A A+ A++

W artykule dla serwisu Defense News dowódca Luftwaffe, Generalleutnant Ingo Gerhartz, przedstawił plany rozwoju Luftwaffe na najbliższe lata. W tekście padła również – bardzo ciekawa pod kątem polityki bezpieczeństwa – zapowiedź wysłania grupy niemieckich samolotów do Australii w celu zademonstrowania własnych zdolności projekcji siły i potencjału odstraszania.

Generał Gerhartz wskazał zobowiązania wobec NATO jako filar bezpieczeństwa narodowego i podkreślił, że wyzwaniem dla Paktu jest nie tylko reorientacja na obronę przed równorzędnym przeciwnikiem, ale także proporcjonalne reagowanie na przeciwników testujących bezpieczeństwo państw sojuszu w wielu dziedzinach. Jako szczególnie istotne dla NATO dowódca Luftwaffe wymienił swobodę dostępu i użytkowania przestrzeni powietrznej i kosmicznej.

Grupa myśliwców wielozadaniowych i latających cystern ma polecieć na antypody już w roku 2022. Generał Gerhartz nie określił szczegółów, nie wiadomo więc, jak długa będzie misja lotnictwa w Australii, jak liczny będzie kontyngent ani czy będzie to jednorazowa eskapada, czy też raczej początek regularnej współpracy z Krajem Kangurów.

Łatwo przynajmniej przewidzieć, co poleci do Australii. Niemal na pewno będą to Eurofightery, którym towarzyszyć będą jedna lub dwie latające cysterny A310 MRTT. Niemcy posiadają obecnie cztery maszyny tego typu, a oprócz tego uczestniczą w programie MMF, który daje im dostęp do wielozadaniowych tankowców-transportowców Airbus A330.

Ingo Gerhartz.
(Amit Agronov, IDF Spokesperson’s Unit, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0)

Wyprawa na antypody ma jeden potencjalnie ciekawy związek z modernizacją Luftwaffe. Pomimo sprzeciwu wielu polityków, zwłaszcza z lewicy, dowódca Luftwaffe sugeruje, że następcami Tornad IDS będą amerykańskie myśliwce wielozadaniowe F/A-18E/F Super Hornet i samoloty walki radioelektronicznej EA-18G Growler. Oba typy maszyn są używane przez Royal Australian Air Force, wspólne ćwiczenia dałyby więc niemieckim lotnikom unikalną okazję lepszego zapoznania się z nimi.

Generał Gerhartz zapowiedział także inne kluczowe dla Luftwaffe programy. Oprócz myśliwca następnej generacji FCAS w tym gronie znajduje się też wznowienie postępowania na nowy ciężki śmigłowiec transportowy – następcę GH-53G. Luftwaffe zamierza też poświęcić dużo uwagi zwiększaniu swoich możliwości w cyberprzestrzeni, kosmosie i spektrum elektromagnetycznym, a także lepszej koordynacji działań we wszystkich domenach z innymi rodzajami wojsk i sojusznikami.

Artykuł jest zapowiedzią kolejnego kroku Niemiec w kierunku większego zaangażowania w regionie Indo-Pacyfiku. Co istotne, takie postulaty do tej pory wychodziły przede wszystkim z kręgów marynarki wojennej, a ich głównym orędownikiem jest dowódca Marine, Vizeadmiral Andreas Krause. Z racji znaczenia regionu dla handlu międzynarodowego Krause postulował wyjście poza udział w działaniach antypirackich i misjach pod egidą NATO czy Unii Europejskiej. Jego zdaniem niemiecka strefa interesów morskich rozciąga się od północnego Atlantyku przez Morze Północne, Bałtyk i Morze Śródziemne po Ocean Indyjski.

Niemiecki A310 MRTT.
(Dmitry A. Mottl, domena publiczna)

Z kolei w grudniu ubiegłego roku podczas wirtualnego spotkania ministrów obrony Niemiec i Japonii obie strony ogłosiły zainteresowanie zacieśnieniem współpracy militarnej. Szef japońskiego resortu obrony Nobuo Kishi wyraził wówczas nadzieję, że jeszcze w roku 2021 niemiecka fregata Hamburg zostanie wysłana na Ocean Indyjski i Pacyfik i przeprowadzi wspólne ćwiczenia z Siłami Samoobrony.

Znany z antychińskiego zacięcia Kishi zasugerował nawet, żeby Niemcy przeprowadziły swoją operację swobody żeglugi (FONOP) na Morzu Południowochińskim. Dla Berlina może jednak okazać się to zbyt prowokacyjne zagranie w relacjach z Pekinem. Do tej pory zarówno strategia dla Indo-Pacyfiku opublikowana we wrześniu ubiegłego roku, jak i wypowiedzi niemieckich polityków były ubierane w takie słowa, aby nie urazić ani Chin, ani Stanów Zjednoczonych.

Takie ostrożne podejście opłaca się pod względem gospodarczym, ale pod względem politycznym raczej nie da się zbyt długo utrzymać bez konsekwencji. Na bardziej antychiński kurs przestawia się NATO, ale także Francja, główny partner Niemiec w Unii Europejskiej. Mimo wszelkich różnic z Waszyngtonem także Paryż dostrzegł zagrożenie dla swoich interesów stwarzane przez Chiny, zaczął wskazywać je jako potencjalnego przeciwnika i reorganizować siły zbrojne pod kątem potencjalnej konfrontacji.

Zobacz też: Rosja przetestowała pocisk antysatelitarny

(defensenews.com, dw.com)

Julian Herzog, Creative Commons Attribution 4.0 International

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPomimo pandemii – rekord przeładunków i inwestycje
Następny artykułCyfrowa rewolucja w obsłudze infolinii UM Gdyni