A A+ A++

Za szybkością zmian technologicznych trudno nadążyć. Kolejne sprzęty lądują na śmietniku wypierane przez nowe, szybsze, efektywniejsze, lżejsze, z jeszcze większą liczbą funkcji i zastosowań. Jednocześnie wiele z tych nowości wywołuje bunt, a nawet społeczne protesty, jak np. sieć komórkowa 5G, oskarżana o powiązania z pandemią SARS-COV-19. Czy takie reakcje to konsekwencja faktu, że dzisiejszy świat jest skomplikowany i nieprzewidywalny? Częściowo tak. Opór wobec zmiany to jednak uniwersalna postawa charakteryzująca człowieka. I stara jak świat światem.

Pięć warunków dobrej innowacji

Niektóre ze zmian technologicznych zaakceptować nam łatwiej, inne trudniej. Słynna praca amerykańskiego socjologa, prof. Everetta Rogersa, dotycząca dyfuzji innowacji wskazuje na pięć czynników wpływających na to, czy innowacja będzie miała szansę się przyjąć: powinna być bardziej dogodna niż dotychczasowe rozwiązania, zgodna z normami i wartościami społecznymi, relatywnie nieskomplikowana, możliwa do wprowadzania stopniowo i zrozumiała dla odbiorcy. Choć podane przez badacza czynniki wpływają na upowszechnienie narzędzi czy technologii, nie wyjaśniają jednak wszystkiego. Nie zgłębiają kwestii problemów z ich adaptacją, pierwszych obaw, niechęci czy dystansu. Weźmy np. pralkę automatyczną. Jest dogodna, nie powoduje kontrowersji w kwestiach norm i wartości społecznych, jej obsługa jest prosta i przystępna, a do polskich domów trafiała stopniowo. Jednak w niektórych rodzinach jeszcze w latach 90. XX w. prało się we Frani i to niekoniecznie z powodu braku możliwości finansowych. Dlaczego? Przejście na nową technologię nie zawsze jest oczywiste czy pożądane.

Pięć powodów

Nawet pozornie niewinne przedmioty i technologie mogą przynieść doniosłe i nie do końca możliwe do przewidzenia konsekwencje. Używane narzędzia służą nie tylko wykonaniu utylitarnych, technicznych czynności, ale wpisują się w całą sieć relacji międzyludzkich, praktyk, wartości i znaczeń. Polski socjolog Stefan Czarnowski w swoim eseju „Wędrówka narzędzia” opisywał, jak na XIX-wiecznej francuskiej wsi o żelaznych pługach mówiło się, że „prowadzą do demoralizacji młodzieży”. Przyczyniły się przecież istotnie do zmiany organizacji patriarchalnej chłopskiej rodziny, w której rola głowy rodu została zminimalizowana – pługu mogło używać równolegle kilku parobków bez konieczności koordynowania ich wysiłków przez gospodarza.

Trudności w adaptacji do zmian wydają się uniwersalne czasowo i przestrzennie. Postawę oporu wobec nowości kiedyś wywoływał żelazny pług, potem elektryczność i radio, a dzisiaj smartfon i autonomiczny samochód.

W latach 2018-2019 zespół badawczy socjologów z UAM w Poznaniu i APS w Warszawie pod kierownictwem dr hab. Joanny Zalewskiej, w ramach grantu „Rewolucja konsumpcyjna w Polsce”, przyjrzał się, jak technologie AGD wkraczały do polskich domostw od czasów PRL do dzisiaj i dlaczego pralki automatyczne, lodówki czy zmywarki nie dla wszystkich były obiektem pożądania. W rozmowach, jakie przeprowadzili z 60 osobami, odnaleziono przynajmniej pięć powodów, dla których przyjęcie nowej technologii nie było pożądane.

Zobacz więcej: Jacek Cygan: Najtrudniej opisuje się normalność

Czekanie trudne do zniesienia

Tym, co buduje większość naszej codzienności w domu, jest wypracowana synchronizacja między ciałem a materialnością; mówimy o niej najczęściej „przyzwyczajenie” albo „nawyk”. Nasze ciało zostaje sprzęgnięte z przedmiotami i otoczeniem na tyle, że rozerwanie tego układu sprawia dyskomfort. Najsilniej wcielone przyzwyczajenia pozwalają na odczucie przyjemności płynącej z płynności ruchów i wypracowanych automatyzmów. Psycholog Mihály Csíkszentmihályi nazywa to uczucie przepływem („flow”). Czujemy wówczas, że nasze ręce chodzą same, ciało automatycznie wykonuje znajome ruchy – nie trzeba myśleć, nie trzeba wyrywać się z tego procesu, można się w nim zatopić prawie jak w medytacji. W takich sytuacjach na pierwszy plan nie wysuwa się opór wobec nowego urządzenia, ale przywiązanie do starego, które zniechęca do zmiany. 71-letnia respondentka pytana, dlaczego długo nie decydowała się na zakup pralki automatycznej, nie umiała odpowiedzieć. Choć ostatecznie nabyła pralkę automatyczną i tak korzysta jednocześnie z Frani. Dlaczego? Pranie w pralce wirnikowej jest dla niej jak odruch, nie musi się nad tym zastanawiać.

Kolejny zysk z automatyzmów to ich synchronizacja z kryteriami porządku i czystości. Inna respondentka wyznała nam, że nie lubi czekać na zapełnienie się zmywarki. W dzień powszedni woli więc myć naczynia ręcznie, na bieżąco, „normalnie”, jak mówi. Logika funkcjonowania pralki automatycznej i zmywarki kłóci się z potrzebą natychmiastowego sprzątania – trzeba odczekać, aż bęben pralki lub komora zmywarki zapełnią się brudnymi przedmiotami. Dla niektórych osób to czekanie jest trudne do zniesienia.

Pilnowanie pralki

Pokrewne opisywanemu zjawisku zakłócenia wcielonych przyzwyczajeń jest poczucie zaburzenia naturalnego porządku rzeczy, które może powodować pojawienie się nowej technologii. Przestrzeń mieszkalna jest źródłem poczucia stabilności i trwałości, a zmiana w układzie przedmiotów może je zniszczyć. Dobrze ilustruje to przykład jednego z respondentów, który upierał się, by nie zastępować Frani automatem, ponieważ wyrażała ona dla niego pewną ciągłość biograficzną: „Całe życie było przy Frani i to tak wyglądało”.

Dla niektórych osób ważne jest zwiększanie poczucia kontroli nad rzeczywistością poprzez zachowanie dawnej, znanej technologii nawet przy jednoczesnym używaniu nowej. Jeden z respondentów opowiadał np., jak jego ojciec, nieufny wobec elektrycznych maszyn rolniczych, nie chciał się rozstawać z kieratem: „Przyjdzie wojna, pieprzną w elektrownię, to co ja będę robił” – tłumaczył synowi. Inna respondentka opowiadała, że wszyscy jej znajomi, którzy kupili pralki automatyczne, wciąż trzymali wirnikowe w piwnicy na wszelki wypadek: „Jak ta wysiądzie, to Frania wypierze” – mówili.

Być może potrzeba kontroli wobec niestabilności zmieniającego się świata była też jedną z przyczyn praktyki „pilnowania” pralki, popularnej wśród osób doświadczających przejścia z pralki wirnikowej na automatyczną. Uważali, że automat automatem, ale ktoś go musi pilnować.

Utarte standardy

Trzecim źródłem oporu wobec nowych domowych technologii może być to, że zakłócają one standardy dotyczące jakości wykonania i efektu danej czynności, np. tego, na ile rzeczy muszą być czyste, jaki mają mieć kolor, fakturę, zapach.

Pranie we Frani trwało cały dzień. Trzeba było najpierw namaczać, gotować, a potem płukać i wyżymać. W pralce automatycznej wystarczyło wsypać proszek i wcisnąć przycisk. Wielu osobom wydawało się nieprawdopodobne, by tak radykalna zmiana praktyki mogła skutkować porównywanym efektem.

Przekonanie o czystości prania budowało się na podstawie obserwacji bielizny gotującej się w kotle. Po tym procesie bielizna była biała, a woda szara. Wokół roztaczał się zapach mydlin. Ta praktyka budowała standard czystości oparty na zmysłowych doświadczeniach: zapach, para, biel, zmęczenie. Takiego efektu nie dawało pranie w automacie. Musiało minąć trochę czasu, zanim upowszechniły się nowe standardy czystości oparte na innych zmysłowych odczuciach i przekonaniach: zapachu płynu do płukania i świadomości, że rzeczy zostały wyprane.

U niektórych osób transformacja praktyk i standardów nie była pełna – pranie w pralce albo uzupełniano o dodatkowe czynności (wstępne namaczanie), albo też ograniczano użycie nowej technologii, stosując surowe kryteria. Nawet jeśli metka na ubraniu wskazywała na możliwość prania w pralce, oko gospodyni nie zawsze dopuszczało taką możliwość. W efekcie współistniały dwie lub nawet trzy technologie prania: ręczna, wirnikowa i automatyczna.

Czytaj także: Czapiński: Polacy nie mają powodów, by czuć, że im ubywa szczęścia

Zmiany hierarchii i układu ról w rodzinie

Socjolożka prof. Elizabeth Silva wskazała, że upowszechnienie zmywarki i systemów segregowania śmieci wprowadziło zmiany do rodzinnego podziału obowiązków domowych, skutkując tym, że kobiety przejęły od mężczyzn zmywanie i wyrzucanie śmieci.

W polskich badaniach dostrzegliśmy inne zjawisko. Powtarzającym się motywem była nieumiejętność obsługi pralki automatycznej przez mężczyzn, którym wcześniej zdarzało się pomagać w praniu ręcznym i we Frani. Pralka automatyczna zmieniła pranie w czynność stereotypowo kobiecą, bo niewymagającą użycia siły, więc mężczyźni przestali dostrzegać powody, by się w nią włączać. „Wcisnąć pralkę to każdy potrafi”, kwitowali sprawę niektórzy respondenci.

Słuszne czy niesłuszne

Ostatnie źródło niechęci wobec nowych domowych technologii ma związek z przekonaniami dotyczącymi tego, co słuszne, moralne czy właściwe. Nie chodzi tu o właściwości samej technologii, ale np. o przekonania dotyczące tego, co jest prawdziwą potrzebą, a co fanaberią. Jednocześnie tego rodzaju przekonania mogą kłócić się z silnie forsowaną w naszej kulturze narracją o słuszności postępu, wyrażającą się w nazywaniu osób niechętnych nowościom „technofobami”, a ich postawy – zacofaniem.

Niektórzy respondenci rezygnowali z zakupu pralki automatycznej, traktując to jako zbytek. Taki argument jest wyrazem moralnego przekonania o konieczności bycia skromnym, unikania nadmiernej konsumpcji, kierowania się modą czy naśladownictwem, a także o przewadze postawy „być” nad „mieć”.

Inna wiązka przekonań stojąca na drodze do wdrażania nowych technologii w domu związana jest z etyką pracy. W kilku narracjach pojawił się motyw lenistwa czy rozleniwienia, które to miałyby wypływać z upowszechniania się niektórych technologii.

Nowe technologie, stare lęki

Wdrażanie wynalazków technologicznych wiąże się z koniecznością wypracowania nowych automatyzmów i schematów działania. Pojawienie się nowego obiektu w przestrzeni domowej może wywoływać poczucie niepewności związane z naruszeniem stabilności i trwałości, a związane z nimi praktyki z wykształceniem nowych standardów i kryteriów, np. czystości i porządku. Technologie mogą naruszać międzyludzkie relacje, w tym także domową hierarchię. Wreszcie sposoby wykonywania domowych czynności wiążą się z opiniami i przekonaniami dotyczącymi moralności i słuszności. Dlatego niewinne z pozoru urządzenia potrafią nieźle namieszać w naszej codzienności. Jednak lęki przed nową technologią to w gruncie rzeczy lęki przed zmianą.

Czytaj więcej: Pod gradem bodźców. Jak sobie poradzić z piętnem, które odciska na nas technologia?

Marta Skowrońska – doktor socjologii; pracuje na Wydziale Socjologii UAM. Autorka artykułów oraz książek na temat relacji człowieka z kulturą materialną, w szczególności zamieszkiwania; współredaktorka książki na temat polskiej gościnności. Współpracuje z biznesem i instytucjami kultury. Miłośniczka badań jakościowych, szczególnie poświęconych socjologii życia codziennego

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRafał Kurzawa – czekając na telefon
Następny artykułFake news #8 – szczepionki szkodzą – to nie leki, tylko bliżej nieokreślone wspomaganie