Różne były już nietypowe kontuzje wśród piłkarzy. Santiago Canizares nie pojechał na MŚ 2002, bo przeciął sobie ścięgno w palcu, gdy rozbił w łazience flakon wody kolońskiej. Marko Arnautović w czasach Werderu Brema stracił sześć tygodni, bo naciągnął więzadło podczas zabawy z psem. Miroslav Radović pauzował przez miesiąc, bo złamał kość śródręcza ratując przed upadkiem synka, którego trzymał w jednej ręce, a drugą otwierał drzwi do mieszkania. Ever Banega wypadł na pół roku po tym, jak na stacji benzynowej nie zaciągnął hamulca ręcznego przed tankowaniem i auto przejechało mu po nodze. Dotychczas jednak w świecie poważnej piłki nie mieliśmy groźniejszych wypadków związanych z używaniem pirotechniki.
Do przedwczoraj najsłynniejszą tego typu historią były łazienkowe zabawy Mario Balotellego z fajerwerkami. Zakończyły się one pożarem domu, samemu zainteresowanemu nic się jednak nie stało.
Ale Balotelli na tej liście nie będzie już pierwszy.
Omar Elabdellaoui już zawsze będzie mógł być podawany za przykład tego, jakie grożą konsekwencje przy nieostrożnym obchodzeniu się z fajerwerkami. Obrońca Galatasaray odpalał je na tarasie swojego domu i jeden z nich wybuchł mu w rękach. W efekcie uszkodził dłoń, poparzył sobie twarz i uszkodził oczy, w tym jedno bardzo poważnie. Lekarze już je operowali, ale nadal nie wiadomo, czy uda mu się odzyskać normalny wzrok. Tym bardziej nie jest pewne, czy jeszcze kiedykolwiek wróci do zawodowego grania.
A od dłuższego czasu układało się ono naprawdę dobrze. 29-latek na szersze wody wypłynął w Eintrachcie Brunszwik i po sezonie w 1. Bundeslidze latem 2014 przeszedł do Olympiakosu. W barwach greckiego potentata czterokrotnie grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Po drodze zaliczył krótkie wypożyczenie do Hull City (spotkał tam Kamila Grosickiego), a przed tym sezonem na dobre odszedł do Galatasaray i miał pewne miejsce w składzie nowego zespołu. Dla reprezentacji Norwegii, w której dobijał już do pięćdziesięciu występów, Elabdellaoui również był postacią kluczową. Nieraz nawet zakładał opaskę kapitańską.
Mógł mieć cichą nadzieję, że przy eksplozji talentów młodego pokolenia w osobach Haalanda, Odegaarda czy Hauge może jeszcze uda mu się wystąpić na dużym turnieju. Dziś jego głównym celem jest odzyskanie pełnej sprawności i nikt mu nie zagwarantuje, że ta walka zakończy się powodzeniem. Zapewne jak wszyscy chciał powitać rok 2021 z dużymi nadziejami, a zaczął się on dla niego fatalnie. Widok poparzonego Elabdellaouiego jest naprawdę przygnębiający, ale nie będziemy go wam tu prezentować. Jak ktoś chce, w sieci łatwo je znajdzie.
Piłkarz może liczyć na pełne wsparcie ze strony Galatasaray. W szpitalu odwiedzili go już trener Fatih Terim i kapitan Arda Turan. A my rzecz jasna trzymamy kciuki, żeby jego historia mimo wszystko za jakiś czas stanowiła jedynie przestrogę z happy endem.
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS