Proboszcz parafii św. Stanisława w Skierniewicach ks. Grzegorz Gołąb znalazł sposób, jak kolędować w czasie epidemii nie wchodząc do żadnego domu. Kapłani w asyście ministrantów chodzą po osiedlu modląc się, święcąc budynki i błogosławiąc mieszkańców.
Czas po Bożym Narodzeniu to w Kościele katolickim tradycyjne wizyty duszpasterskie. Ogólnopolskich wytycznych w tej sprawie nie ma, ale z racji ograniczeń związanych z koronawirusem, wizyty duszpasterskie w domach zostały albo odwołane albo przesunięte na później.
Czasem jednak biskupi decyzje co do formy kolędy pozostawiają samym proboszczom. Tak zrobił biskup łowicki Andrzej Dziuba. Na pomysł jak kolędować w czasie epidemii wpadł ks. Grzegorz Gołąb. – Będąc księdzem przez 30 lat pierwszy raz nie chodzę po kolędzie w tradycyjnej formie – przyznaje duchowny. I dodaje, że to dla niego duże zaskoczenie. Nie ukrywa też, że jest bardzo zadowolony, że udało się znaleźć sposób na kontakt z wiernymi.
Mieszkańcy domów jednorodzinnych wychodzili do bram swych posesji, mieszkańcy bloków – przed budynki. Inni choćby samym zapaleniem świecy w oknie dawali znak, że przyjmują tę inną kolędę. – Pilnowałam księdza z różańcem, modliłam się. Widzę akurat, że ksiądz idzie, to wyskoczyłam z domu – mówi jedna z mieszkanek osiedla.
– Lepiej tak, niż gdyby w ogóle miałoby nie być – dodają spotkane na wizycie duszpasterskiej kobiety. – Szkoda tylko, że wyszło tak mało mieszkańców. Aż tyle osób chyba nie jest na kwarantannie – zastanawiają się. – Pomimo, że jestem osobą wierzącą i praktykującą, w obecnej dobie nie wpuściłabym do siebie pasterza – zaznacza inna mieszkanka Skierniewic.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS