Dla Lechii była to próba generalna przed wznowieniem rozgrywek ligowych. Jeśli w przyszłym tygodniu nie wydarzy się nic niespodziewanego, skład, który trener Piotr Stokowiec wystawił do gry z Wisłą, zapewne rozpocznie także mecz na inaugurację rundy wiosennej z Jagiellonią Białystok w Gdańsku (30 stycznia, godz. 17.30).
Lechia po raz kolejny tej zimy zaprezentowała się z dobrej strony. Grała dość szybko, pomysłowo, z rozmachem. Starała się rozgrywać akcje od tyłu i dość sprawnie wychodziła spod pressingu płockiego zespołu. Oczywiście nie wszystko się udawało, momentami przeszkadzała nierówna murawa, ale ogólnie gra biało-zielonych mogła się podobać.
Lechiści zaczęli mecz od mocnego uderzenia, już po niespełna kwadransie prowadzili bowiem 2:0. Najpierw po krótko rozegranym rzucie wolnym i wrzutce Rafała Pietrzaka, z klepki piłkę rozegrali Maciej Gajos (bardzo dobry mecz!) i Kristers Tobers, po czym ten pierwszy z łatwością sfinalizował akcję strzałem do pustej bramki.
Lechia Gdańsk – Wisła Płock 2:0. Maciej Gajos zdobywa pierwszą bramkę dla Lechii Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Jeszcze ładniejsza akcja poprzedziła zdobycie drugiej bramki. Zaczął ją Gajos, napędził Karol Fila, następnie Jakub Kałuziński ładnie zagrał na skrzydło do Conrado, który ostro dośrodkował w pole karne. Tam Flavio Paixao uprzedził Alan Uryga, ale pechowo skierował piłkę do własnej bramki.
Niewiarygodne pudło Saiefa
Potem Lechia miała jeszcze kilka dobrych sytuacji, ale bramkarz Wisły radził sobie z uderzeniami m.in. Flavio (po świetnej akcji i podaniu Gajosa) oraz Jarosława Kubickiego. Na dodatek mocno rozkojarzony był Kenny Saief, który zaliczył kilka bardzo nieudanych zagrań, a podsumowaniem jego słabszej gry było niewiarygodne pudło na początku drugiej połowy. Flavio idealnie wypuścił w bój Conrada, który po krótkim sprincie wyłożył piłkę do Amerykanina. Ten miał najwyżej pięć metrów do bramki, ale strzelił w kierunku znajdującego się nieopodal… szpitala UCK. Piłka przeleciała naprawdę wysoko nad poprzeczką.
Lechia wciąż atakowała, niesamowicie dynamiczny był Conrado, w niczym nie ustępował mu pod tym względem Pietrzak. Po ładnej kombinacyjnej akcji minimalnie przestrzelił Gajos, po kolejnym zrywie Conrada nieczysto trafił w piłkę nieobstawiony Łukasz Zwoliński.
W samej końcówce okazję na honorową bramkę mieli goście, ale Georgi Merebaszwili fatalnie wykonał rzut karny, strzelając wysoko nad poprzeczką.
Bramek dla Lechii mogło być zatem dużo więcej, ale i tak gra podopiecznych trenera Stokowca może napawać optymizmem. W trzech zimowych meczach zdobyli oni 14 bramek – wcześniej pokonali II-ligowców: Sokoła Ostróda 3:0 oraz Olimpię Grudziądz 9:1. Dobrą formę potwierdzili też w starciu z zespołem Ekstraklasy.
Lechia Gdańsk – Wisła Płock 2:0 (2:0)
Bramki: Gajos (6.), Uryga (13. samobójcza)
Lechia: Kuciak (46. Alomerović) – Fila (83. Musolitin), Nalepa, Tobers, Pietrzak (83. Żukowski) – Kałuziński (75. Biegański) – Saief Ż (65. Ceesay), Kubicki, Gajos (83. Egy), Conrado (75. Mihalik) – Flavio Paixao (65. Zwoliński).
Wisła: Gradecki (60. Wrąbel) – Zbozień, Uryga, Rzeźniczak, Cabezali – Lagator – Gjertsen, Rasak, Lesniak, Kocyła Ż – Tuszyński oraz Pawlak, Michalski, Obradović, Pyrdoł, Lewandowski, Merebashvili, Cabrera.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS