A A+ A++

– Pamiętamy okoliczności, w jakich Polakom przychodziło startować w Turnieju Czterech Skoczni. Wykluczenie, błędne testy pokazujące przeróżne wyniki – to było pierwsze sito, coś co wstrząsnęło nami na samym początku. Nagle zaczął nam ten TCS uciekać, a przez to, że został odzyskany, to było trochę jak z tym „szlachetnym zdrowiem” u Kochanowskiego: „szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”. To pierwsza satysfakcja. A potem to co działo się na skoczniach. Turniej Czterech Skoczni stał się trochę polską specjalnością. Wartość tego sukcesu jest olbrzymia. Wydarzenia z Bischofshofen przechodzą do historii polskiego sportu – mówił Przemysław Babiarz, dziennikarz i komentator TVP Sport, w poranku na antenie Weszło FM. Zapraszamy do wersji tekstowej tej rozmowy. 

Jesteśmy ozłoceni tym, co zdarzyło się na skoczni w Bischofshofen. Trochę pan już ochłonął?

Trochę już ochłonąłem, noc zawsze stanowi granicę, człowiek odpoczywa, nabywa dystansu, pewne rzeczy się porządkują. Tuż po konkursie byliśmy pełni emocji, teraz dalej jest przyjemnie, ale pojawiają się nowe skojarzenia.

Skala zwycięstwa Kamila Stocha trochę pana zaskoczyła? To wielki mistrz, zawsze obecny wśród faworytów, ale przed Turniejem Czterech Skoczni większe sukcesy święcili inni zawodnicy – czy Granerud, czy Eisenbichler, czy nawet Żyła wśród Polaków. 

To prawda. Natomiast tym większa jest właśnie satysfakcja ze zwycięstwa Kamila Stocha. Pamiętamy okoliczności, w jakich Polakom przychodziło startować w Turnieju Czterech Skoczni. Wykluczenie, błędne testy pokazujące przeróżne wyniki – to było pierwsze sito, coś co wstrząsnęło nami na samym początku. Nagle zaczął nam ten TCS uciekać, a przez to, że został odzyskany, to było trochę jak z tym „szlachetnym zdrowiem” u Kochanowskiego: „szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”. To pierwsza satysfakcja. A potem to co działo się na skoczniach. Wydawało się, że Granerud będzie nie do pokonania. Wiadomo było, że mocny będzie jeszcze Geiger, że Niemcy nie wygrali od wielu lat, od czasów triumfu Svena Hannawalda z 2002 roku.

A Turniej Czterech Skoczni stał się trochę polską specjalnością. Faktem jest też, że każdy sukces jest cenniejszy, jeżeli odniesiony jest w walce z kimś wybitnym, z kimś w wielkiej formie i pokonanie, czy Graneruda, czy Geigera, czy Eisenbichlera, który sam się trochę wykruszył i pokonał, rozpatruję właśnie w takich kategoriach. Wartość tego sukcesu jest olbrzymia. Wydarzenia z Bischofshofen przechodzą do historii polskiego sportu.

Drugi skok Kamila Stocha mógł dostać pięć dwudziestek od sędziów? Jeśli jakaś próba w karierze wielkiego Polaka mogła nosić miano tej idealnej, to chyba właśnie ta, prawda?

Myślę, że już za skok w kwalifikacjach w Bischofshofen mógł dostać więcej niż jedną dwudziestkę. Skok perfekcyjny. Zawiśnięcie w powietrze. I tak jak inni pracują dłońmi, tułowiem, a ich narty się wahają, tak Kamil Stoch był jak wzorzec metra z Sevres. No i cudowne lądowanie przy tak długim skoku, gdzie inni przysiadali na tyłach nart. Zrobił to bezbłędnie, bez drgnięcia.

Kamil Stoch usilnie goni też Adama Małysza w klasyfikacji zwycięstw w Pucharze Świata – ma już takich triumfów 38, Małysz 39. Przed nami weekend Titisee-Neustadt, ale też Zakopane i tak się zastanawiam, czy nie dojdzie do symbolicznej zmiany warty właśnie w stolicy polskich skoków. 

Z pewnością tak się może stać. Nasi dwaj wielcy mistrzowie, jak dwa filary historii polskich skoków, byli zupełnie innymi osobowościami, osiągającymi sukcesy w zupełnie innych rytmach. Kamil Stoch jest przykładem zawodnika, który zdominował dekadę. Wyliczono, że gdyby zsumować wszystkie skoki z dziesięciolecia, to Stoch okazałby się najlepszym skoczkiem świata w tym okresie. To jedenasty sezon, w którym odnosi zwycięstwa w Pucharze Świata. Adam Małysz też długo skakał wspaniale, natomiast w jego przypadku nigdy nie zapomnimy sezonu 2000/2001 i początku sezonu 2001/2002, kiedy w czasie roku kalendarzowego odniósł siedemnaście zwycięstw. Ogromna dominacja. I jeszcze styl, w jakim to robił, ogromne przewagi, które osiągał. A Kamil Stoch wygrywa już trzeci Turniej Czterech Skoczni w swojej karierze. Wdarł się do absolutnej czołówki, do pierwszej piątki zawodników, którzy wygrywali trzy i więcej razy TCS.

Dwie różne osobowości, ale to świetne, bo to nas wzbogaca.

Czterech Polaków w pierwszej szóstce Turnieju Czterech Skoczni – pierwszy Stoch, trzeci Kubacki, piąty Żyła, szósty Stękała. 

Dawid Kubacki był wspaniały. Jego zwycięstwo w Garmisch-Partenkirchen szalenie podbudowało cały zespół. Zresztą wspominał o tym sam Kamil Stoch, że wszyscy skoczkowie, razem ze sztabem, stanowią jeden wielki zgrany zespół. Po konkursie w Innsbrucku mówił mi też, że nawzajem szalenie się z Dawidem mobilizują. I to zwycięstwo Kubackiego było jak zasłona w koszykówce. Sytuacja, kiedy zawodnik z piłką ostro ścina pod kosz, a środkowy robi mu miejsce, stając na drodze obrońcy. Tamtym triumfem w Garmisch-Partenkirchen odzyskaliśmy pewność siebie, zyskując przekonanie, że można zwyciężać. To było bardzo ważne, bo w Ga-Pa wygrał Dawid, trzeci był Piotr Żyła, a czwarty Kamil Stoch. Początek zupełnej dominacji polskich skoczków. Z tej energii skorzystał Stoch później, stając się absolutnie nieuchwytnym.

Spójrzmy na zmienność obiektów – jak bardzo różni się obiekt w Innsbrucku od tego w Bischofshofen. Niejeden się na tym wyłożył. I to wielcy skoczkowie. Pamiętamy, jak Richard Freitag upadł w Innsbrucku i na tym skończyła się jego rywalizacja ze Stochem. Tutaj, z kolei, w Innsbrucku pierwsze poważne wahanie Graneruda, który potem ryzykował wiele, ale nie opłaciło mu się skrócenie rozbiegu, zagrywka nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Nie chcę używać porównań z gwoździem i trumną, ale w każdym razie był to dla niego moment porażki ostatecznej w walce o zwycięstwo w TCS.

Wiemy, jak wygląda sytuacja w Pucharze Świata. Kamil Stoch ma 260 punktów straty do Graneruda, który kompletnie posypał się w końcówce tego turnieju i tak zastanawiam się, jak może wyglądać to w dalszej części sezonu. Czekają nas zawody na skoczniach, które Polakom leżą, bo oprócz Zakopanego jeszcze Titisee-Neustadt, Lahit, Willingen, więc zapowiada się, że Polak może iść w górze. Nie wszystko jest stracone. 

Z pewnością, tym bardziej, że w końcówce będą jeszcze norweskie skocznie, na które Norwegowie będą szykować wielką formę. Wydaje mi się, że Lindvik jest na tyle mocny, że będzie w stanie zrekompensować osłabnięcie Graneruda. A co do wyścigu o Kryształową Kulę – nie będzie łatwo, jest spora strata, ale zawsze Turniej Czterech Skoczni stanowił cezurę, wahnięcie w sezonie, w czasie którego ktoś tracił wiatr w żaglach, a ktoś inny go łapał. Czy tak będzie teraz? Nie wiemy, ale tak bywało. Niewątpliwie Stoch musi odnieść jeszcze parę zwycięstw przy słabszej postawie Graneruda, żeby go prześcignąć, żeby go doskoczyć, żeby być przynajmniej w odległości tego jednego konkursu, bo na razie jego zapas pozwala mu, przynajmniej przez jeden weekend, być liderem. Ale zapowiada się, że to wszystko pasjonująco. Oby nie zaczęły przeszkadzać jakieś inne czynniki. Mam na myśli testy na koronawirusa i pogodowe zawirowania.

Świetną sprawą dla nas i dla widowiska w Bischofshofen był fakt równych warunków. Najstabilniej spośród wszystkich czterech konkursów TCS.

ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix

 
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTragiczny finał poszukiwań mieszkanki Lublina. Jej ciało wyłowiono z rzeki
Następny artykułPrzyszłość Simeone pod znakiem zapytania. Zaskakujące słowa po klęsce w Pucharze Króla