A A+ A++

Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew napisał długi artykuł programowy, przed zbliżającymi się w tym kraju (10 stycznia) wyborami parlamentarnymi. Opatrzenie kazachskiego głosowania mianem „wybory” jest określeniem nieco na wyrost, w tym przypadku mamy bowiem do czynienia raczej z „demokracją sterowaną” niźli liberalną, ale nie po to, aby analizować tamtejszy system polityczny warto zwrócić uwagę na wystąpienie Tokajewa.

Jest ono w gruncie rzeczy wielką polemiką, choć nie wprost, z artykułowanym w Moskwie często ostatnio poglądem na temat słabości a nawet sztuczności kazachskiej państwowości i zapowiedzią kontynuowania, a nawet wzmocnienia, polityki obliczonej na budowę narodowej tożsamości. Tym w oczywisty sposób czytelnym i polemicznym przesłaniem manifestu prezydenta Kazachstanu, a nie świątecznym okresem, można tłumaczyć kłopotliwe milczenie rosyjskich mediów, które ograniczyły się do odnotowania faktu ukazania się artykułu nie poświęcając mu nadmiernej uwagi. Warto jednak zwrócić uwagę na treść przesłania, bo jest ono nie tylko jednoznacznie, choć bez retorycznych fajerwerków, antyrosyjskie, ale również dlatego, że zapowiedziany kurs polityczny, będzie prowadził do rozchodzenia się w przyszłości dróg Rosji i Kazachstanu.

W opinii Tokajewa, „kraj znajduje się w przełomowym momencie swej historii”, nadchodzą trudne czasy i dlatego elity młodego państwa powinny być zjednoczone i być w stanie docenić to co udało się do tej pory zrobić.

Do niewątpliwych sukcesów ostatniego trzydziestolecia zdaniem prezydenta Kazachstanu należy zbudowanie niepodległości państwowej oraz rozstrzygnięcie wszystkich kwestii granicznych. Ostatnim akordem w tej materii było podpisanie w 2018 roku porozumienia w sprawie rozgraniczenia na obszarze Morza Kaspijskiego. Tokajew pisze, wprost polemizując z niektórymi krytykami tej linii politycznej, że słusznie jego poprzednik, ojciec niepodległego Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew spieszył się z zawarciem umów normujących kwestie graniczne, mimo, że niektórzy twierdzili, iż nie ma powodu do szybkiego działania. Zdaniem obecnego prezydenta Kazachstanu najwyraźniej były do tego pospiechu powody. Co ma na myśli można przekonać się zaraz, kiedy pisze on, że „w okresie totalitaryzmu prawie straciliśmy nasze tradycje, język i religię. Dzięki Niepodległości mogliśmy ożywić i wzmocnić nasze wartości. Ale jeśli chcemy przetrwać jako naród i państwo, obecne i przyszłe pokolenia muszą być gotowe na nowe wyzwania.” O jakich wyzwaniach myśli można łatwo zorientować się z tego na jakie przykłady z historii ludów Azji Środkowej i Kazachstanu powołuje się w swym wystąpieniu Kasym-Żomart Tokajew. Pisze o doświadczeniach lat 1921-22, kiedy w wyniku polityki bolszewików z głodu zmarło na obszarach kazachskich stepów miliony ludzi, a skala tego ludobójstwa nie jest jeszcze w jego opinii ani zbadana, ani też opisana. Odwołuje się do dorobku ruchu Alasz, niepodległościowej formacji młodej inteligencji kazachskiej, ideowo zbliżonej do rosyjskich Kadetów, której kierownictwo zostało wymordowane za czasów ZSRR. Przypomina, jednoznacznie pozytywnie je oceniając, wystąpienia młodzieży w Ałama-Acie i innych kazachskich miastach w 1986 roku, które jego zdaniem nie bez powodu miały miejsce 5 lat przed wybiciem się na niepodległość. Demonstracje roku 1986, w rosyjskiej historiografii, oceniane w kategoriach nie tylko antysowieckich ale również antyrosyjskich w ocenie obecnych władz Kazachstanu stają się elementem mitu założycielskiego niepodległości, mitu, który w ten sposób uzyskuje wyraźnie antyrosyjski wydźwięk. Zresztą prezydent Kazachstanu stawia kropkę nad i pisząc „Nasza święta ziemia odziedziczona po naszych przodkach jest naszym głównym bogactwem. Nikt nam jej nie „podarował”. Jest to czytelna odpowiedź na niedawne słowa Wiaczesława Nikonowa, deputowanego do rosyjskiej Dumy z formacji Jedna Rosja, prywatnie wnuka Wiaczesława Mołotowa, który w programie jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych powiedział, że „Kazachstan po prostu nie istniał, Północny Kazachstan w ogóle nie był zamieszkany. Kazachowie byli, ale daleko na południu. I rzeczywiście, terytorium Kazachstanu jest wielkim darem od Rosji i Związku Radzieckiego.”

Tokajew jest najwyraźniej innego zdania, a jego reakcja na słowa rosyjskiego polityka nie sprowadza się tylko do odpowiedzi retorycznej, jest czymś więcej, przybrała bowiem kształt zarysowanego w tym artykule programu politycznego na najbliższe lata. Oznacza to, że kazachskie elity uznają zagrożenie za poważne i w celu przeciwstawienia się mu chcą zmobilizować wszystkie siły kraju. Tokajew odwołuje się też wprost do doświadczeń początku XVIII wieku, kiedy to protoplaści dzisiejszych Kazachów musieli uciekać na południe pod naporem Kałmuków i Ojratów, określanych w kazachskiej historiografii zbiorczym terminem Dżungarów. Zagrożeni fizycznym unicestwieniem musieli zjednoczyć swe siły, poskromić separatyzmy typowe dla plemion koczowniczych i podporządkować jednolitemu kierownictwu. A i tak zmuszeni zostali do ucieczki na południe a w efekcie walk, migracji i głodu protoplaści dzisiejszych Kazachów stracili 3/4 populacji. Dżungarowie, którzy wyparli Kazachów z obszarów ich ojcowizny działali w porozumieniu i na zlecenie Piotra I. Trudno o jaśniejszą, choć nie wprost, odpowiedź na pojawiające się dziś roszczenia terytorialne.

Ale Tokajew nie ogranicza się jedynie do odwoływania do doświadczeń historycznych i pochwał jedności w obliczu nadciagającego zagrożenia. Zapowiada nowa politykę w zakresie pamięci historycznej, edukacji, umacniania języka kazachskiego. Deklaruje rozpoczęcie kolonizacji pustych, a rolniczo perspektywicznych obszarów Kazachstanu Północnego. Pisze wręcz o nowej polityce nadziałów ziemi rolnej i kolonizacji, szczególnie tych terenów, gdzie dziś, choć nie wspomina o nich wprost, mieszkają w zwartych skupiskach przedstawiciele mniejszości rosyjskojęzycznej. Z południa na północ i na wschód mieliby się w ramach tej nowej polityki migracyjnej przenosić się Kazachowie. Obydwie te kwestie – zarówno polityka wewnętrznej migracji a także zagospodarowania ziemi rolniczej są to, w opinii Tokajewa „sprawy o znaczeniu strategicznym”. „Nie można ich nieodpowiedzialnie traktować. – przekonuje – Władze lokalne powinny wykonywać te zadania nie po to, aby uzyskać dobre statystyki, ale mając na uwadze interesy państwa i narodu.” Przy okazji zapowiada on też kontynuowanie polityki upowszechnienia języka kazachskiego. Tokajew zapowiada również ostrożne reformy prodemokratyczne – na początku przy okazji zaplanowanych na jesień tego roku wyborów Akimów, czyli lokalnych przedstawicieli prezydenta. Najpierw demokratyczny eksperyment ma objąć wspólnoty wiejskie, potem ma być wykonany kolejny krok – do poziomu rejonowego.

Cały artykuł, choć spokojny w tonie i pełen pochwał dla politycznego sprytu poprzednika Tokajewa, wieloletniego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, który nie zważając na deklaracje „przyjaciół” konsekwentnie budował siłę państwa przygotowując się na gorsze czasy, jest jednym wielkim wezwaniem do jedności, roztropności i wytrwałości po to aby przeciwstawić się nadciągającym zagrożeniom. „Musimy w sposób adekwatny reagować na prowokacyjne działania podważające naszą spoistość terytorialną” – pisze w swym artykule – manifeście prezydent Kazachstanu. I zaraz potem dodaje, że „musimy być gotowi do obrony interesów narodowych nie tylko za pośrednictwem dyplomacji, ale również bardziej twardych środków”.

Wydaje się zatem, że elity niepodległego Kazachstanu bardzo poważnie potraktowały dochodzące z Rosji głosy mówiące o potrzebie odzyskania przez Federację „sprezentowanych” sąsiadowi ziem. Nawet jeśli obecne spory nie przerodzą się w otwarty konflikt, to będą miały konsekwencje w polityce obydwu krajów i mogą skutkować rozchodzeniem się dróg obydwu państw.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKs. prof. Naumowicz: Bliski Wschód jest krajem męczenników
Następny artykułSzturm na Kapitol. Aresztowano 68 osób