A A+ A++

o była pierwsza Wigilia, którą 84-letni Władysław Klepacki spędził sam. Trzy lata temu zmarła jego żona. Wtedy odsunął się od przyjaciół, ale utrzymywał bliskie kontakty z rodziną. Co roku to właśnie z najbliższymi spędzał w święta. – Na tegoroczną Wigilię zapraszaliśmy go wszyscy, uparł się, że spędzi ją sam – mówi wnuczka Władysława Klepackiego, Natalia.

W Przemyślu mieszka dwójka dzieci pana Władysława, są wnuki i prawnuki, ale w związku z koronawirusem pan Władysław postanowił, że w Wigilię zostanie w domu.

– Ostatni kontakt z nim mieliśmy 24 grudnia o godz. 19 – mówi pani Natalia. W Boże Narodzenie na spotkanie z dziadkiem umówił się jego wnuk. – Brat przyszedł na ul. Kosynierów, gdzie dziadek mieszka, ale nikt nie otwierał drzwi. Przestraszył się, że dziadek leży tam po wylewie, albo nie żyje – opowiada pani Natalia. Rodzina rozwierciła zamek i weszła do środka. Mieszkanie było puste.

Przemyśl. Mieszkanie na Kosynierów bez śladów włamania

Nie było żadnych śladów włamania, w mieszkaniu był porządek, łóżko było zasłane. W kuchni leżał talerz po zupie mlecznej. – Tato miał w zwyczaju jadać zupy mleczne na śniadanie – mówi Grażyna Stojak, córka Władysława Klepackiego.

Były też zakupy na całe święta: kilogram pomidorów, 1,5 kg jabłek, cztery serki homogenizowane, cztery paczki pierogów.

Wszystko wskazywało na to, że pan Władysław planował spędzić Boże Narodzenie w domu. A z domu wyszedł z własnej, nieprzymuszonej woli. Zamknął drzwi i oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie wziął nawet dokumentów, ani komórki, bo jej nie miał. Korzystał tylko z telefonu stacjonarnego. Sąsiadka miała go widzieć, jak koło godz. 11 wychodził z mieszkania. – Ale później przestała być tego pewna – zastrzega wnuczka pana Władysława.

Może dziadek poszedł na działkę nakarmić koty, a może na cmentarz?

Pani Natalia natychmiast pojechała na działkę, oddaloną o ok. kilometr od mieszkania. Pan Władysław lubił tam zaglądać, bo karmił koty. Nie było go tam. Stamtąd pojechała na cmentarz, na grób babci. Tam też go nie było. Pojechała więc na kolejny cmentarz – na grób rodziny babci. Tam też dziadka nie zastała.

– To trwało ok. 40 minut. Byłam już zdenerwowana. Pojechałam jeszcze na pogotowie. Na bieżąco relacjonowałam swoje poszukiwania bratu, który czekał w mieszkaniu. Brat nalegał, by zgłosić zaginięcie na policję. Ja cały czas byłam przekonana, że dziadziu, jak to miał w zwyczaju, gdzieś spaceruje, tylko my nie możemy go znaleźć. Był aktywny, miał zwyczaj wychodzenia na spacery – mówi pani Natalia.

Ok. godz. 13 w Boże Narodzenie wnuk zgłosił zaginięcie na policję.

12 dni poszukiwań Władysława Klepackiego z Przemyśla

W poszukiwania pana Władysława w terenie natychmiast zaangażowała się policja, straż pożarna, wojska obrony terytorialnej, straż ochrony kolei. Dziesiątki osób.

Przeczesywano ogródki działkowe, cmentarze, dworce i szpitale. Poszukiwania były prowadzone w Przemyślu i okolicach. Zaangażowanych było wielu ochotników i grupy poszukiwawcze: przewodnicy z psami ze Straży Granicznej i ośmiu przewodników ze Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT.

– Za pierwszym razem psy podjęły trop i pobiegły w kierunku parafii św. Trójcy. Jestem zaprzyjaźniona z siostrami, poprosiłam je o przeszukanie obiektu. Siostry nie zważając na porę to zrobiły. Przeszukały cały kościół, klasztor, obszar opactwa i za opactwem i nie było żadnego śladu, by mój tato tam był. Za drugim razem psy pobiegły osiedlem w kierunku działki, na którą chodził tato. Ale równie dobrze mógł być to stary trop. Wiem, że dzień przed Wigilią był na działce, zapach utrzymuje się przez kilka dni – mówi Grażyna Stojak.

Do poszukiwań wykorzystano dron. W akcję zaangażowani byli również strażacy z PSP w Przemyślu, którzy za pomocą sonaru sprawdzili dno Sanu. Od mostu Orląt Przemyskich do Buszkowic. – Sprawa jest trudna i zagadkowa, nie wiemy dlaczego i ani dokąd wyszedł tato – mówi Grażyna Stojak.

W ostatni poniedziałek do przeglądania monitoringu sąsiednich ulic zaproszono rodzinę. – Uczestniczyliśmy z bratem i mężem w rozpoznawaniu osób na monitoringu. O przełomie nie ma mowy. Nikt z nas nie ma 100-procentowej pewności, czy monitoring koło sklepu zarejestrował właśnie jego. Jedna z osób miała tylko podobny chód, ale to było nagranie z Wigilii, a tato zaginął w Boże Narodzenie – mówi Grażyna Stojak.

Stale monitorowane jest nabrzeże Sanu. Ale poszukiwania, do których zaangażowano ponad 100 osób, nie dały do tej pory efektu.

– Gdyby tato zasłabł, gdzieś by był. A my go nie możemy nigdzie znaleźć. Zwłaszcza, że ulice, którymi chodził są bardzo uczęszczane – mówi Grażyna Stojak.

– Nie wiemy, co się mogło stać. Mamy nadzieję, że gdzieś pojechał, ale nie wiemy gdzie. Jego rodzeństwo i rodzeństwo babci nie żyją. Zawiadomiliśmy rodzinę jego siostry w Nienadowej. Przeszukali jego rodzinną miejscowość. To nic nie dało – mówi pani Natalia.

“Ludzie nie zwracają uwagi na cudzych dziadków”

Po ogłoszeniu zaginięcia, rozpropagowaniu rysopisu pana Władysława rodzina odebrała mnóstwo telefonów. – Wszystkie konkretne informacje przekazaliśmy policji, ale nic to nie dało. Wie pani, ludzie nie zwracają uwagi na cudzych dziadków. Nawet gdy ktoś zgłaszał, że go widział, zwykle zastrzegał: ale nie jestem pewien – mówi pani Natalia.

W jednym z telefonów ktoś poinformował, że widział mężczyznę podobnego do pana Klepackiego w okolicach dworca w Rzeszowie. – Miał być zdezorientowany, nie wiedział, gdzie jest. Skarżył się, że zniknęły mu 24 godziny z życia. To akurat się wtedy zgadzało. Zostało to od razu zgłoszone na policję w Rzeszowie, zmobilizowano sokistów, ale ten trop nic nie dał – mówi pani Natalia.

Pan Władysław często bywał u rodziny na obiedzie. – Po wiosennej kwarantannie latem zaczął wychodzić, ale jesienią, kiedy wybuchła druga fala, znów to ograniczył – mówi pani Natalia.

Ma problemy z pamięcią krótkotrwałą, mylą mu się imiona prawnuków, ale doskonale orientuje się w terenie i wie, kim jest. – Ale tato, jak na 84 lata był w dobrej kondycji. Jeszcze miesiąc temu graliśmy w karty i on wygrywał. Z bratem grywał w szachy i także to on go ogrywał. Ojciec był krzepki. Po wizytach u nas, zwykle chciał wracać pieszo do domu. Tłumaczył, że chce się przejść – dodaje Grażyna Stojak.

Tuż przed zaginięciem chorował. – Na początku grudnia miał kontrakt z rodziną, która później przechodziła zakażenie. Później bardzo kaszlał.  Mogło to być pocovidowe zapalenie oskrzeli. Był strasznie zmęczony, to zmęczenie było zbyt duże, jak na zwykłe zapalenie oskrzeli – uważa Grażyna Stojak.

– Dziadek przez ostatnie dwa tygodnie był bardzo smutny. Nieswój. Myśleliśmy, że jest smutny, bo się źle czuje. Przeszedł zapalenie oskrzeli, ale wyzdrowiał – mówi pani Natalia.

Tuż przed świętami wnuk, który jest lekarzem, badał go. Już wszystko było dobrze.

– Mógł zasłabnąć, ale gdyby się tak stało, już znaleźlibyśmy ciało – mówią bliscy, którzy za odnalezienie pana Władysława wyznaczyli 10 tys. zł nagrody. – Nie wiem, co on sobie wymyślił, dlaczego sobie poszedł. Nie da się opisać naszych odczuć. Ale chcemy, żeby wrócił – mówią.

– Druzgocące jest to, że zaczęliśmy go szukać niemal natychmiast po tym, jak wyszedł z domu. I do tej pory nic to nie dało. Byłam bardzo zaprzyjaźniona z ojcem, mój mąż i córka także. Dla nas to bardzo ciężkie. Ostatnio, przeglądając jego dokumenty, znalazłam jego pracę dyplomową. Tato studiował prawo administracyjne. Tytuł: “Kradzież z włamaniem do obiektów sakralnych w województwie przemyskim w latach 1970-76”. To tak, jakbym siebie widziała – kończy Grażyna Stojak.

Rysopis Władysława Klepackiego:

Wzrost – 172 cm, średnia budowa ciała, oczy piwne, nos średni – prosty, uzębienie – pełne.

Ubrany w czarną kurtkę zimową, czarne spodnie, czarny szal, czarne buty zimowe, ciemną zimową czapkę z daszkiem. – Wyszedł z domu bez dokumentów i pieniędzy. Mógł mieć przy sobie tylko legitymację emerycką, bo jej nie znalazłam w domu – mówi Grażyna Stojak.

Osoby, które posiadają informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionego, proszone są o kontakt z funkcjonariuszami Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, telefon (47) 823 3325, lub pod numer alarmowy 112.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTurniej Czterech Skoczni. “Sprawa drugiego miejsca jest jeszcze otwarta. Pierwszego już nie. Wygra Kamil Stoch”
Następny artykułPremier Wielkiej Brytanii ogłosił natychmiastowy lockdown