W Poznaniu forty budowali Niemcy, w Warszawie – Rosjanie. Tu i tam centralnym punktem jest Cytadela. W obu miastach zachowana i utrzymana w nie najgorszym stanie.
W Warszawie Cytadelę zbudowano po stłumieniu powstania listopadowego. W drugiej połowie XIX wieku otoczono ją pierścieniem fortów. W sumie cała Twierdza Warszawa składała się z 30 budynków. Część nie przetrwała do dziś, żaden z ocalałych nie jest w pełni zachowany. Ale co najmniej kilka fortów jest w naprawdę dobrym stanie.
Już sama Cytadela robi dobre wrażenie. Uwagę zwraca np. mało znane w Polsce, ale docenione za granicą Muzeum Katyńskie, które dwa lata temu zdobyło nagrodę dla najlepszej inwestycji publicznej w Europie Środkowo-Wschodniej. Zajmuje 3 hektary narożnika Cytadeli z półbastionem, działobitnią barkową i kaponierą. Przygotowany przez pracownie BBDK Architekci oraz Maksa i Jerzego Kalinę projekt zaadaptowania tych obiektów na cele muzealne wygrał w 2010 r. międzynarodowy konkurs. Architekci założyli, że zwiedzających otaczać będzie nie tylko ekspozycja, ale też odpowiednio zaaranżowana przestrzeń. Stąd liczne szczeliny i wąskie przejścia między potężnymi betonowymi ścianami w kolorze cegły czy też rozmaite detale, np. odciśnięte symbole i wyryte cytaty. To naprawdę przejmujące miejsce, gdzie pamięć o ofiarach zbrodni katyńskich miesza się z zabytkową i współczesną architekturą.
Cóż, że po Rosjanach
Cytadela znajduje się na Żoliborzu. Cofając się w głąb dzielnicy znajdziemy się w parku Żeromskiego, który powstał dookoła Fortu Sokolnickiego. Jego wieżę artyleryjską – z salami na parterze i w podziemiach, a także przykrytym szklanym dachem dziedzińcem – zajmuje Centrum Sztuki Fort Sokolnickiego.
Przed pandemią koronawirusa odbywały się tu koncerty, pokazy filmów, wystawy, warsztaty. Jest kawiarnia Fort z ogródkiem na zewnątrz. Miasto stworzyło tu lokalne centrum kultury dzięki temu, że basztę udało się odkupić od wojska. – „Decyzja o przeznaczeniu fortu na cele kulturalne miała być próbą pokazania, że jeden z największych zabytków, obok Pałacu Kultury i Nauki, pozostawionych nam w schedzie przez Rosjan, może być niesłychanie atrakcyjny i może pełnić ważną funkcję w życiu nie tylko lokalnej społeczności, że warto rozpocząć sukcesywne zagospodarowywanie fortyfikacji zamiast bezczynnego przyglądania się, jak ulegają one degradacji i znikają z mapy Warszawy” – pisze Barbara Kozłowska na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Na zakupy, na spotkanie
Idąc z Żoliborza do centrum trafimy na mniejszy, ale również zadbany Fort Legionów. Jego modernizacja to inicjatywna prywatna znanych restauratorów – rodziny Kręglickich. Po powstaniu styczniowym fort był więzieniem, w II RP mieścił archiwum wojskowe, w PRL-u – składnica wojskowych map i magazyn mundurów. Kręgliccy stworzyli tu lokal o nazwie Forteca – w każdą środę przed pandemią odbywał się tu targ rolny, na który zjeżdżali podwarszawscy producenci. Fort można też zwiedzać.
Pobliski Fort Traugutta kupił z kolei twórca gry „Wiedźmin” – Michał Kiciński. To najlepiej zachowany, ale też najbardziej zaniedbany z fortów wokół Cytadeli. Jest sukcesywnie remontowany, w przyszłości mają się w nim znaleźć m.in. sale do ćwiczeń jogi, tai-chi i treningu psychologicznego, a także restauracja.
Przenosimy się na Mokotów. To modna dzielnica, słynąca z zieleni, starych budynków i licznych knajp. To wszystko spotkamy w Forcie Mokotów. Można tu wynająć pomieszczenie na imprezę lub szkolenie, naprawić rower, kupić włoskie tkaniny czy wykonać sesję zdjęciową. Latem, przed drugą falą pandemii, fort był zieloną enklawą spokoju, gdzie można było w cieniu drzew i starych murów posiedzieć w jednej z kilku knajpek.
Carscy wojskowi zemdleliby na ten widok
Prawdziwa perełka znajduje się na granicy Mokotowa i Ursynowa. Fort 8 Służew to chyba najlepszy przykład prywatnej inwestycji w fortyfikacje w całej Polsce. W 2005 roku zabytkowy, ale zrujnowany obiekt kupiła firma Turret Development. Załatwianie wszystkich formalności, łącznie ze zgodami wydawanymi przez konserwatora zabytków, trwało 10 lat. Prace ruszyły w 2016 roku.
Z dachu XIX-wiecznych koszar zdjęto 32 tys. ton ziemi (a potem usypano ją z powrotem), wzmocniono jego konstrukcję, przebito wentylację. W części lokali odsłonięto stare cegły, a w części zachowano XIX-wieczny tynk.dremontowane koszary zamieniono na przestrzeń usługowo-biurową ze sklepami, restauracjami. „Renowacja XIX-wiecznego budynku i terenu fortu stanowiła nie lada wyzwanie. Ubytki cegieł zastąpiono wykonanymi na wzór historycznych nowymi cegłami. Historyczną, stalową, zewnętrzną stolarkę okienną będącą w dobrym stanie pozostawiono w formie krat. Wewnętrzną stolarkę zastąpiono nową, każde z 24 okien zrobiono na wymiar. Odtworzono częściowo zachowane drewniane drzwi wejściowe” – tak deweloper ze szczegółami opisuje swoją inwestycję.
O wartości modernizacji świadczą też nominacje do dwóch ważnych nagród. Fort Służew był w pierwszej trójce prestiżowego warszawskiego konkursu architektonicznego w kategorii „Nowe życie budynków”. Był też nominowany do „Stołka”, czyli corocznej nagrody „Gazety Stołecznej”. – „Inwestora nominujemy za odwagę, cierpliwość i troskę o każdy detal, jakim wykazał się przy remoncie carskiego fortu Służew i przekształcenie go w centrum usługowo-gastronomiczne. Carscy wojskowi zemdleliby na ten widok. To najbardziej imponująca transformacja obiektu fortecznego w Warszawie. A jeszcze kilka lat temu o tym miejscu słyszała tylko garstka miłośników starych fortyfikacji” – uzasadniali nominację dziennikarze warszawskiej „Wyborczej”.
Prof. Piotr Marciniak, architekt, historyk architektury z Politechniki Poznańskiej: Nie każdy fort może być muzeum
Forty nie są takim rodzajem zabytku, który można czcić i kontemplować, chociaż jest w Polsce spore grono pasjonatów takich obiektów. Nie powinny więc nikogo dziwić próby renowacji i rewitalizacji tych obiektów poprzez nadanie im nowych funkcji i przywrócenie do struktury urbanistycznej miasta.
Nie każdy fort może, i na pewno nie każdy powinien, być muzeum. W Poznaniu jedno udało się już zrealizować w dawnym forcie. Mowa tu o Muzeum Martyrologii Wielkopolan, szczególnym miejscu pamięci ofiar obozu koncentracyjnego, które powstaje na terenach Fortu VII przy ul. Polskiej. Prace renowacyjne trwają już dość długo, a poszczególne części obiektu są oddawane w użytkowanie etapami. Pokazuje to najlepiej złożoność przedsięwzięcia, jakim jest odrestaurowanie dawnych obiektów militarnych i nadanie im nowych funkcji.
Podchodząc do kolejnych renowacji fortów w Poznaniu warto spoglądać w kierunku zachodniej Europy, a także Warszawy, Gdańska i Torunia, gdzie rzeczywiście skutecznie udało się przeprowadzić kilka takich projektów.
Odbudowa fortu to zazwyczaj projekt o ogromnej skali. Otaczające je działki to rozległe tereny, zwykle zarośnięte i nieuporządkowane, a same budowle mogą być w różnym stanie, począwszy od dobrze utrzymanych po ruiny wymagające większej opieki. Z całą pewnością nie ułatwia sprawy fakt, że zwykle nie ma do nich doprowadzonej infrastruktury: dróg, wodociągów, kanalizacji, czasem nawet elektryczności. Trzecim poważnym wyzwaniem jest umiejscowienie obiektu pod ziemią, co przekłada się na możliwe przecieki wód gruntowych oraz uszkodzenia struktury budowlanej zabytku wrastającymi w niego korzeniami. Czwartym wyzwaniem są ograniczenia konserwatorskie nakazujące odbudowę w formie możliwie najbliższej pierwotnym założeniom.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS