A A+ A++

Anna Jastrzębska, WP: Co “geeki podróżniki” robią w czasie pandemii? Zasiedzieliście się całkowicie przed komputerami czy mimo wszystko robicie sobie mikrowyprawy?

Przemek i Magda Czatrowscy: Szczerze mówiąc, trochę się zasiedzieliśmy… To wynika przede wszystkim z tego, że Przemek przez ostatnie pół roku miał baaardzo dużo pracy w związku z wydaniem gry (Przemek jest programistą w CD Projekt RED i pracował nad Cyberpunk 2077). Tak naprawdę restrykcje związane z pandemią były nam nawet “na rękę”, bo nie było nam aż tak bardzo żal, że nie możemy nigdzie wyjechać. Co nie znaczy, że zupełnie nie ruszaliśmy się sprzed biurek.

W tym roku postawiliśmy na aktywne podróżowanie po Polsce. Kupiliśmy przyczepkę rowerową dla naszego szkraba i dużo jeździliśmy na rowerach. W czerwcu byliśmy w uroczej Dolinie Baryczy na Dolnym Śląsku, a w sierpniu, pierwszy raz od wielu lat spędziliśmy urlop nad Bałtykiem. I tu, i tu mieliśmy ze sobą rowery, więc odkrywaliśmy piękno Polski z poziomu dwóch kółek. I naprawdę bardzo nam się to podoba, infrastruktura rowerowa w Polsce jest coraz lepsza i coraz łatwiej zaplanować sobie takie rowerowe wakacje.

Gdy nie ma akurat pandemii, podróżujecie śladami kultowych filmów i seriali. Istnieje na to nawet nazwa: set jetting, czyli trend, który w turystyce funkcjonuje od dawna, choć w ostatnich latach zdobył niesłychaną popularność. Czujecie się set-jettingowcami czy wolelibyście nie być wrzucani do tak wąskiej szufladki?

Podróże śladem filmów i seriali to jedna z naszych ulubionych form podróżowania, ale zdecydowanie niejedyna. Na pewno nie jest tak, że podczas wyjazdu nie oglądamy nic poza filmowymi miejscówkami. Najczęściej wybieramy jakiś kierunek, a potem szukamy, czy czasem gdzieś w okolicy czegoś nie nagrywano. W ten sposób odkrywamy też nowe filmy i seriale!

Planując nasz pierwszy wyjazd na zachód USA, wiedzieliśmy, że koniecznie musimy odwiedzić miejscowość, w której nagrywano Twin Peaks. Bardzo szybko okazało się, że niemal tuż obok leży miasteczko Roslyn, które grało… Cicily, czyli set z kultowego serialu “Przystanek Alaska”! Serial oczywiście kojarzyliśmy, ale przed wylotem obejrzeliśmy tylko 3 odcinki. Odwiedziliśmy Roslyn (które wygląda niemal tak samo jak w serialu sprzed 30 lat!), wróciliśmy do domu i… obejrzeliśmy wszystkie sezony, zakochując się w tym specyficznym klimacie Alaski pokazanym w serialu. Na tyle, że dwa lata później znowu trafiliśmy do filmowego Cicily.

Myślałam, że wasze filmowe podróże zaczęły się od Twin Peaks!

Nasza pierwsza “filmowa” przygoda była w 2009 roku w Tunezji, gdzie dość przypadkiem trafiliśmy do miejsc, gdzie nagrywano różne sceny do “Gwiezdnych Wojen”. Ale to do Twin Peaks pojechaliśmy z gotowym planem na to, co tam koniecznie chcemy zobaczyć. North Bend, które grało filmowe Twin Peaks, leży w pięknym miejscu pośród zielonych gór w stanie Waszyngton, niedaleko Seattle. Przemek miał wypisane koordynaty GPS, ale bez podpisów co to za miejsca, więc mieliśmy dodatkową zabawę w odgadywanie, w jakim serialowym miejscu właśnie jesteśmy. Dla fanów serialu to miejsce obowiązkowe. Przepięknie wygląda wodospad Snoqualmie Falls, znany z czołówki serialu. Spodoba się nawet tym, którzy nie oglądali serialu.

Będąc na zachodnim wybrzeżu USA, nie ominęliście filmowej mekki – miasta aniołów i jego słynnych studiów produkcyjnych?

Los Angeles ma różne opinie, może się podobać lub nie, ale nie da się ukryć, że dla fanów filmów i seriali jednak powinno być punktem obowiązkowym. Polecamy wizytę w jednym ze studiów filmowych. Na przykład w Warner Bros. Studios można odbyć wycieczkę meleksem po studiach filmowych. Oprócz stałych wystaw, na których można zobaczyć kostiumy i rekwizyty np. z Harry’ego Pottera (tiara przydziału!), czy Batmana (na miejscu są wszystkie pojazdy grające w filmie) przewodnik zabierze was do jednego z “aktywnych” studiów, w których aktualnie nagrywa się jakiś serial lub talk-show. My trafiliśmy na set z The Big Bang Theory (Teoria Wielkiego Podrywu), czym byliśmy zachwyceni, bo to jeden z naszych ulubionych, iście geekowych, seriali.

Zachwyt po jakimś czasie opadł?

4 lata po pierwszej wizycie w Warner Studios w Los Angeles pojechaliśmy tam drugi raz. Produkcja The Big Bang Theory już została zakończona, oryginalny plan filmowy zlikwidowano, ale zrobiono jego replikę “dla turystów”. Można tam teraz zrobić sobie zdjęcie na kanapie siedząc na miejscu Sheldona, albo pukając do drzwi mieszkania Penny przy wiecznie zepsutej windzie. I to wszystko jest super, ale… po tym jak odwiedziliśmy ten oryginalny plan, to już nie jest to samo. Widać, że ten odtworzony dla zwiedzających różni się od oryginału, jest dostosowany do tego, aby robić sobie na nim zdjęcia. Dla nas nie ma już tego klimatu.

Próbowaliście trunków i potraw rozsławionych przez ukochane produkcje filmowe?

W North Bend, które grało Twin Peaks można odwiedzić serialową restaurację RR Diner, w której można napić się “cholernie dobrej” kawy i zjeść placek z wiśniami. Czy faktycznie będzie to najlepsza kawa i placek, które zjecie w swoim życiu? Trzeba przekonać się samemu. (śmiech)

A co myślicie o takich biznesach jak Bubba Gump (sieć restauracji inspirowanych Forrestem Gumpem, na które nie można nie trafić, jeśli jesteś np. w Kalifornii)? To w waszej opinii turystyczny chłam czy fajna opcja na poczucie filmowego klimatu?

Bubba Gump to faktycznie sieciówka, do tej restauracji można trafić zarówno w Kalifornii, ale także w Nowym Jorku, czy w Hongkongu. Naszym zdaniem to ciekawe miejsce, Forrest Gump i krewetki są tam odmieniane przez wszystkie przypadki. Menu jest na paletkach do ping-ponga, na stolikach są tabliczki z napisami “Run, Forrest, run!” i “Stop, Forrest, stop!”, jeśli natychmiast potrzebujemy kogoś z obsługi wystarczy tę z napisem “Stop, Forrest, stop” ustawić na wierzchu. Całość robi fajny klimat, warto zajrzeć. No i my kochamy krewetki!

Przenieśmy się na chwilę do Polski. Czy nad Wisłą są miejsca związane z filmami lub serialami, które polecacie odwiedzić? Bo przecież mamy nie tylko Sandomierz ojca Mateusza!

Ojciec Mateusz akurat bardzo dobrze zrobił Sandomierzowi, ale oczywiście w Polsce można znaleźć więcej ciekawych filmowych i serialowych miejsc. Klimatyczne i dość mroczne Bieszczady pokazane są w serialu “Wataha”. Super pomysł do zwiedzania Wrocławia to trasa śladem serialu “Belfer”. Nad zalewem Siemianówka, niedaleko Białowieży kręcono sceny do “Opowieści z Narnii”. A bliżej Warszawy? Polecamy miasteczko Jeruzal, które grało Wilkowyje w serialu “Ranczo”.

Co teraz oglądacie i gdzie byście chcieli wyruszyć, gdy wreszcie zniesione zostaną wszelkie blokady związane z pandemią?

Naszym wciąż niespełnionym marzeniem jest Nowa Zelandia i plenery z “Władcy Pierścieni”. Może po pandemii w końcu uda nam się podróż właśnie w tamtym kierunku.

Śledź przygody Magdy i Przemka na ich blogu “Geeki Podróżniki”

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany w regulaminie „Gałązki Sosny”
Następny artykułSylwestrowe zguby