Sekretarz obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace uważa, że tureckie maszyny Bayraktar TB2, miały istotne znaczenie dla sukcesu Azerbejdżanu w wojnie o Górski Karabach. Stwierdził również podczas webinarium zorganizowanego przez Royal United Services Institute for Defense and Security Studies (RUSI), że drony „były odpowiedzialne za zniszczenie setek pojazdów opancerzonych, a nawet systemów obrony powietrznej”. Jego zdaniem tureckie bezzałogowce mogą stanowić „prawdziwe wyzwanie dla wroga”, gdyż „nie mając dostępu do znakomitych programów zagranicznych, oni (Turcja – przyp.red.) zrobili to, co my robiliśmy tak dobrze – sami wprowadzili innowacje”.
Jak informuje The Guardian, powołując się na źródła w ministerstwie obrony, analiza skuteczności systemów takich jak Bayraktar TB2 uzbrojonych w bomby i pociski kierowane oraz amunicji krążącej, mają przełożyć się na zakup podobnych rozwiązań. Chodzi o „tanie” bezzałogowce zdolne do zwalczania wymagających celów, które mają się znaleźć w pięcioletnim strategicznym przeglądzie obronnym, który ma zostać zaprezentowany na początku 2021 roku. Jest to dokument wskazujący priorytety modernizacyjne sił zbrojnych Wiekiej Brytanii, podobnie jak polski Program Modernizacji Technicznej.
Omawiane, nowe bezzałogowce mają być „tanie” w porównaniu z kupowanymi w USA maszynami General Atomics Protector RG Mk1, który ma zastąpić eksploatowane obecnie przez Royal Air Force maszyny MQ-9 Reaper. Te płatowce klasy MALE, mogące pozostawać w powietrzu do 40 godzin i przelecieć w tym czasie setki kilometrów uzbrojone mogą być w dwie bomby kierowane laserem Paveway IV i do 12 pocisków Brimstone II. Wielka Brytania zamówiła za 65 mln funtów (około 83,5 mln dolarów) 3 seryjne maszyny z opcją na kolejnych 13.
Brytyjski bezzałogowiec taktyczny Watchkeeper 450. Fot. Thales
Dla porównania, jak podkreślają Brytyjczycy, cena płatowca Bayraktar TB2 nie przekracza 2 mln funtów (2,7 mln dolarów), nawet w wersji sterowanej za pośrednictwem satelity, która podobnie jak Protector może być sterowana z dowolnego miejsca na ziemi. Bezzałogowiec jest jednak znacznie mniejszy, może pozostawać w powietrzu do 24 godzin i przenosi zaledwie kilka lekkich bomb lub rakiet. Ważna jest jednak jego skuteczność a przy niemal dziesięciokrotnie mniejszym koszcie, łatwiej przyjąć utratę nawet kilku maszyn w intensywnych działaniach bojowych.
Zmiana w priorytetach modernizacyjnych brytyjskiej floty bezzałogowców może prowadzić do uzbrojenia posiadanych maszyn typu Watchkeeper 450, które obecnie służą jedynie do zadań ISTAR i znajdują się na wyposażeniu 47th Regiment Royal Artillery. Odpowiedni, uzbrojony wariant już istnieje, i od kilku lat jest oferowany np. Polsce w programie Gryf. Maszyna może przenosić specjalne lekkie bomby kierowane FF LMM Fury, ale również naprowadzane laserowo rakiety.
Inna możliwość, to rozwój nowego systemu lub systemów bezzałogowych, zarówno w zakresie maszyn uzbrojonych jak i amunicji krążącej o zasięgu od kilkudziesięciu do stu lub więcej kilometrów. Zarówno konflikt w Górskim Karabachu jak też operacje w Syrii czy Libii pokazały skuteczność obu rozwiązań lub ich kombinacji, co szeroko omawiałem niedawno w rozmowach z Grzegorzem Trzeciakiem, byłym dowódcą Eskadry Samolotów Bezzałogowych. Wnioski są dość oczywiste i powinny być brane pod uwagę również, a może przede wszystkim przez polskich decydentów.
Decydujące są nie pojedyncze egzemplarze bardzo kosztownych dronów, ale możliwość masowego użycia, dużego nasycenia pola walki i szybkiej odbudowy strat, lub w przypadku amunicji krążącej, odtworzenia jednostki ogniowej. Warto też zauważyć, że w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, Polska dysponuje już co najmniej kilkoma typami maszyn które zostały opracowane w kraju a część z nich jest produkowana seryjnie. To ogromny potencjał, który jak podkreśla sekretarz obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace, może „stanowić wyzwanie dla przeciwnika”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS