Pan Michał zakaził się koronawirusem na początku grudnia. Chorował razem z rodziną: – Żona przechorowała najłagodniej, u dzieci to wyglądało jak poważniejsze przeziębienie. Mnie koronawirus uderzył w płuca. Miałem poważny kaszel, a nawet spadki saturacji.
Koronawirus przyniósł potężne powikłania
Z czasem reszta rodziny doszła do pełnego zdrowia i sprawności. Pan Michał też początkowo widział poprawę. W okolicach Bożego Narodzenia czuł się ozdrowieńcem i miał nadzieję, że najgorsze ma za sobą. – Niestety, kaszel zaczął się nasilać. Do tego doszło potworne zmęczenie i osłabienie. Mam kłopot z wejściem na schody, jakbym był sędziwym i schorowanym człowiekiem, a nie facetem w sile wieku. Mógłbym spać godzinami. Ból w klatce piersiowej, który towarzyszył mi w chorobie, powrócił ze zdwojoną siłą. Którejś nocy obudziłem się z takim bólem i kaszlem, że bałem się, że umrę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS