Ci, którzy widzieli zorzę polarną chociaż raz, najczęściej mają ochotę na więcej. To napędza ich do kolejnych pogoni za mieniącym się wieloma barwami zjawiskiem, które podziwiać można głównie na dalekiej północy, w rejonie kół podbiegunowych. Zdarza się, że w efekcie silnych burz magnetycznych obserwacje są możliwe także znacznie dalej.
W Polsce takie widowiska można czasami oglądać np. w rejonie wybrzeża, choć trzeba przyznać, że w naszej szerokości geograficznej wymaga to cierpliwości i nie zawsze wieńczone jest sukcesem – wiele zależy np. od kapryśnej pogody. Prawdziwa magia dzieje się natomiast znacznie dalej na północ. Miejsca, które stanowią doskonałe stanowiska obserwacyjne, znajdują się m.in. w europejskich krajach. Do niektórych dość prosto można dotrzeć z polskich lotnisk.
Idealnym miejscem w Europie, gdzie łatwo można stać się świadkiem dziejących się na niebie cudów, jest Norwegia. Dzięki temu, że pozostaje popularnym celem emigracji zarobkowej wśród Polaków, nasze lotniska posiadają bogatą siatkę połączeń lotniczych z tym skandynawskim krajem. Prym wiedzie tu Gdańsk (dolecieć stąd można m.in. do Tromsø czy Bodø). Sezon na zorze, gdy wielu turystów rusza na północ Norwegii, jest tu bardzo długi. Zaczyna się już w połowie września, a kończy nawet pod koniec marca. Ale najlepszy na obserwacje jest styczeń.
Jednym z popularnych celów turystycznych wypadów jest wspomniane już Tromsø. To jeden z najbardziej zurbanizowanych obszarów w północnej części Norwegii. Panują tu umiarkowane, jak na tę część świata, temperatury. Zorze polarne podziwiać można w pełnej krasie już 20 km od Tromsø. Popularnym kierunkiem wojaży są też Lofoty (archipelag wysp na Morzu Norweskim), a także położone już na dalekiej północy: niewielka miejscowość Kirkenes, gmina Alta czy Przylądek Północny.
Właściwym celem podróży dla osób, które marzą o zobaczeniu zorzy polarnej, będą również inne położone na północy kraje Europy – Szwecja i Finlandia. W tej ostatniej będzie to możliwe w wysuniętej najbardziej na północ Laponii.
W Szwecji zaś warto odwiedzić gminę Kiruna. Zorza polarna jest tu zjawiskiem na tyle popularnym, że Instytut Geofizyczny (działający na miejscu ośrodek badawczy) wyspecjalizował się w badaniu fenomenu.
Do najbardziej wdzięcznych kierunków, gdy chodzi o śledzenie zórz, uznawana jest też Islandia. Od września do kwietnia na tutejszych pustkowiach, które wolne są od zanieczyszczeń świetlnych, zjawisko to prezentuje się doskonale.
Co ciekawe, zorzy polarnej wypatrywać można również w Kanadzie. Przez niemal cały rok dostrzec ją można w wielu rejonach tego olbrzymiego kraju, ale najlepiej wypatrywać jej zimą. Za najlepsze pod tym względem tereny miejsca uchodzą: okolice miasta Whitehorse w Jukon, Iqaluit, Churchill (Manitoba) czy rejony Yellowknife, reklamowane jako najlepsze miejsca na świecie do obserwacji zjawiska.
Kraje, w których można podziwiać zorze polarne – mają doskonałą infrastrukturę pozwalającą na podziwianie nieba mieniącego się wielokolorowymi łunami. Często są to hotele albo ośrodki wypoczynkowe, w których jest mnóstwo przeszkleń, a nawet szklanych sklepień w sufitach. Ba! Znaleźć można nawet ofertę noclegów w specjalnych, ogrzewanych i wyposażonych w wygodne łóżka kapsułach, które są całkowicie przezroczyste i pozwalają na podziwianie zorzy polarnej w pełnej krasie i przez całą noc. Niektóre z nich reklamowane są, i trudno się temu dziwić, jako mające 5 milionów gwiazdek hotele.
Zorze polarne są na tyle intrygujące, że na świecie pojawia się coraz więcej osób, które podporządkowują swoje życie tropieniu zjawiska (podobnie jak łowcy burz). Z Kanady pochodzi Ryan Fisher, który przyznał, że jest to dla niego nawet rodzaj nałogu. Do tego stopnia, że w każdej chwili jest w stanie rzucić wszystko i ruszyć w trasę. Jak podkreśla, powiedzieć, że jego wyprawy mają znamiona wycieczek “last minute”, to nie powiedzieć nic.
Kiedyś, gdy dowiedział się o potencjalnej możliwości wystąpienia zorzy polarnej na Terytoriach Północno-Zachodnich (środkowy obszar na północy Kanady), w kolejnej chwili już się pakował. Wszystko zawsze jest improwizowane. W pogoni za zorzą potrafi przebyć swoim samochodem tysiące kilometrów w ciągu kilku dni.
Łowców zórz polarnych nie brakuje również wśród Polaków. Do entuzjastów należą m.in. Katarzyna i Robert Musioł, którzy prowadzą blog koncentrujący się na atrakcjach turystycznych Norwegii i pomagają przyjezdnym w tropieniu zórz. Sami mieli zatem okazję widzieć je wiele razy. W wywiadzie dla nas przyznali oni, że jest to zjawisko, które nigdy nie powszednieje.
– Mamy tysiące zdjęć zorzy, a wszystkie różne. Najwspanialsze widoki są wtedy, kiedy zorza zaczyna zmieniać kolor. Z zielonego przechodzi w różowy, czerwony, niebieski. To jest coś wspaniałego, co nigdy się nie nudzi. Poza tym każda wycieczka – choć mają podobny plan – jest innym doświadczeniem. Poznajemy nowych ludzi, uczestniczymy w ich historiach – opowiedzieli podczas rozmowy z WP Turystyka. – Regularnie jesteśmy też świadkami zaręczyn w blasku zorzy. Zdarzają się noce, że kilku chłopaków jednocześnie się oświadcza.
Oczywiście w obecnych realiach, gdy więcej zależy od sytuacji pandemicznej niż od naszych wyborów, na uwadze należy mieć nieustannie zmieniające się zasady dotyczące wjazdu do poszczególnych krajów.
W Norwegii konieczne jest zaprezentowanie przy wjeździe negatywnego wyniku testu na COVID-19. Do niedawna konieczne było też poddanie się 10-dniowej kwarantannie. Obecnie istnieje możliwość skrócenia tego czasu do 7 dni, ale pod warunkiem poddania się dwóm kolejnym testom.
Islandia wymaga od wjeżdżających przejścia dwóch testów przesiewowych wraz z 5-dniową kwarantanną. Warto tu nadmienić, że od 1 grudnia pierwszy test jest realizowany tam bezpłatnie. Wprowadzając to udogodnienie, kraj stara się ratować ciężką sytuację branży turystycznej. Alternatywą (bez poddawania się badaniom) jest przejście 14-dniowej kwarantanny. Loty z Polski na Islandię wykonuje obecnie Wizz Air. Z końcem grudnia wznowił on m.in. operacje z Gdańska do Reykjaviku.
Z utrudnieniami liczyć należy się również w Kanadzie, ale kolejne kraje wracają z połączeniami lotniczymi do tego kraju. W tej chwili można tam bezpośrednio dotrzeć z Warszawy. Konieczne jest przejście 14-dniowej kwarantanny.
Bez większych problemów można natomiast podróżować obecnie po Szwecji (zarówno wjazd do kraju, jak i przemieszczanie się po nim, odbywają się bez większych komplikacji). Do Finlandii wciąż nie można natomiast podróżować w celach turystycznych.
Warto także pamiętać, że obecnie – do 17 stycznia – Polaków po powrocie z zagranicy do kraju obowiązuje kwarantanna.
Cóż, polowanie na zorze polarne nigdy nie uchodziło za łatwe zadanie. W czasie pandemii stało się więc wyzwaniem jeszcze trudniejszym. Ale chętnych na pewno nie zabraknie, a ci, którzy mieli już szansę podziwiać ten fenomen, wiedzą, że trudy te zostaną wynagrodzone. I to z nawiązką.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS