Spontaniczna blokada Strajku Kobiet w centrum Warszawy. Policja spisuje protestujących

Fot. Jedrzej Nowicki / Agencja Gazeta

Zatrzymani dyskutowali z policjantami: – Zaraz będzie zielone światło, chciałabym przejść. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę przejść. Może warto byłoby ganiać gwałcicieli i bandytów, zamiast nas.

Babcia Kasia otoczona przez policjantów

Ok. godz. 19, po wylegitymowaniu kilkunastu osób, policja wypuściła z kordonu zatrzymanych. Protestujący przenieśli się w inne miejsce, tym razem na skrzyżowanie ul. Brackiej i Alei Jerozolimskich. Wśród protestujących jest m.in. babcia Kasia, aktywistka, która nie chce dać się wylegitymować policjantom. Stoi na środku ulicy wymachując tęczową flagą. Wylegitymowano natomiast kolejnych protestujących. – Nigdy, przenigdy, nie będziesz szła sama! – krzyczeli.

Przejeżdżający kierowcy pozdrawiali klaksonem protestujących. Jeden z przechodniów potraktował ich natomiast wulgaryzmami, policjanci odsunęli go na bok.

Poniedziałkowa blokada to spontaniczna akcja Strajku Kobiet. Nawet dziennikarze do ostatniej chwili nie wiedzieli, gdzie się odbędzie. Nie było żadnych informacji w mediach społecznościowych oprócz lakonicznej informacji na komunikatorze Telegram. – Nie wiem, czy to dobra forma protestu. Przez takie spontaniczne akcje ludzie nie są w stanie zebrać się w większym gronie – komentowała aktywistka na jednym z filmów, które pojawiły się w sieci.