na całym świecie można będzie dostać czerwone serduszko. Za okazanie odrobiny dobrej woli, za wrzucenie symbolicznej złotówki. Zbliża się dzień, w którym Polacy, mimo wszystko, znów będą mogli uwierzyć, że są po prostu dobrzy.

Ale nie wszystkim się to podoba.

Kiedyś było powiedzenie, że papier przyjmie wszystko. Dziś zamiast papieru mamy internet, a w nim też wszystko, tylko do kwadratu. Kilka dni temu natknąłem się na post z nagłówkami „Powtórka z historii” i „Filantropia puszkowa…”. Do tego dołączone były archiwalne zdjęcia uśmiechniętych dziewczynek zbierających pieniądze do czerwonych puszek. Tylko że na puszkach widniała charakterystyczna niemiecka czcionka, a na ramieniu jednego z dzieci rzucała się w oczy swastyka. Pod obrazkiem znajdował się tekst:

„Jesienią 1933 roku Josef Goebbels ogłosił akcję tzw. pomocy zimowej »Winterhilfswerk«, czyli nazistowska pomoc zimowa, w ramach której wolontariusze z czerwonymi puszkami rozdawali małe odznaki za datki. Akcja została tak rozpowszechniona, iż stała się składnikiem życia codziennego. Sprzedawano nalepki, które nabywcy natychmiast umieszczali na drzwiach wejściowych do mieszkań, aby uchronić się przed natarczywością kwestarzy. Zbiórki prowadzono także na ulicach, a uczestniczyli w nich ludzie znani z ekranów kin, sportowcy i przywódcy partyjni, a o akcji pochlebnie wypowiadał się sam Adolf Hitler: »Poprzez tak widoczne demonstracje nieustannie poruszamy sumienie naszego narodu i za każdym razem uświadamiamy wam, że należy uważać się za człowieka społeczności i nie unikać poświęceń«”.

Nagłówek „Powtórka z historii” sugeruje, że piękna akcja, którą po raz 29. rozkręca WOŚP, jest powtórką z Goebbelsa i Hitlera. Proponuję iść dalej tym tropem – Hitler budował autostrady, więc przesunięcie budowy drogi S10 w rejonie Płocka na lata 2035–2040 to czyn wysoce patriotyczny. Bo S10 kojarzy się z SS.

Albo lepiej nie.

Niektórzy mogą nie zrozumieć czarnego humoru. Sprawdźmy więc, jak „Kurjer Płocki” 27 listopada 1921 r. opisywał kwestę na rzecz inwalidów:

„W niedzielę w kweście na inwalidów będą brały udział uczennice 8-ej klasy państw. gimnazjum R. Żółkiewskiej i harcerki, gdyż szkoła ta opiekuje się inwalidami”. Podejrzewam, że te harcerki też były w mundurach i za datki rozdawały nalepki – lub jak to wtedy nazywano – znaczki. Popatrzmy na datę – niemal dokładnie sto lat temu płocczanie zbierali pieniądze w ten sam sposób, w jaki dziś robi to WOŚP. Oto, co dalej pisał „Kurjer”:

„Nalepki na okna, w cenie 100, 500, 1000 mk. są do nabycia w Kancelarji Związku Inwalidów, w Domu Inwalidów (Warszawska 17). Nalepki również sprzedawać będą upoważnieni do tego inwalidzi, którzy chodzić będą po sklepach i mieszkaniach.

Spodziewamy się, że społeczeństwo płockie nie zapomni o inwalidach, wdowach i sierotach, że nikt nie będzie czekał, aż zgłosi się ktoś z nalepkami, lecz każdy pospieszy nabyć w Domu Inwalidów. Wierzymy też, że znaczek w niedzielę 27 listopada roku bież. będzie miał powodzenie”.

Ja też wierzę, że czerwone serduszka będą miały większe powodzenie niż ideologiczne zacietrzewienie. Pokażmy, że płocczanie wielkie serca mieli przed wiekiem, mają dziś i mieć będą do końca świata. I jeden dzień dłużej.

Michał Kacprzak jest harcerzem, historykiem z Małachowianki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUlga na złe długi spółki komandytowej – jak odliczyć?
Następny artykułOczyszczacze powietrza – miniporadnik dla kupującego