Przypomnijmy, że do fatalnego zdarzenia doszło 5 sierpnia 2020 roku w samej końcówce pierwszego etapu Tour de Pologne. Rozpędzony do około 80 kilometrów na godzinę peleton zjeżdżał aleją Korfantego do mety przy Spodku. Jakobsen rywalizował o zwycięstwo ze swoim rodakiem Dylanem Groenewegenem. Ten na ostatnich metrach zmienił kierunek jazdy i wepchnął konkurenta w barierki. Mistrz Holandii uderzył w nie z ogromną siłą. Wpadł także na stojącego za ogrodzeniem sędziego. – Ten zamortyzował mój upadek, inaczej poleciałbym dalej i uderzył w stalową konstrukcję mety. Po czymś takim byłbym martwy – przyznał niedawno Jakobsen.
Holender w kraksie doznał bardzo poważnych urazów głowy i klatki piersiowej. Przez kilka dni walczył o życie w sosnowieckim szpitalu Świętej Barbary. Zwyciężył, także dzięki polskim lekarzom i pielęgniarkom, za co im podziękował. Wrócił do ojczyzny, gdzie przechodzi rehabilitację, która jeszcze potrwa. Marzy, żeby wrócić do zawodowego peletonu w sierpniu 2021. Dokładnie rok po wypadku.
Kraksę spowodował Groenewegen. Bandytyzm – to słowo najczęściej pojawiało się przy określeniu tego, co zrobił. Holenderski sprinter, który jako pierwszy przejechał kreskę, za brutalny kolarski faul został pozbawiony wygranej, wyrzucony z wyścigu, a potem ukarany także wielomiesięczną dyskwalifikacją.
Ale czy to tylko wina Groenewegena? – zastanawiałem się po tym wydarzeniu i wskazywałem, że za kraksę odpowiedzialni są także organizatorzy. Bo w żadnym innym wielkim wyścigu – a do takich należy Tour de Pologne – nie było tak niebezpiecznej końcówki jak ta w Katowicach.
Koszmarny wypadek na finiszu Tour de Pologne w Katowicach, 5 sierpnia 2020. Fot. Tomasz Markowski / AP Photo
Zwrócili na to uwagę kolarze, którzy w 2020 roku już po raz dziesiąty finiszowali na końcu zjazdu aleją Korfantego. Doświadczony Maciej Paterski dziwił się, że tam, czyli w “świątyni sprintu”, jak nazwano to miejsce, dopiero teraz doszło do wypadku. – Co roku ten sam głupi finisz. Sprinty z peletonu i tak są wystarczająco niebezpieczne. Nie chcemy takich końcówek jak ta tutaj! – grzmiał niemiecki kolarz Simon Geschke. Niedawno głos w tej sprawie zabrał także były mistrz świata Philippe Gilbert. – Ta kraksa wynikała z błędu Groenewegena, ale i organizatorów. Ten finisz musi się zmienić – zaapelował doświadczony Belg.
O to samo prosiłem zaraz po tym feralnym etapie. – Mam nadzieję, że dyrektor TdP Czesław Lang i prezydent Katowic Marcin Krupa zadbają o to, żeby w 2021 roku rywalizacja o etapowe zwycięstwo w Katowicach odbyła się w miejscu niezagrażającym zdrowiu zawodników – pisałem.
JAN KOWALSKI
Nasze głosy zostały wysłuchane. Ostatnio na antenie Polskiego Radia Lang zapowiedział zmianę lokalizacji mety etapu kończącego się w Katowicach. – Do kraksy doszło z powodu faulu. Ale oczywiście, gdy będziemy robili finisz w Katowicach, to wybierzemy sobie inne miejsce, żeby już nie było takich emocji – stwierdził dyrektor TdP.
78. edycja największego polskiego wyścigu odbędzie się w dniach 9 – 15 sierpnia 2021 roku. Na razie wiadomo tylko tyle, że oprócz Górnego Śląska i Małopolski, przez które kolarze regularnie przejeżdżają od lat, trasa będzie przebiegała jeszcze przez Lubelszczyznę i Podkarpacie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS