Powrót Conora McGregora do klatki. Cztery walki mistrzowskie – w tym superwalka i jednocześnie pierwsza obrona pasa przez Jana Błachowicza. Ponadto polskie walki na przestrzeni marca i kwietnia. Usman, Nunes, Kattar, Holloway, Sterling, Jan, Cruz w oktagonie… Największa federacja MMA na świecie szykuje mocne otwarcie roku. UFC chce przyciągnąć fanów przed telewizory mocno obsadzonymi kartami walk.
„King is back”
Już styczniowe gale UFC zapowiadają się na mocne otwarcie roku. Uwagę wszystkich przykuwa powrót do oktagonu Conora McGregora. Były mistrz wagi lekkiej i piórkowej po prawie roku znów powalczy pod egidą największej organizacji MMA na świecie. Fanów sportów walki czeka prawdziwa gratka, bo Irlandczyk stanie do rewanżu z Dustinem Poirierem. Sześć lat temu ich starcie było pasjonującym widowiskiem, a wszystko wskazuje na to, że tym razem znów zobaczymy McGregora w najwyższej formie.
Irlandczyk w każdym materiale promocyjnym tej walki podkreśla, jak bardzo jest zmotywowany. „Motivated Conor” to już prawie mem – jego fani lubią powtarzać, że gdyby tylko McGregorowi by się chciało, to znów byłby na szczycie najsilniej obsadzonej dywizji w UFC. A wiele wskazuje na to, że pas wagi lekkiej zostanie zwakowany – Chabib Nurmagomedow po zeszłorocznej wygranej nad Justinem Gaethje ogłosił przejście na emeryturę. Niepokonany Rosjanin po śmierci ojca stwierdził, że nie chce łamać słowa danego matce i zakończy swoją karierę z bilansem 29-0.
Wobec tego nie brakuje domysłów, że walka Poiriera z McGregorem powinna być walką o pas – jeśli nie ten prawdziwy, to chociaż o tymczasowy. Jednak Dana White, prezydent organizacji, ucieka od jasnej deklaracji, ale wydaje się, że Amerykanin nie dołoży pasa do puli tego zestawienia. Ale zainteresowanie losami wagi lekkiej jest olbrzymie. Zwłaszcza, że w czubie tej kategorii apetyt na przejęcie schedy po Chabibie ma też Justin Gaethje (miał pas tymczasowy, który odebrał w zeszłym roku Tony’emu Fergusonowi) oraz Charles Oliveira (pod koniec roku zdominował Fergusona w trzyrundowym pojedynku).
Wydaje się, że przyszłość wagi lekkiej zależy od tego, czy White pogodzi się z odejściem Nurmagomedowa. Póki co wciąż fani MMA trwają w pacie. Opcje są dwie – „Dagestański Orzeł” wróci jeszcze w tym roku do klatki i po raz ostatni stanie do obrony pasa. Albo pas zostanie ostatecznie zwakowany. Kto wówczas o niego zawalczy? Tutaj logicznym rozwiązaniem wydaje się zestawienie zwycięzców walk Poirier-McGregor oraz Gaethje-Oliveira. Choć to drugie zestawienie nie jest jeszcze potwierdzone.
Styczniowy maraton
Gala UFC 257 (24 stycznia) zostanie poprzedzona jeszcze dwoma wydarzeniami spod znaku Ultimate Fighting Championship. I oba zostaną pokazane w godzinach akceptowalnych dla Europejczyków – bo na ogół dla tych gal trzeba zarywać sobotnie nocki, karta główna zaczyna się przeważnie około 4 nad ranem.
Natomiast przyszłotygodniowe UFC On ABC oraz UFC Fight Night będzie można śledzić późnym popołudniem lub wczesnymi wieczorami. Na otwarcie roku dostaniemy galę zwieńczoną walką Maxa Hollowaya z Calvinem Kattarem. To starcie prawdopodobnie wyłoni następnego kandydata do walki o pas wagi piórkowej.
Świetnie zapowiadała się też środowa gala, na której walczyć miał Chamzat Czimajew z Leonem Edwardsem. Czimajew to wchodząca gwiazda światowego MMA, w zeszłym roku wszedł z buta do UFC – wygrał wszystkie trzy walki, wszystkie trzy przed czasem. Pomiędzy jego debiutem a drugim występem minęło… ledwie dziesięć dni. Rosjanin twierdził nawet, że może walczyć dwa razy podczas jednego wieczoru. – Chcę być mistrzem, dajcie mi kogokolwiek, zniszczę każdego. Jestem gotowy na wszystko, Dana, dawaj kolejnych – mówił.
Ale starcie Czimajewa zostało odwołane z powodu jego kontuzji. Zamiast niego w walce wieczoru zobaczymy Michaela Chiesę z Neilem Magnym.
Największe wyzwanie Usmana?
W styczniu nie zobaczymy zatem żadnej walki o pas UFC (chyba, że Dana White zmieni zdanie i w ostatniej chwili dorzuci do puli starcia McGregor-Poirier również tytuł tymczasowego mistrza wagi lekkiej), ale w lutym i w marcu żółtego koloru na plakatach promujących walki będzie aż nadmiar.
Najpierw w lutym na UFC 258 zobaczymy kolejną obronę pasa wagi półśredniej w wykonaniu Kamaru Usmana. Nigeryjczyk po wygranych nad Colby Covingtonem i Jorge Masvidalem tym razem zmierzy się z Gilbertem Burnsem. Ta walka miała już dojść do skutku w zeszłym roku, ale najpierw Burns zachorował na koronawirusa, a później Usman musiał się wycofać z udziału w gali z uwagi na kontuzję. Ale wreszcie w połowie lutego obaj zawodnicy staną naprzeciw siebie w oktagonie.
Faworytem jest Usman – z uwagi na znakomite warunki fizyczne i potężne argumenty w klinczu oraz parterze – ale wydaje się, że to może być jego najtrudniejsze zestawienie w obronie pasa. Covingtona oraz Masvidala mógł z łatwością kontrolować w gierkach chwytowych, a Burns jest zdecydowanie lepszy w tych płaszczyznach od poprzednich rywali Nigeryjczyka. Natomiast bukmacherzy wciąż widzą wyraźnego faworyta właśnie w obecnym mistrzu. I nie ma co się temu dziwić – Usman jest niepokonany w UFC, ostatnią walkę w MMA przegrał siedem lat temu.
Ponadto – choć to zestawienie nie jest jeszcze potwierdzone – w wadze półśredniej w najbliższym czasie zobaczymy starcie wspomnianych już Masvidala i Covingtona. Ten drugi od dłuższego czasu zaczepia w mediach autora najszybszego nokautu w historii UFC, a sam White potwierdził, że trwają już prace nad podpisaniem tej walki.
Superwalka Błachowicza ozdobą piekielnie silnie obsadzonej gali
Walkami o pas sypnie nam w marcu. I to podczas jednego wieczoru. UFC już w zeszłym roku pokazało, że lubi wydarzenia obfitujące w walki mistrzowskie – tak było chociażby w maju, gdy oglądaliśmy walki o tymczasowy pas wagi lekkiej i pas kategorii koguciej. Oraz we wrześniu, gdy bito się o mistrzostwa wagi średniej oraz półciężkiej.
Podczas UFC 259 zobaczymy natomiast aż trzy walki mistrzowskie. Amanda Nunes stanie do kolejnej obrony pasa – tym razem w wadze piórkowej (Brazylijka jest też mistrzynią wagi koguciej) zmierzy się z Megan Anderson. I oczywiście będzie zdecydowaną faworytką tego zestawienia. Ponadto w karcie głównej znajdzie się też rywalizacja Piotra Jana z Aljamainem Sterlingiem o pas wagi koguciej.
Natomiast nawet przy tak silnie obsadzonej karcie (m.in. starcie Thiago Santosa z Aleksandarem Rakiciem czy kolejna walka po powrocie Dominicka Cruza) i tak prawdziwą perełką będzie walka wieczoru. A niej niepokonany mistrz wagi średniej marzący o drugim pasie – Israel Adesanya – oraz pierwszy polski zawodnik, który sięgnął po mistrzostwo UFC – Jan Błachowicz.
Adesanya chce przejść do historii i trafić do wąskiego grona zawodników, którzy nosili na biodrach pasy dwóch kategorii wagowej. Od dawna przebąkiwał, że budowanie królestwa w wadze średniej już go nudzi i chce poszukać nowych wyzwań. „Izzy” zaczepiał Jona Jonesa, dotychczasowego mistrza wagi półciężkiej, ale sam Jones oczekiwał gigantycznych pieniędzy za to starcie. Ostatecznie zwakował pas, który Błachowicz zdobył po walce z Dominickiem Reyesem.
Dla Polaka walka z Adesanyą będzie ogromną szansą. Przede wszystkim marketingową – Adesanya jest jednym z najchętniej oglądanych zawodników w UFC. W oktagonie robi show, walczy w ekstrawaganckim stylu, w gierkach medialnych czuje się jak ryba w wodzie. Ale generalnie takie starcie będzie dla Błachowicza skokiem w nieznane. „Izzy” znakomicie trzyma dystans, czaruje rywali, jego wysokie kopnięcia są zabójcze dla rywali. Ale w półdystansie może nie być tak skuteczny – zwłaszcza, gdy będzie musiał przystosować się do nowej wagi i do cięższych rywali. Przewaga parterowa też powinna leżeć po stronie cieszyniania.
Błachowicz pokrzyżuje plany prezydenta UFC?
Nie jest tajemnicą, że Dana White w swojej głowie rozrysował już plan na jedno z najbardziej wyczekiwanych starć w historii UFC. Liczy na to, że Adesanya pokona Błachowicza, a następnie UFC zasypie pieniędzmi Jonesa, by ten stanął do walki o pas z „Izzym”. White przyznał to zresztą w jednym z wywiadów, że najbardziej w 2021 roku czeka na starcie Adesanyi z Jonesa w wadze półciężkiej Ale do tego niezbędne jest odebranie pasa Polakowi – w innym wypadku wielka walka nie miałaby takiej wagi dla realnych losów wagi półciężkiej w UFC.
Ale Polak jest pewny swego. Po rozbiciu Reyesa udał się na krótki odpoczynek, urodził mu się syn, a teraz wrócił już do przygotowań pod pierwszą obronę pasa. W rozmowie z TVP Sport śmiał się, że chętnie pokrzyżuje plany White’a: – Bardzo mi z tym dobrze. Zrobię wszystko, by plany Dany znów nie wypaliły i z opuszczoną głową musiał kombinować co dalej.
Polskich wątków w UFC na przestrzeni marca i kwietnia może być jeszcze więcej. Jak donosi Dominik Durniat z Polsatu Sportu – walki na ten okres szykują też Karolina Kowalkiewicz, Marcin Tybura, Mateusz Gamrot oraz Krzysztof Jotko. A wszystko wskazuje też na to, że również i fani Joanny Jędrzejczyk mogą wyczekiwać kolejnej walki ex-mistrzyni w okolicach lata.
Jedno jest pewne – nie tylko dla polskich zawodników i zawodniczek będzie warto zarywać sobotnie nocki dla oglądania UFC.
fot. NewsPix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS