A A+ A++

Cztery triumfy na ostatnich pięć lat. To wynik polskich skoczków w Turnieju Czterech Skoczni. Trzy z tych zwycięstw to zasługa Kamila Stocha. Dziś dopisał ostatnie z nich, choć – liczymy na to – nie ostatnie w karierze. Latał najdalej, najpiękniej i z najlepszym skutkiem. Jeśli przed konkursem w Bischofshofen ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości, to zostały rozwiane tak naprawdę już po pierwszym skoku Kamila. Drugi był tylko potwierdzeniem jego klasy. 

Skończyło się na słowach

Halvor Egner Granerud po konkursie w Innsbrucku żalił się na to, że Polacy skaczą w dobrych warunkach. Zapowiadał też, że może odrobić po 10 punktów w jednym skoku, by dogonić Kamila Stocha. Wiadomo, nie takie cuda działy się na skoczni. Choć trudno było nam w to uwierzyć, bo Stoch w formie zwykle jest nie do złapania. A że formę ma udowadniał w Innsbrucku – wygrywając konkurs, wczoraj – wygrywając kwalifikacje w Bischofshofen – i dzisiaj – skacząc najdalej w serii próbnej.

Granerud wiedział, że musi ryzykować. Wiedział to też jego trener. I zrobili coś, czego każdy się spodziewał: obniżyli Halvorowi belkę. Gdyby to był ten sam skoczek, co jeszcze kilka konkursów temu – pewnie by z tego skorzystał. A tak nie doleciał do wymaganych 95% rozmiaru skoczni, nie dostał dodatkowych punktów, a w dodatku wyleciał po pierwszym skoku poza wirtualne podium Turnieju Czterech Skoczni. A gdy Stoch poleciał daleko, wyszło, że już nie musi odrabiać po 10 punktów na skok.

Teraz musiał 37 w jednej próbie. Problem w tym, że w drugiej też skoczył średnio. I tyle z tego było.

Serio, doceniamy sportową ambicję i wiemy, że Halvor chciał dodać sobie animuszu. Że był nieco zły, że zabolało go to, jak Polacy nagle wystrzelili z formą. Ale jednak to pewna nauczka – z kozakami pokroju Stocha się nie igra. Bo się za to płaci. Tak więc gdy pan Kamil pyta reszty „Czy jest tu jakiś cwaniak?”, lepiej się po prostu nie wychylać. Wielu już próbowało. I kończyło się to ich porażkami.

Ale, dodajmy, jedno Granerudowi w jego tyradach się sprawdziło. Chciał, by Polacy choć raz skoczyli w złych warunkach. Te dziś na skoczni były bardzo wyrównane, ale w pierwszej serii – kiedy Kamil odsadzał resztę stawki – Stoch miał najgorsze ze wszystkich.

Kamil po raz trzeci!

Stoch po raz pierwszy. Stoch po raz drugi. Stoch po raz trzeci… Złoty Orzeł sprzedany!

Serio, tu gorąca prośba do organizatorów – po prostu dajcie go Kamilowi na własność. Na tego gościa nie ma mocnych. Jeszcze niedawno wydawało się, że wciąż nie ma odpowiedniej formy, a w Turnieju Czterech Skoczni będzie raczej rywalizować o miejsce w najlepszej dziesiątce imprezy. Ba, jeszcze niedawno nie miał w nim nawet startować, bo wraz z całą kadrą był wykluczony przez pozytywny wynik testu na koronawirusa u Klemensa Murańki. Tymczasem już w Oberstdorfie Stoch pokazał, że gdzie jak gdzie, ale w niemiecko-austriackiej imprezie, to skakać ma zamiar jak najdalej. Mała wpadka w Ga-Pa (czwarte miejsce) zupełnie go nie wyhamowała. W Innsbrucku już był wielki.

A w Bischofshofen tylko tę wielkość potwierdził.

Stoch w formie jest nieosiągalny dla innych. Stoch w formie jest jednym z najlepszych w historii. Stoch w formie deklasuje konkurencję. Stoch w formie wygrywa Turniej Czterech Skoczni. Po raz trzeci w karierze. Nie są to co prawda historyczne trzy triumfy z rzędu – czegoś takiego dokonał tylko Bjoern Wirkola – ale trzy w pięć lat to i tak niesamowita sprawa. Serio. Tylko czterech skoczków w historii wygrywało wcześniej TCS trzy lub więcej razy. Stoch jest piątym takim. Dołączył do elitarnego grona, nieco je poszerzając, ale w żaden sposób nie ujmując mu klasy. Ba, tylko jej dodał.

 Mnóstwo jest teraz emocji, myśli – wszystko to się kotłuje gdzieś w głowie i w całym ciele. Po lądowaniu czułem trochę ulgi, wielką radość i ekscytację. Dziś te skoki były niesamowite. Każdy był super i sprawiał mi mnóstwo radości. W powietrzu celebrowałem każdą sekundę. Powiem nieskromnie, że jestem z siebie dumny. Super Turniej. Bardzo dziękuję całemu sztabowi i drużynie. Jako drużyna byliśmy niesamowici, nie do zatrzymania. Praca, jaką włożyliśmy przez cały ten Turniej była niesamowita – mówił już po skoku na antenie Eurosportu.

Jak napisaliśmy – jego pierwszy skok wszystko wyjaśnił. 139 metrów Kamila, który skakał jako ostatni, było najlepszym skokiem w całej serii. A że Granerud wcześniej poleciał słabiej, a że Kubacki też – niestety – nie doskoczył na swój poziom, to można było tylko przyklasnąć z podziwem, zdjąć kapelusz i skłonić się przed klasą Stocha. Trudno zresztą zliczyć, który to już raz w jego karierze.

Jedno wiemy na pewno – że nie robimy tego po raz ostatni. Bo jeśli mamy coś w tym momencie zakładać w kontekście przyszłości, to to, że dziś zakończyła się walka o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, ale zaczęła ta o Kryształową Kulę. Wygląda bowiem na to, że Granerud nie wytrzymał psychicznie, a Stoch – wręcz przeciwnie. Tylko się nakręcił. Dowód? Druga seria. Wystarczyłoby zapewne, żeby wylądował gdzieś w okolicach punktu K. A on znów odpalił i w fantastycznym stylu wylądował 140 metrów. Drugiego Mariusa Lindvika pokonał dziś o 20,3 punktu. W całym Turnieju Karla Geigera odsadził o ponad 48 oczek.

To jest klasa. To jest mistrzostwo. To jest właśnie Kamil Stoch.

Kubacki też na podium

Dodajmy jeszcze kilka słów o reszcie chłopaków. Rywalizację o Złotego Bażanta w parze Żyła-Stękała minimalnie wygrał ten pierwszy. W dzisiejszym konkursie był siódmy, Stękała skończył o jedno miejsce niżej. Dawid Kubacki spadł nieco dalej niż zwykle – skończył na 15. miejscu. Ale przy słabszej formie Graneruda zdołał utrzymać miejsce na podium klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, gdzie jest trzeci. I na dekoracji dla najlepszych towarzyszył dzięki temu Kamilowi Stochowi, który zajął… jego miejsce. Bo to Dawid przecież bronił tytułu.

Polskie skoki mają zresztą moc. W czołowej szóstce 69. Turnieju Czterech Skoczni znalazło się… czterech naszych reprezentantów. Poza Stochem i Kubackim znaleźli się tam też Żyła (piąty) i Stękała (szósty, ex aequo z Ryoyu Kobayashim). Jeśli to nie jest pokaz siły, to tak naprawdę nie wiemy, co mogłoby nim być. Co najlepsze – ten pokaz może być kontynuowany. Skoczkowie już w ten weekend wystąpią bowiem w Titisee-Neustadt. My liczymy na to, że to właśnie tam Kamil Stoch zrówna się z Adamem Małyszem. A może nawet go wyprzedzi. Dziś wygrał bowiem w Pucharze Świata po raz 38. Małysz ma już ledwie jeden taki triumf więcej.

I na koniec dodajmy jedno. Może wam się wydać, że napisaliśmy to trochę zbyt chłodno, bez emocji. Ale dostosowaliśmy się do naszych skoczków. Bo oni zawsze podkreślają, że trzeba do tego wszystkiego podchodzić na spokojnie właśnie. Jaki efekt to dało – każdy widzi. Ale na koniec trochę tych emocji jednak dodamy. Bo co je aż tak w sobie tłumić? I napiszemy, klikając w caps locka:

KAMILU STOCHU, JESTEŚ WIELKI!

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOd 7 stycznia zapłacimy więcej za bilety komunikacji miejskiej
Następny artykułRydzyk znów dostał prezent od PiS. Tym razem 60 milionów złotych