A A+ A++

Skoki narciarskie to jedna z tych konkurencji sportowych, w których zmierzony wynik silnie zależy od aktualnych warunków. Kiedy masz wiatr pod narty, możesz polecieć daleko; kiedy wieje ci w plecy, ściąga cię do ziemi. Żeby zawody uczynić bardziej sprawiedliwymi, jakiś czas temu wprowadzono rekompensaty punktowe. Na skoczni w różnych punktach umieszczane są czujniki wiatru, mierzące jego szybkość. Uśredniony pomiar jest przeliczany na punkty, które są potem dodawane lub odejmowane od noty skoczka. Ale czy rekompensaty te faktycznie wyrównują szanse?

Gdyby wierzyć polskim komentatorom, wydawałoby się, że nie. Kiedy się ich słucha, ma się czasem wrażenie, że umiejętności skoczków są nieistotne – ważne są wyłącznie warunki. Panowie niemalże wznoszą modły, żeby Polakowi silnie powiało pod narty. W studio Eurosportu fachowcy stwierdzili, że w pierwszych zawodach w Titisee-Neustadt Polacy mieli szczęście do warunków, a Norwegowie nie, i to w pewnym stopniu odbiło się na wynikach.

A jak jest naprawdę? Można to w miarę łatwo sprawdzić. Trzeba po prostu zobaczyć, czy istnieje korelacja między miejscami zajmowanymi przez skoczków a przyznanymi im rekompensatami. Jeżeli na początku tabeli znajdują się zawodnicy, którzy mieli dobre warunki (małe rekompensaty), a na końcu ci z kiepskimi (duże rekompensaty), oznaczałoby to, że faktycznie – lepiej, żeby skoczek miał silny wiatr pod narty. Jeżeli nie – trzeba przyznać, iż dodawane bądź odejmowane punkty „usprawiedliwiają” dany konkurs (znaczy, czynią go sprawiedliwym).

(Formalnie możliwa jest odwrotna sytuacja, w której na górze stawki znaleźliby się zawodnicy z największymi rekompensatami, a na dole z najmniejszymi; oznaczałoby to, że źle wyznaczono przeliczniki za wiatr i punkty dodawane za złe warunki i odejmowane za dobre są przesadnie duże).

Kilka lat temu przeprowadziłem już taką analizę dla jednego z konkursów w Planicy. Wyszło mi, że nie ma żadnej korelacji między miejscami a rekompensatami, czyli złych wyników nie da się zwalić na warunki. Teraz postanowiłem powtórzyć analizę dla tegorocznego pierwszego konkursu w Titisee-Neustadt. Faktycznie, warunki na skoczni bardzo się zmieniały: jeden z zawodników dostał rekompensatę sumaryczną (za dwa skoki) wynoszącą prawie 5 punktów dodatnich, zaś innemu odjęto prawie 20 punktów. W przeliczeniu na odległość różnica ta to ponad 13 metrów. A tak to wygląda na wykresie:

Na osi poziomej odłożono miejsce zajęte przez zawodnika w konkursie, zaś na osi pionowej – sumaryczną rekompensatę. Na oko widać, że żadnej korelacji nie ma, co zresztą potwierdza formalnie obliczony współczynnik korelacji, który wynosi -0,09. A zatem, można chyba jednak stwierdzić, że wartości rekompensat są dobrze dobrane, a ich uwzględnianie „usprawiedliwia” warunki dla skoczków.

Oczywiście, może zdarzyć się gwałtowny podmuch wiatru, który spowoduje, że skok jest kompletnie nieudany. Czegoś takiego wiatromierze nie wychwycą. Jednakże, jeśli wiatry tylko zmieniają swój kierunek ze skoku na skok, dobrym skoczkom nie powinno to przeszkadzać, gdyż zrekompensują to dodawane lub odejmowane punkty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRemont drogi do Malhowic. Sukces czy kompromitacja?
Następny artykułKolędy z Będzina popłynęły na cały świat