A A+ A++

„Przecież od pięciu lat mieliśmy w kraju sytuację, gdzie polskie elity opozycyjne stały się opozycją totalną, ponieważ nie są w stanie pogodzić się z przegranymi wyborami” – komentuje reakcję polskiej opozycji na wydarzenia w Waszyngtonie w rozmowie z portalem wPolityce eurodeputowany PiS Witold Waszczykowski, były szef MSZ.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Co za tupet! Budka atakuje głowę państwa: „Nic niewnoszący tweet prezydenta Dudy – tak jak nic niewnosząca jest jego polityka”

-Kancelaria Prezydenta RP: Zatwierdzenie przez Kongres wyniku wyboru 46. prezydenta to dowód stabilności demokracji USA

wPolityce.pl: Jak Pan ocenia reakcję polskiej opozycji na to, co się stało w Stanach Zjednoczonych? Przewodniczący PO Borys Budka oświadczył: „Nieumiejętność pogodzenia się z demokratycznym wynikiem wyborów powoduje wśród niektórych frustrację; sytuacja ta pokazuje całokształt prezydentury Donalda Trumpa”.

Witold Waszczykowski: I kto to mówi? Kto wyraża te opinie o frustracji? Przecież od pięciu lat mieliśmy w kraju sytuację, gdzie polskie elity opozycyjne stały się opozycją totalną, ponieważ nie są w stanie pogodzić się z przegranymi wyborami. Nie są w stanie zaakceptować wyboru prezydenta Dudy. Co więcej, spodziewając się przegranej w wyborach w 2015 roku, próbowały tak zmienić prawo – myślę tutaj o Trybunale Konstytucyjnym – aby utrzymać jakieś przyczółki władzy i kontrolować potem nową władzę, która jak się spodziewano wygra wybory. Trybunał Konstytucyjny miał być taką trzecią izbą parlamentarną. Potem mieliśmy do czynienia z masowymi protestami pod fałszywymi zarzutami wobec rządu, mieliśmy próbę tego niesławnego ciamajdanu, okupacji Sejmu itd. Myślę więc, że przedstawiciele polskiej opozycji są ostatnimi politykami w Europie, którzy mają prawo do komentowania tego, co się dzieje w Waszyngtonie, chociaż dzieje się tam źle. To trzeba jasno przyznać – jest to przykry widok dla demokracji, jest to przykry widok dla sytuacji amerykańskiej. To będzie zapewne rzutowało na amerykańską politykę, ale to jest inna kwestia.

Kończąc ten wątek, jeszcze raz podkreślam – polscy politycy opozycyjni są ostatnimi, którzy powinni w ten sposób komentować i recenzować to, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, bo zachowywali się w sposób skandaliczny przez te ostatnie lata, wywołując zadymy, zawieruchy, żonglując fake newsami itd.

Z czego w Pana ocenie wynika ta hipokryzja opozycji?

Frustracja. Główny trzon polskiej opozycji to są ludzie kiedyś wychowani na ideach Unii Demokratycznej, Unii Wolności, przez to jest taki trzon Platformy – wielu z nich stamtąd wyszło. Oni wychodzili z założenia, że są strażnikami polskich wartości, polskiej demokracji, że mają tajemnicę utrzymania władzy. Taka była Unia Wolności – oni uważali, że są właścicielami Polski, tej nowej polskiej koncepcji dogadania się z komunistami itd. Kiedy okazało się, że przegrali wybory w sposób normalny, demokratyczny, że większość społeczeństwa ich odrzuciła, to nie potrafią się z tym pogodzić. Są sfrustrowani, są tym zszokowani tym, że „Jak to? Do nas należała prawda, do nas należał klucz do rozwiązania wszystkich sytuacji w Polsce i Polacy odrzucili to w sposób normalny, tradycyjny, demokratyczny”. To jest frustracja.

Na ile owa frustracja wynika z tego, że polska opozycja być może łączy z osobą Joe Bidena i z nową amerykańską administracją jakieś plany?

Tak. Można powiedzieć, że w skrajnych sytuacjach niektórzy z nich oczekują, że Biden odmówi uznania Andrzeja Dudy, nakaże, żebyśmy czcili panią Lempart jako prezydenta Polski… Pewno niektórym tak się wydaje, że tak powinno być, natomiast tak nie będzie. Oczywiście możemy mieć problem z przyszłą administracją Bidena, dlatego że ona jest bardzo niespójna. Mamy z jednej strony samego prezydenta Bidena, który można powiedzieć, że jest tradycjonalistą, wychodzi z tego mainstreamu Partii Demokratycznej, jest umiarkowanym politykiem. Znamy go, bo przecież bywał w Polsce. Można zakładać, że powinien opierać nasze stosunki na pragmatyce, na wspólnych interesach. Łączy nas kilkadziesiąt miliardów dolarów współpracy wojskowej, energetycznej, gazowej, a w przyszłości współpracy jądrowej itd. Może oczywiście się zmienić klimat spotkań prezydentów, ale mamy tysiące amerykańskich żołnierzy, wiemy, że interesy są podobne co do powstrzymywania Rosji, co do blokowania zapędów Iranu i Chin. Natomiast budzi zaniepokojenie, w jaki sposób ta administracja jest tworzona. Oprócz tych tradycyjnych Demokratów, polityków, myśli się o obsadzaniu stanowisk nie poprzez prymat kompetencji, ale tych ideologicznych kwestii: jakieś suwaki, równowaga genderowa, wprowadzanie mniejszości czy to rasowych, czy to obyczajowych. Jeśli tak będzie tworzona administracja, że nie kompetencje się będą liczyły, ale te ideologiczne aspekty, to budzi to pewien niepokój, że będzie to administracja niespójna i może nie kierować się zawsze interesem amerykańskim, interesem naszej wspólnoty transatlantyckiej, ale jakimiś ideologicznymi przesłankami i to będzie oczywiście kłopot nie tylko dla polityki amerykańskiej, ale również dla nas.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczystości pogrzebowe Jolanty Fedak
Następny artykułKoronawirus a utrata węchu. Większość chorych odzyskuje go w ciągu pół roku