A A+ A++

W ciągu dwóch tygodni nowego roku premier praktycznie przestał pokazywać się Polakom. Komunikaty dotyczące obostrzeń sanitarnych ogłasza minister zdrowia Adam Niedzielski. Medialną twarzą programu szczepień stał się minister Michał Dworczyk. Medialna aktywność Morawieckiego skupia się głównie na publikowaniu postów na Facebooku.

Lepiej usunąć się Polakom z oczu

Dlaczego premier schował się na drugim planie? Co może politycznie oznaczać? Pierwsza, intuicyjna odpowiedź na to pytanie jest taka, że w obecnym momencie politycy mają po prostu wiele powodów, by nie pokazywać się ludziom na oczy. Znajdujemy się bowiem być może w najtrudniejszym psychologicznie i egzystencjalnie momencie walki z pandemią.

Wirus przetoczył się przez ludność Polski. Zmarło ponad 32 tys. osób. To populacja średniego miasta powiatowego. Jak łatwo policzyć, swoich bliskich musiało stracić ponad 100 tysięcy osób – to już populacja większego miasta na prawie powiatu.

Od listopada znajdujemy się w faktycznym drugim lockdownie. Bez oficjalnego stanu nadzwyczajnego, z wątłą podstawą prawną. Ogłoszone jeszcze kilka miesięcy temu przez rząd wytyczne wskazywałyby, że przy obecnej dziennej liczbie zakażeń Polska powinna stać się strefą żółtą. Co oznaczałoby otwarcie gastronomii i kultury w reżimie sanitarnym. Rząd niczego jednak nie otwiera, jakby zapomniał o swoich dawnych planach albo nie wierzył w dane o liczbie zakażeń, które sam oficjalnie podaje.

Wszyscy znajdujemy się na skraju wytrzymałości psychicznej, zamknięci w czterech ścianach, bez możliwości normalnej rekreacji. Na granicy są rodzice i uczniowie, których czekają dalsze miesiące ze zdalnym nauczaniem. Poza granice desperacji dotarli pracownicy i przedsiębiorcy z branż najbardziej dotkniętych lockdownem: gastronomii, turystyki, kultury.

Politycy nie mają dla nas dobrych wiadomości. Nikt nie wie i nie potrafi powiedzieć, jak długo potrwa jeszcze zamknięcie gospodarki, wiele jednak wskazuje na to, że może potrwać co najmniej do końca zimy, jeśli nie do późnej wiosny. Zwłaszcza że nieroztropnie nie zakazując przylotów z Wielkiej Brytanii przed świętami, rządzący najpewniej wpuścili do Polski brytyjską, silnie zaraźliwą odmianę wirusa. Kolejne środki osłonowe dla przedsiębiorstw i pracowników są uznawane przez potencjalnych beneficjentów za wysoce niewystarczające. Widać też, że sporo czasu upłynie, zanim szczepionki przywrócą normalność.

W tej sytuacji ciężko jest utrzymać epidemiczną dyscyplinę. Już teraz widzimy coraz częstsze wyłamywanie się przedsiębiorców i ich klientów z covidowych obostrzeń. Rząd, który w odpowiedzi na to ma głównie kary, bardzo łatwo może wywołać i skupić na sobie społeczną wściekłość. Afera wokół szczepionek celebrytów pokazała jak dziś o nią łatwo. Trudno więc dziwić się Morawieckiemu, że woli się wycofać, do czasu aż będzie mógł przekazać Polakom jakieś dobre wiadomości.

Czytaj też: Tusk może wrócić na trzy sposoby. Na co powinna postawić opozycja, by skutecznie rywalizować z PiS?

Pandemia zużywa

Sytuacja pandemicznego napięcia jest trudna dla polityków nawet wtedy, gdy udaje się im nie wejść na żadną spektakularną minę. Im więcej danego polityka jest w mediach w związku z pandemią, im częściej staje się twarzą uciążliwych obostrzeń, im rzadziej może dostarczyć dobrych wiadomości, tym szybciej się politycznie zużywa.

Widać było pod koniec roku, że trzy kwartały walki z pandemią mocno zużyły i zmęczyły premiera Morawieckiego. Zmęczony sam zaplątał się niemiłosiernie w kwestii zakazu przemieszczania się w sylwestra. Na konferencji prasowej zapowiedział, że rząd nie wprowadza żadnej godziny policyjnej, ale apeluje o pozostanie w domach. Wiele ludzi odebrało to jako odwołanie zakazu przemieszczania. Słowa szefa rządu musieli potem odkręcać w mediach jego podwładni.

Pandemia to nie jedyny problem Morawieckiego. Przez cały rok musiał bronić się przed atakami ziobrystów – a można domyślać się, że poza tymi, które przedostały się do opinii publicznej, za kulisami miały miejsce jeszcze ostrzejsze. Jest oczywiste, że wszelkie potknięcia rządu w walce z pandemią zostaną wykorzystane przez przeciwników Morawieckiego w obozie władzy do wysadzenia go ze stanowiska.

Nic więc dziwnego, że Morawiecki nie chce stać się pandemicznym zderzakiem, że do tej roli woli wystawić Dworczyka i Niedzielskiego. Jeśli poradzą sobie w trudnych następnych miesiącach, to i tak nie urosną tak bardzo, by zagrozić premierowi. Jeśli się zużyją, mogą zostać wymienieni bez większych politycznych kosztów.

Zobacz: Projekt dotyczący mandatów. Rzecznik rządu: Chodzi o to, aby skrócić proces nakładania kar

Co premier robi w ukryciu?

Pytanie, co premier robi z dala od medialnych fleszy? Na pewno intensywnie pisze na swoim Facebooku, nie zawsze rzeczy związane z pandemią. Ostatnio, po zbanowaniu Donalda Trumpa przez kilka mediów społecznościowych, zabrał głos w sprawie obrony wolności słowa w internecie. Postawa Morawieckiego jest tu dość zabawna, biorąc pod uwagę, że jego rząd wycofał się z zapowiedzi podatku cyfrowego, a stojący za nim polityczny obóz w przejętych przez siebie instytucjach – od radiowej Trójki do Muzeum II Wojny Światowej – cenzurował wszystko jak leci.

Rozmawiający z „Wirtualną Polską” współpracownicy, premiera przekonują, że zajmuje się on codziennym zarządzaniem państwem, oraz przygotowuje swoje wielkie dzieło: plan Nowego Ładu, otwarcia po-covidowej gospodarki, niosącej ze sobą reformy, zajmujące się problemami, które ujawniły się jeszcze przed pandemią. Trudno jednak traktować podobne zapowiedzi bez sceptycyzmu. Po ponad czterech latach można chyba powiedzieć, że nadzieja na to, że Morawiecki wniesie do rządu PiS wielką, śmiałą, nieszablonową gospodarczą wizję okazały się dość płonne.

Premier całkiem sprawnie, jak na politycznego nowicjusza, radził sobie za to z budowaniem własnej pozycji. Można przypuszczać, że obecne wycofanie posłuży jej dalszemu wzmacnianiu. Jakie są dziś bowiem główne priorytety premiera? Dać zużyć się w walce z pandemią komuś innemu, zabezpieczyć przed ziobrystami, dogadać się z prezydentem w sprawie nowej ustawy o działach administracji rządowej – w czwartek doszło do spotkania Morawieckiego z Dudą – zabezpieczyć sobie warunki do planowanego namaszczenia na PiS-owskiego delfina Kaczyńskiego. Niezależnie od zapowiedzi Nowego Ładu, medialne wycofanie Morawieckiego najpewniej posłuży ich realizacji.

Czytaj więcej: W sprawie Amber Gold PiS i jego media weszły w etap desperacji

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBabcia i dziadek roku
Następny artykułUdekoruj i wygraj