Nie wiemy, co nas czeka po 17 stycznia, nasza sytuacja jest dramatyczna, chcemy pracować, ale nam nie wolno, przy czym rząd nie daje żadnej pomocy – mówią przedsiębiorcy skupieni w organizacji Wiślański Skipass z Beskidów.
Przedsiębiorcy zorganizowali w Wiśle konferencję prasową, podczas której apelowali do rządu o określenie, czy będą mogli po 17 stycznia, kiedy skończą się ferie i obostrzenia zawarte w rozporządzeniu rządu z grudnia, otworzyć stoki, wypożyczalnie sprzętu narciarskiego, hotele i restauracje.
CZYTAJ TEŻ: Gminy górskie: Zaostrzymy reżim sanitarny, ale dajcie nam pracować
– Pokazaliśmy, że potrafimy funkcjonować z zachowaniem reżimu sanitarnego – zapewniał pełnomocnik zarządu Wiślańskiego Skipassu Arkadiusz Matuszyński. – Policja kontrolowała stoki i nawet nie było jednego upomnienia. Ludzie na stokach są ubrani w rękawice, skafandry, mają maski na twarzach. Nie rozumiemy, dlaczego sklepy są otwierane, a na świeżym powietrzu nie można prowadzić działalności. Mówimy dość.
Utrzymanie infrastruktury narciarskiej jest bardzo kosztowne. Właściciele chcą być przygotowani na otwarcie, ale nie wiedzą, kiedy będą mogli to zrobić. Samo naśnieżanie kosztuje nawet 10 tysięcy złotych dziennie. Bije licznik strat, wiele firm jest na skraju bankructwa, trzeba zwalniać pracowników, a przedsiębiorcy popadają w depresję.
ZOBACZ TEŻ: Gowin: Wkrótce wsparcie dla gmin górskich. Rzecznik MŚP: A co z resztą?
Pomoc rządu, nawet jeśli jest szykowana, to nie wiadomo, kiedy przyjdzie, kogo obejmie i jak zadziała. Zresztą raczej będzie działać wstecz, a każdy dzień bez możliwości pracy przynosi straty. – Jesteśmy lekceważeni, rząd nie odpowiada na nasze apele, a to co szykuje, robi bez konsultowania z nami – mówiła prezes Karolina Wantulok, prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
Przedsiębiorcy wskazują, że ludzie potrzebują ruchu i powietrza – pokazał to ostatni weekend, kiedy miej … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS