Łukasz Jachimiak: Halvor Egner Granerud – wróg publiczny numer jeden czy trzeba odpuścić świetnemu skoczkowi, który nie wytrzymał ciśnienia?
Adam Małysz: Na początku wszyscy byliśmy zniesmaczeni, że się tak wypowiedział. Norwescy zawodnicy są bardzo sympatyczni, zawsze mówią cześć, zawsze pogratulują, lubimy się. Z Alexem [Stoecklem – ich trenerem] tak samo, to jest bardzo wyważony i kulturalny facet. Zdziwiło nas, że Granerud tak się zachował. Na pewno był w dużych emocjach. My jesteśmy spokojniejsi, zawsze uważamy, że najpierw trzeba czegoś dokonać i dopiero później mówić. Ale wiemy, że Granerud przeprosił, że nagrał wideo.
Norwegowie i tak boją się afery. Clas Brede Brathen mówił mi, że ma wielką nadzieję, że sytuacja nie zaszkodzi świetnym relacjom z polskimi kibicami.
– On w Oberstdorfie, w zamieszaniu z testami, bardzo szybko powiedział, że Polaków trzeba dopuścić do startu. Był za nami! W Norwegii mieszka bardzo dużo Polaków i chyba nasze narody się lubią. Na zawodach Polacy i Norwegowie kibicują razem. Granerud zepsuł pierwszy skok w Innsbrucku, w drugim strat nie odrobił i wiedział, że jest już pozamiatane, bo strata do Kamila jest potężna. Nie wytrzymał tego. Ale inni Norwegowie od razu się z nim nie zgadzali. Wiem, że Tom Hilde zaraz na antenie powiedział, że Granerud przed rozmową z dziennikarzami powinien odejść, zrobić parę wdechów, uspokoić się i dopiero zacząć mówić. Granerud to jeszcze młody zawodnik. I ma różne pomysły. Znamy go choćby z tego, że skakał na golasa. Jest spontaniczny, te słowa mu się wyrwały i trudno. My na pewno żadnego żalu nie będziemy mieli. Kilka razy z nim rozmawiałem, zawsze się wydawał bardzo sympatyczny. Jestem przekonany, że działał w emocjach.
Do Kamila te emocje Graneruda dotarły czy odciął się, nie śledzi mediów?
– Nie wiem czy Kamil zna sprawę, ale dziś mediów się nie da nie śledzić. Nawet jeśli nie wchodzisz w internet, to różne sygnały do ciebie docierają od ludzi. Ale to bez znaczenia – nawet jeśli Kamilowi ktoś sprawę przedstawił, to Kamil jest tak doświadczonym sportowcem, że totalnie na to nie zareagował.
Czyli nie mógłby się przejąć czymś takim, skoro się nie przejął, gdy kilka lat temu usłyszał, że Sven Hannawald chce stawiać piwo temu, kto Kamila pokona i uniemożliwi mu wygranie wszystkich czterech konkursów Turnieju Czterech Skoczni?
– Dokładnie tak. Turniej to jest walka i niektórzy w emocjach coś powiedzą. Tak jak często w boksie, gdy na ważeniu przed walką wszyscy są groźni, a wychodzą z ważenia i się ściskają. W każdym sporcie jest dużo gry, psychologii, prób wytrącenia przeciwnika z równowagi. A najlepiej nad tym się w ogóle nie zatrzymywać, tylko na skoczni pokazać, że jest się górą.
Powiedziałeś, że według Ciebie Granerud poczuł, że jest już pozamiatane, a ja nie wiem czy on naprawdę tak uważa. Stwierdził przecież, że w każdej serii w Bischofshofen jest w stanie odrobić do Kamila po 10 punktów.
– No to życzę mu powodzenia! Dziesięć punktów odrobić do Kamila w jednym skoku i dziesięć w drugim? Musiałby nie tylko bardzo daleko latać, ale jeszcze same noty 20 za styl dostawać.
Jeśli Granerud poleci daleko, to telemarku raczej nie zrobi. I to opinia nie tyle moja, co Johana Remena Evensena.
– A Kamil jak najbardziej – zrobi. On dostaje bardzo wysokie noty. Jak Granerud się tak będzie nastawiał, jak za bardzo będzie chciał coś udowodnić, to pewnie znów się okaże, że w skokach takie podejście się nie sprawdza. Tu trzeba podejść swobodnie, na luzie. Im bardziej jesteś spięty, im bardziej chcesz próg rozwalić, jak czasem Piotrek Żyła, tym gorzej ci wychodzi. To działa w drugą stronę.
Nawet nie pytam Cię czy Kamil wytrzyma presję, bo znamy go od lat, a więc znamy też odpowiedź na to pytanie.
– No dokładnie!
Ale powiedz czy sprawdzaliście już prognozy pogody. Bo chyba loteryjne warunki wietrzne to jedyna rzecz, której trzeba się obawiać?
– Rozmawiałem już z Sandro Pertile [to dyrektor Pucharu Świata] i on na podstawie dostępnych danych powiedział, że ma być okej. Ale w Bischofshofen często ma być okej, a albo sypie, albo wieje. Tam trudno przewidzieć pogodę. Sam Sandro to zresztą powiedział.
Dołączyłeś do kadry na austriacką część Turnieju. Kilka dni wcześniej były ogromne nerwy, walczyłeś, żeby nasza drużyna wystartowała w Oberstdorfie, a nagle mamy chyba najszczęśliwszą kadrę na świecie. Są i świetne skoki, i sukcesy w życiu osobistym, bo dopiero co Dawidowi Kubackiemu urodziła się córka, a teraz Klemens Murańka ma drugiego syna. Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce?
– Tak to wygląda. I na to żeśmy czekali. Całe lato było przez chłopaków bardzo dobrze przepracowane i każdy zawodnik doskonale wiedział, że stać go na bardzo dużo. Startów w lecie prawie nie było, ale po testach, które przeprowadzamy co tydzień, było widać, że progres jest bardzo duży.
Mówisz o testach na platformach dynamometrycznych od Haralda Pernitscha?
– Tak, one wszystko pokazują. Trzeba było tylko cierpliwie poczekać na rezultaty. Mamy teraz i bardzo doświadczonych Kamila Stocha, Dawida Kubackiego oraz Piotrka Żyłę, którzy kadrę ciągną, i reszta też leci bardzo ładnie. Andrzej Stękała, Olek Zniszczoł, Klemens Murańka – oni się też liczą. A jak się teraz dziecko u Klimka urodziło, to miejmy nadzieję, że stres go puści jak Dawida w Garmisch. Świetnie nam wszystko funkcjonuje, a może być jeszcze lepiej.
Wiesz może, co Stefan Horngacher powiedział w Innsbrucku Kamilowi? Widziałem zdjęcia pokazujące, że rozmawiali. A później w niemieckich mediach trener stwierdził krótko: “Kamil Stoch pokazał, że jest szefem”.
– Stefan go dobrze zna i wie, że kiedy Kamil wejdzie na swój najwyższy poziom, to trudno go pokonać. Oczywiście Granerud, Eisenbichler, Geiger i Dawid mogą z Kamilem rywalizować. Ale nie mogą popełnić żadnych błędów, bo jak Kamil osiąga swój najwyższy poziom, to jest perfekcjonistą. A nawet jak popełni jakiś błąd, to minimalny, taki, którego nie widać. Co Stefan powiedział Kamilowi, to nie wiem, ale my normalnie, jak zawsze przez lata współpracy, rozmawiamy. Docinamy sobie w żartach. Na przykład Stefan przychodzi i mówi “Pokonałem was!”, a po naszym sukcesie my się odwdzięczamy pytaniami “I co, nie żal Ci, że odszedłeś?”.
“Stefanie, czy Ci nie żal?” – myślisz, że trochę mu żal?
– Nie no, on ma bardzo dobrą grupę i na pewno Niemcy nie powiedzieli ostatniego słowa. Mamy respekt do przeciwnika, szanujemy go. I dlatego cały czas robimy swoje, ciągle się poprawiamy. I zerkamy za plecy. Na mistrzostwach świata w lotach oni i Norwegowie byli wyraźnie mocniejsi, a teraz my jesteśmy na szczycie. Po perturbacjach w Oberstdorfie łoimy im tyłki, ale cały czas mamy do nich duży szacunek i bardzo się koncentrujemy na swojej robocie.
Cztery lata temu na Turniej Czterech Skoczni wyciągnęliśmy kombinezony w kolorze czekolady i był szał. Teraz o żadnych nowinkach technologicznych nie słychać ani u nas, ani u rywali. Nikt nic nie pokazuje czy media przestały być czujne?
– Trochę już nie ma czego wymyślić. Są nowinki, ale to bardzo drobne rzeczy. Szczególiki dopasowane do każdego skoczka z osobna. Cały sport już tak wygląda, że nawet w dyscyplinach drużynowych mamy praktycznie samych indywidualistów. Jeden piłkarz gra w takich butach, innemu firma zrobi buty pod jego technikę. Jeśli jesteś dobry, to musisz mieć takie rzeczy, żebyś mógł być jeszcze lepszy. My przykładamy uwagę do każdego zawodnika. Stworzyliśmy jeden duży team i dużo więcej widzimy. Andrzej Stękała już był na straconej pozycji, a zobacz jak skacze. Jest 10. w Turnieju Czterech Skoczni, a gdyby trochę nie popsuł drugiego skoku w Innsbrucku, to byłby siódmy. Do tego jest blisko Top 10 w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Olek i Klimek zrobili postępy, Kuba Wolny wraca do formy, Paweł Wąsek i Tomek Pilch się rozwijają. Wierzymy, że niedługo wszyscy oni będą w stanie robić duże punkty w Pucharze Świata. Ich wszystkich stać na sukcesy.
Kiedy zapytałem Macieja Maciusiaka o największy pozytyw wejścia tych zawodników do kadry, w której są Stoch, Kubacki i Żyła, to odpowiedział, że są nim kombinezony, że te od Michala Doleżala są naprawdę znakomite. Wy pewnie ciągle stroje ulepszacie?
– Przepisy dotyczące sprzętu są już tak restrykcyjne, że bardzo trudno dopasować najlepsze rozwiązania do zawodnika. Jeśli zrobiłbyś kombinezon w firmie, która szyje seryjnie, to później musiałbyś go przerabiać, a każda modyfikacja coś zabiera. Kombinezony szyte bezpośrednio przez nas są idealne. Michal przekazuje swoją wiedzę technologiczną, czasem jeszcze też szyje, ale większość roboty robi już Andrzej Zapotoczny, któremu pomaga Radek Żidek. Szyją świetnie, na miarę każdemu zawodnikowi, bez żadnych poprawek. I już cały świat tak robi. W Oberstdorfie Norwegowie szyli przez całą noc, w hotelu było słychać jak maszyny chodzą. Jeździ się na zawody z różnym sprzętem. Busy wożą takie urządzenia, których ludzie na oczy nie widzieli. To różne maszyny do pomiaru przeróżnych parametrów, do kontrolowania tego, czy się jest w normach. Czyli tak, my ciągle myślimy o nowinkach. Ale jeszcze mocniej pracujemy nad tym, żeby zawodnik był idealnie przygotowany. To jest ciągle 90 proc. sukcesu. Mówię i o fizycznej gotowości, i o psychice. Pamiętam, jak lata temu Jasiu Blecharz powiedział mi: “wiesz co, każdy dobrze wytrenowany sportowiec osiągnąłby sukces, gdyby mu głowę odciąć”. Często największym problem jest ta głowa, myślenie, analizowanie. Prawdopodobnie właśnie to w Innsbrucku zniszczyło Graneruda i Geigera. Oni w pierwszej serii skoczyli naprawdę źle.
To na koniec powiedz jak czujesz – Granerud i Geiger zapewne zaatakują, ale będzie podwójne polskie zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni?
– Jak patrzę na przewagę Kamila, to mam uśmiech na twarzy. A że skocznię w Bischofshofen Dawid bardzo lubi, to miejmy nadzieję, że walka się rozegra między Polakami. Oczywiście nie wolno skreślać ani Graneruda, ani Geigera, ale ich strata jest już tak duża, że musiałby się jakiś cud dla nich stać i coś bardzo niemiłego dla nas. Nie mówię, że jesteśmy pewni zwycięstwa, ale wszystko pokazuje, że mamy bardzo duże szanse. I oczywiście wiemy, że nie można dać się uśpić takiemu poczuciu, że jest bezpiecznie. Trzeba w pełnej koncentracji zrobić swoje. A można to zrobić spokojnie, bo znaczna przewaga daje komfort psychiczny. Nam wystarczy skoczyć swoje, a inni muszą zrobić dużo więcej i jeszcze liczyć na duże szczęście.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS