Godzina ósma rano, czyli czas, kiedy większość poznaniaków już zdążyła pójść do pracy albo do szkół. Ale na większości chodników musieli brnąć w śniegu po kostki.
Ulice wokół Starego Rynku nieodśnieżone albo odśnieżone w kratkę: przed jedną posesją śniegu już nie ma, przed inną dozorca zaspał albo zaplanował sobie sprzątanie dopiero, powiedzmy, po 9. Taki zwyczaj panuje na przykład na Nowowiejskiego, bo dopiero o tej porze sprzed większości tamtejszych posesji śnieg został odgarnięty. Na al. Wielkopolskiej z kolei właściciele kilku domów w ogóle nie pofatygowali się, żeby cokolwiek odgarnąć z chodników przed ich domami.
Sytuacja wcale nie przedstawia się lepiej w przestrzeni publicznej: dopiero około ósmej rano na przystankach miejskiej komunikacji można było zobaczyć ekipy sprzątające – czyli akurat wtedy, kiedy pasażerowie jadący do pracy już zdążyli rozdeptać i wynieść większość śniegu na własnych butach z tych przystanków. I nie mówimy tu o przystankach położonych w peryferyjnych dzielnicach, ale o przystanku autobusu linii nr 164 na ul. Nad Wierzbakiem.
Trudno tu mówić o zaskoczeniu śniegiem, meteorolodzy zapowiadali opady tej nocy już od kilku dni. Najwyraźniej więc powodem opieszałości w usuwaniu śniegu jest nieznajomość swoich obowiązków – albo przekonanie, że nikt ich nie będzie egzekwował. Bo odśnieżenie chodnika przed domem należy do obowiązku właściciela posesji, a jeśli tego nie zrobi i przyłapie go na tym straż miejska – dostanie mandat, nawet 500-złotowy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS