A A+ A++

„To, co mnie uderza w całej tej historii, to z jednej strony determinacja polskiego rządu, a  z drugiej strony determinacja strony brytyjskiej, która odmawiała i odmawia przez cały ten czas możliwości leczenia Polaka w Polsce. Mówię o tym dlatego, że długi czas zastanawiałem się nad tym, skąd ta determinacja. Być może jakimś kluczem do zrozumienia brytyjskiego stanowiska jest to, że w czasie pandemii koronawirusa Wielka Brytania, podobnie jak szereg innych zachodnich państw, rozszerzyła pole cywilizacji śmierci” – mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Totalna kompromitacja! Budka: Nie walczyłbym o przetransportowanie Polaka w śpiączce. Uważam, że jest to naprawdę obrzydliwe

-Tak podchodzi do tragedii? Skandaliczne słowa dziennikarki: W Polsce nie da się żyć, dlatego rząd ściąga tu zmarłego człowieka

wPolityce.pl: Walka o życie Polaka skazanego na eutanazję w Wielkiej Brytanii w pewien sposób stała się narodowym testem na solidarność i wierność cywilizacji życia. Jakie są Księdza Profesora przemyślenia w związku z tą sprawą?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Rzeczywiście. Wydaje mi się, że to jest kluczowa sprawa w spojrzeniu na całą tę historię, mianowicie dostrzeżenie tej tragedii niewątpliwie indywidualnego człowieka, jego najbliższych poprzez pryzmat zmagania cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. To, co mnie uderza w całej tej historii, to z jednej strony determinacja polskiego rządu, a  z drugiej strony determinacja strony brytyjskiej, która odmawiała i odmawia przez cały ten czas możliwości leczenia Polaka w Polsce. Mówię o tym dlatego, że długi czas zastanawiałem się nad tym, skąd ta determinacja. Być może jakimś kluczem do zrozumienia brytyjskiego stanowiska jest to, że w czasie pandemii koronawirusa Wielka Brytania, podobnie jak szereg innych zachodnich państw, rozszerzyła pole cywilizacji śmierci. Z jednej strony głośne były historie przyzwolenia na tzw. aborcje domowe, które były i są wykonywane w domach po to, żeby uniknąć komplikacji zdrowotnych dla kobiety dokonującej tej aborcji w szpitalu. Z drugiej strony wiemy też, że zarówno w Anglii, jak i w Stanach Zjednoczonych – w niektórych amerykańskich stanach, w Hiszpanii, w Skandynawii oczywiście, rozszerzyło się znacznie pole eutanazji. Myślę, że ta determinacja polskiego rządu jest bardzo pod prąd tym tendencjom brytyjskim i tym tłumaczę właśnie tę determinację. Raz jeszcze podkreślę, że mamy tu rzeczywiście do czynienia ze zmaganiem tych dwóch cywilizacji.

Jak ocenia Ksiądz Profesor ataki na rząd za to, że podjął walkę o życie tego Polaka, i postawę tych osób, które stwierdziły, że tego człowieka nie należy ratować?

Wiem, że z jednej strony większość tych ataków pochodzi od ludzi, których wypowiedzi nie są dla mnie zaskoczeniem, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że politycy i publicyści związani z tzw. opozycją reprezentują nurt myślenia wpisujący się w tę kulturę śmierci. Bardziej zastanawiają mnie wypowiedzi niektórych publicystów katolickich, którzy także kwestionują tę decyzję i to wbrew własnym poglądom wypowiadanym na analogiczne tematy przed kilku laty. To jest dla mnie bardziej zaskakujące. Nie wiem, czy chodzi tutaj o próbę wykazania się jakąś oryginalnością, czy o ewolucję poglądów. Generalnie jest to dla mnie dziwna sytuacja, bo walczymy tutaj o życie konkretnego człowieka. To nie jest kwestia walki na hasła, na pojęcia. To jest walka o życie konkretnego człowieka. To jest też zarazem – może mówiąc o tym, co nie jest najistotniejsze – promocja polskiej służby zdrowia, dlatego, że my w Polsce mamy osiągnięcia kliniki „Budzik”, mamy osiągnięcia prof. Talara, mamy osiągnięcia prof. Maksymowicza. Pokazują one, że mamy tutaj do czynienia z realnymi możliwościami, które warto przy okazji wydobyć. To, co jest tutaj dla mnie najbardziej szokujące czy bulwersujące, mimo tych zastrzeżeń, o których wspomniałem na początku, to mimo wszystko ten właśnie upór – że w obliczu takiej tragedii zamiast jednoznacznego poparcia i solidarności rodzą się spory głównie na linii polaryzacji poglądów politycznych.

Jedna z dziennikarek napisała: „W Polsce nie da się żyć, dlatego rząd ściąga tu zmarłego człowieka, żeby dobić jego rodzinę. Tak to u nas działa”. W jakich kategoriach oceniać tego typu oświadczenia?

Trudno jest tutaj komentować tego typu wypowiedź, która jak rozumiem jest obliczona na zaistnienie poprzez bardzo szokujące, najkrócej mówiąc perwersyjne sformułowania mające na celu jedynie jątrzyć. Mają na celu bulwersować. Natomiast one mijają się całkowicie zarówno z dziennikarstwem, jak i z ludzkim podejściem do rzeczywistości. To jest perwersja, której nie sposób oceniać w kategoriach człowieczych. To jest tak dalece antyludzkie i antyczłowiecze, że stanowi radykalne zaprzeczenie tego, co jest jakimś elementarnym poziomem uczciwości, normalności, rzetelności myślenia i wypowiedzi.

Chciałam w tym momencie zapytać o kwestię definicji śmierci. Zgodnie z wiarą katolicką ze śmiercią mamy do czynienia wówczas, kiedy następuje oderwanie się duszy od ciała. Co się stało z definicją śmierci, że dochodzimy do tego typu sytuacji i do tego typu walki?

To jest bardzo ciekawe pytanie i bardzo intrygujące. Nie sposób, jak sądzę, odpowiedzieć na nie bardzo krótko, ale zwróciłbym uwagę na to, że rozwój technologii medycznych spowodował nowe wyzwania, które wymagały bardzo empirycznych kryteriów śmierci. Jak wiadomo w 1968 roku stworzono tzw. harvardzką definicję śmierci, która przyjęła jako kryterium śmierć mózgu. Później zostało to doprecyzowane do śmierci podstawy pnia mózgu. To, co jest problemem tej definicji, to między innymi to, że była ona ustalona przez gremium prawnicze, a nie przez gremium medyczne. Dzisiaj istnieje bardzo wiele dyskusji na temat tego kryterium i tej definicji. Ona jest kwestionowana przez wiele poważnych autorytetów. W Polsce monumentalną pracę na ten temat opublikował o. dr med. Jacek Maria Norkowski, dominikanin – to jest książka „Medycyna na krawędzi”. Podobną krytykę przeprowadza prof. Talar z Bydgoszczy, ale na całym świecie istnieją w tej chwili poważne, międzynarodowe spory i konferencje poświęcone krytyce tej właśnie pozornie empirycznej, a w gruncie rzeczy prawniczej definicji.

Wiem, że w ubiegłym roku w maju odbyło się potężne sympozjum w Rzymie, w którym brało udział szereg lekarzy, filozofów, teologów, poświęcone tej definicji. Jest więc ona kwestionowana. Ale to przejście właśnie od tej definicji, o której mówi pani redaktor, do tej definicji prawniczej pokazuje, jak bardzo zmieniła się nasza wizja świata i nasza wizja człowieka. To jest odejście od scalonej pod wpływem katolicyzmu wizji rzeczywistości w stronę bardzo arbitralnych pojęć i bardzo arbitralnych opisów tejże rzeczywistości, ale akcentuję tu słowo „bardzo arbitralnych”.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy Tomyśl: Policjanci pomogli uratować mężczyznę z udarem
Następny artykułFranciszek: Słowo Boże to list miłosny