Nazywajmy rzeczy po imieniu. Po prostu szwindel. Nie byłby on możliwy bez zakulisowych wysiłków ludzi związanych ze służbą zdrowia. Tym razem oszustwo nie w interesach. W sprawie o wiele poważniejszej. Ludzkiego zdrowia. Kiedy pomyślę, że spirytus movens tej inicjatywy są lekarze, cierpnie mi skóra. Bez ich pomysłowości i udziału operacja zaszczepienia „szlachetnego towarzystwa” poza kolejnością przyjętą przez rząd, byłaby niemożliwa.
Zakładam, że kilka osób z pośród tej nieszczęsnej uprzywilejowanej osiemnastki, kilka osób padło ofiarą „przedsiębiorczości” Krystyny Jandy, która najwyraźniej listę organizowała. Wkrótce ta lista będzie znana w całości. W ciemno stawiam, kto się na niej znalazł. Ludzie o przekonaniach zbliżonych do poglądów Krystyny Jandy. – Tych trzeba ratować! Właśnie ich należy w pierwszej kolejności uchronić od zarażenia się koronawirusem! – zdecydowała Krystyna Janda. Wśród tych pierwszych już ujawnionych nazwisk jest kilku moich dobrych, dawnych znajomych. Dodałbym z ostrożności – swego czasu bliskich znajomych. Niestety. Przyjmując to szczepienie w takim trybie pewnie nie wszyscy myśleli o tym, że są mocno nie w porządku wobec zwykłych rodaków.
Dzięki zadufaniu i samouwielbieniu Krystyny Jandy i Leszka Millera, którzy zapragnęli zbudować sobie przy tej okazji mały pomnik osoby „zasłużonej” w walce z koronawirusem, nastąpiło zdemaskowanie konspiracyjnych działań Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jestem raczej przekonany, że wiele z tego, co serwuje się opinii publicznej, aby jakoś uchronić WUM od powszechnego potępienia, jest wymyślane ad hoc już po akcji szczepień „wybrańców”.
Wiemy wszyscy, że rząd tygodniami przygotowywał strategię i ustalał dokładne zasady kolejności szczepień. I nagle – ni stąd ni zowąd – podobno Naczelna Izba Lekarska 28 grudnia występuje z inicjatywą, „by w uzasadnionych przypadkach można było dopuścić do pewnych odstępstw od grupy zero”. Dzień później Ministerstwo Zdrowia i Kancelaria Premiera wydają zgodę na takie odstępstwa do 6 stycznia. Jednak precyzują kogo szczepienia poza kolejnością grupy zero mogą objąć. Są to – członkowie rodzin pracowników szpitali oraz pacjentów leżących w szpitalach.
Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wymyślono akcję „promocyjnych szczepień”, o których nikt poza szpitalem i zaszczepionymi poza kolejnością nie słyszał.
To się nazywa promocja!
Nie mam zamiaru wbijać klina w środowisko aktorskie. Zgadzam się jednak z Wiktorem Zborowskim, który mówi dziś: – „Miała być piękna akcja, a wyszedł koszmar”.
Ten koszmar on i inni prawdopodobnie zawdzięczają Krystynie Jandzie i jakimś nieujawnionym na razie lekarzom z WUM.
Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, czy ktoś z WUM wchodzi skład szerokich władz Naczelnej Rady Lekarskiej?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS