Spotkanie z dziennikarzami odbyło się w sobotę w biurze poselskim Lewicy przy ul. Ratajczaka. Dwa dni wcześniej Katarzyna Kretkowska uczestniczyła w posiedzeniu Sejmu, które dotyczyło m.in. pomocy dla branż najbardziej zagrożonych utratą przychodów w czasie pandemii. – Doszło do sytuacji skandalicznej: część informacyjna i zaplanowana debata zostały przesunięte przez marszałek Witek na godz. 22. Całość rozpoczęła się, kiedy dziennikarzy nie było już na sali, a wielu Polaków nie oglądało transmisji, bo poszli spać – relacjonuje posłanka Lewicy.
– Nie przyszedł na tę część obrad nikt z rządu, oprócz mało znanego podsekretarza stanu jednego z ministerstw. Nie było premiera Mateusza Morawieckiego, nie było wicepremiera Jarosława Gowina. Sekretarz stanu mówił przez cztery minuty o tym, że sytuacja jest kapitalna, gospodarka się rozwija, że jesteśmy na czwartym miejscu w jakimś rankingu, jeśli chodzi o stan gospodarki i przedsiębiorczości, że przedsiębiorcy są zaopiekowani przez państwo i w ogóle otwiera się więcej firm niż przed pandemią – opowiada Katarzyna Kretkowska.
Na sali sejmowej podczas nocnego posiedzenia siedziała wśród innych posłów opozycji, których był komplet w ramach obowiązujących limitów. – Mówiliśmy do pustej sali. Przyszły trzy posłanki PiS, chichotały między sobą albo pokrzykiwały na posłów. Po czym wyszły na ponad godzinę. Debata trwała do godz. 2.30. Na postulaty przedsiębiorców nie miał kto odpowiadać – oburza się poznańska posłanka Lewicy.
Pomoc dla poszkodowanych jest w Polsce wybiórcza
Przypomina, że na pomoc dla poszkodowanych branż Polska dostała ogromne środki z Unii Europejskiej. Problem w tym, że rząd pomaga przedsiębiorcom wybiórczo. – Przez koronawirusa zamknięte są całe branże gospodarki. Ale pomoc nie jest dedykowana branżom, tylko numerom poszczególnych działalności, które figurują w PKD. Zdarza się, że dana branża obejmuje 30 numerów PKD, a rząd wybiera dwa–trzy numery i tylko im pomaga – zwraca uwagę Katarzyna Kretkowska.
– Nie rozumiem też, dlaczego w rozporządzeniu ministra jest pomoc rozpisana na trzy miesiące. Czy rząd zakłada, że wtedy pandemia się zakończy? – zastanawia się. Zdradza, że Lewica przygotowała projekt ustawy kolejnej „tarczy”, w której wymienione są te wszystkie numery PKD, które nie znalazły się do tej pory w żadnym z pakietów pomocowych. Tych numerów jest prawie 100.
– Nasz rejon – Poznań i Wielkopolska – żyje przedsiębiorczością. Tak było tu zawsze. I musimy tego bronić. Mamy Targi Poznańskie, a branża targowa została przez lockdown całkiem zamrożona. Podobnie jak lotnisko Ławica. Przekazano mu pomoc, ale nie wystarczającą na tyle, żeby nie nastąpiły zwolnienia pracowników – opowiada Kretkowska.
– Bardzo ucierpieli na zamrożeniu gospodarki taksówkarze. Ucierpiał handel. Dlaczego najemcy w centrach handlowych zostali zwolnieni z czynszu ustawowo, a wszyscy inni sklepikarze, wynajmujący powierzchnie przy ulicy, już nie? – zastanawia się Kretkowska.
– Polska powinna pomagać po partnersku, w taki sam sposób, w jaki robią to kraje unijne – ratując wszystkich tych, którym spadły dochody, na ich wniosek. Potem powinna nastąpić kontrola. Tymczasem u nas panuje chaos, „tarcze” są dziurawe. Nie mówię tego jako posłanka opozycji, tylko z troski. COVID jest sprawą ponadpartyjną – podkreśla Katarzyna Kretkowska.
Rząd sięgnie do kieszeni przedsiębiorców?
Posłanka uważa, że pandemia nie jest niczym innym, jak klęską żywiołową. – Gdyby rząd ją ogłosił, byłaby podstawa prawna do zamrożenia gospodarki i wypłacenia odszkodowań wszystkim dotkniętym skutkami pandemii. W tej chwili nie ma podstaw prawnych, by zabronić restauracjom funkcjonować – mówiła w sobotę na spotkaniu z dziennikarzami Kretkowska.
– Stoki są zamknięte, lodowiska zamknięte, a z drugiej strony sklepy budowlane otwarte. Ludzie się buntują, bo nie widzą w tym ani sprawiedliwości, ani logiki. Trudno mi jako posłance mówić: proszę się otwierać i nie zwracać uwagi na to, co mówi rząd. Ale rozumiem zniecierpliwienie przedsiębiorców, którzy nie otrzymali pomocy – zaznaczyła.
Zwróciła się też z apelem do przedsiębiorców, by zgłaszali jej swoje uwagi lub ich brak. – My jako posłowie jesteśmy informowani przez rząd, że przedsiębiorcy nie zgłaszają problemów. Jeśli mam konkretne przykłady, że coś funkcjonuje źle, mogę tego głosu użyć jako argumentu – tłumaczyła Kretkowska.
Zapowiedziała też, że niedługo w Sejmie będą omawiane inne sprawy związane z przedsiębiorcami – m.in. zmiana kar i mandatów skarbowych, które wzrastają do wysokości pięciokrotności pensji minimalnej. Niewykluczone, że możliwość karania przedsiębiorcy zostanie wydłużona z pięciu do 10 lat. – To sprawia wrażenie, że rząd sięga do kieszeni przedsiębiorców, którzy już teraz ledwo dyszą z powodu zamrożonej możliwości działania. I to są działania bardzo niepokojące – alarmuje posłanka Lewicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS