Grzegorz Skawiński i wielu innych muzyków zostali praktycznie pozbawieni pracy. Niedługo minie rok od wprowadzenia pierwszego lockdownu w Polsce w związku z szerzącą się pandemią koronawirusa. I choć teraz mówimy już o datach szczepień, to m.in. ludzie z branży kultury nie mogą jeszcze wrócić do pracy w takim wymiarze, jak przed pandemią. Skawiński w nowym wywiadzie przyznaje, że rozumie, że jest w lepszej sytuacji niż wielu innych muzyków i wprost opisuje, na czym dziś stoi.
Lider zespołu Kombii jeszcze kilka miesięcy temu bał się, że nie zarobi na utrzymanie.
– Jesteśmy w zasadzie bezrobotni – zaznacza Skawiński w rozmowie dla “Vivy”. – Zwłaszcza, jeśli chodzi o koncerty. Ale w studiu robimy różne rzeczy zawodowe, udało nam się na przykład dokończyć płytę pierwszą od sześciu lat – powiedział muzyk.
Jak zarabia, skoro od wielu miesięcy nie może grać koncertów?
– Na szczęście mam tantiemy autorskie i kompozytorskie – w tej chwili z tego żyję. Zdaję sobie sprawę, że większość ludzi z branży zarabia nie, na przykład na ZAIKS-ie, i jest im naprawdę ciężko. Ja też lekko nie mam, ale postanowiłem nie narzekać, bo to byłoby niesprawiedliwe – przyznał.
Skawiński twardo stąpa po ziemi. Z pewnością nauczyły go tego doświadczenia z przeszłości. Muzyk we wcześniejszych wywiadach otwarcie mówił, że chorował na depresję. Podkreśla: “chorował”, bo depresja to coś, czego nie można bagatelizować.
– Miałem do czynienia z depresją i nikomu nie życzę podobnych stanów. Niektórzy nawet przegrywają w walce z tą chorobą – mówi w wywiadzie.
– Podkreślam, że to naprawdę ciężka choroba, ale niedoceniana i niezrozumiana w społeczeństwie. Wiele osób ją bagatelizuje. Mówią: “mam depresję”, a tak naprawdę to są wkurzeni na rzeczywistość i nie mają ochoty na radosne zabawy. A za chwilę zły nastrój im mija. Tymczasem prawdziwa depresja paraliżuje całkowicie. To jest tak, że nic człowieka nie interesuje, że nie jest w stanie niczego z siebie dać innym – podkreśla muzyk.
Dla Skawińskiego miniony rok był wyjątkowo trudny. Wyznał, że przez koronawirusa stracił ważnych w jego życiu ludzi.
– Kilku znajomych i przyjaciół, to trudne do pojęcia, jak niewidzialny wróg zabija. Na szczęście moja o 14 lat starsza siostra i o siedem lat starszy brat nie zachorowali. Jestem z nimi bardzo emocjonalnie związany. Często się kontaktujemy, rozmawiając przez telefon, bo mieszkają daleko ode mnie – powiedział.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS