Verva Warszawa Orlen Paliwa zakończyła rok porażką 1:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Zespół Andrei Anastasiego nawiązał wyrównaną walkę tylko w trzecim secie spotkania. Włoski szkoleniowiec w rozmowie ze Strefą Siatkówki podsumował spotkanie, opowiedział o niektórych swoich decyzjach, a także o życiu w erze koronawirusa.
Przegraliście spotkanie, ale jakby popatrzeć na sytuację pozytywnie, to drużyna bardzo dobrze zareagowała w trzecim secie.
Andrea Anastasi: – Szczerze mówiąc byliśmy dobrymi rywalami tylko w trzecim secie. Właśnie dlatego nie jestem zbyt zadowolony z tego meczu. Nie byliśmy w stanie nawiązać równej walki z przeciwnikiem przez większość spotkania i popełnialiśmy zbyt dużo błędów. Wiadomo, że Zaksa to bardzo silna drużyna i było widać gołym okiem, że sprawili nam bardzo dużo trudności. W tym momencie oni są zbyt silni i my nie byliśmy w stanie wejść na równy im poziom. Już niedługo czekają nas spotkania przeciwko innym zespołom, więc nie powinniśmy tracić zbyt dużo czasu na rozpamiętywanie tej porażki.
Jestem ciekawa dlaczego zdecydował się pan rozpocząć spotkanie, a także drugiego seta z Arturem Szalpukiem na boisku. Zwłaszcza, że mówiło się o jego problemach z kciukiem. A Igor Grobelny od kilku spotkań prezentuje się naprawdę bardzo dobrze.
– Jestem trenerem, więc robię to co chcę (śmiech).
Dobrze, ale dlaczego podjął pan taką decyzję?
– Nie wyjaśnię ci tego. Tak jak mówię, robię to co chcę i nie muszę tłumaczyć się nikomu z moich decyzji.
Myślałam, że może chodzi o to, że według pana Igor Grobelny wchodząc z ławki prezentuje się lepiej.
– Nie chodzi o to. Dokonuję wyborów na podstawie grupy siatkarzy z którymi pracuję i tego, co oni pokazują. W ostatnim okresie Igor (Grobelny – przyp.aut) grał naprawdę dużo, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Trzymałem Artura (Szalpuka – przyp.aut) na boisku, żeby zobaczyć czy będzie w stanie odzyskać swój właściwy rytm, ale niestety to się nie udało. Także on zdaje sobie sprawę bardzo dobrze z tego, że nie gra dobrze. Jednak jest to zawodnik, któremu ufam i staram się mu pomóc. Jestem trenerem, a nie krytykiem siatkówki. Staram się pomóc moim siatkarzom codziennie i w trakcie każdego spotkania. Artur jest ważną częścią tego zespołu. Wygrał bardzo dużo, także z reprezentacją. Jest także przecież mistrzem świata, więc staram się mu pomóc. Podoba mi się bardzo to, co pokazuje na boisku Igor. Znam go bardzo dobrze, bo przecież pracowaliśmy ze sobą długo. Był pod moją opieką także w reprezentacji Belgii. Jemu też ufam.
Słyszałam chwilę temu wypowiedź Nikoli Grbicia na temat ligowego kalendarza. Trener ZAKSY wspominał, że również pan nie jest do końca zadowolony.
– Teraz jest trochę inaczej. My mamy do rozegrania turniej Ligi Mistrzów dopiero w lutym. PlusLiga zostawiła nam wolny weekend po turnieju w Roeselare. To było bardzo ważne, ponieważ kiedy grasz trzy mecze pod rząd, a potem mielibyśmy zagrać z Jastrzębiem, które miało dłuższe wolne i mogło sobie spokojnie trenować, to…Takie sytuacje to problem. Mam z nimi problem, ponieważ ułożenie kalendarza nie jest logiczne. Ja go nie jestem w stanie zrozumieć. Szczerze mówiąc, to nie pamiętam czy ten mecz z ZAKSĄ jest z pierwszej części sezonu zasadniczego, czy z drugiej.
Faktycznie.
– Wydaje mi się, że ten mecz jest z drugiej części rundy zasadniczej.
Nie, ten był odrabiany z pierwszej części. Jaki był dla pana siatkarsko i prywatnie ten mijający rok?
– Szczerze mówiąc, ten rok był jeden z najgorszych jakie kiedykolwiek przeżyłem. Także z siatkarskiego punktu widzenia, jeśli dobrze pamiętam to przestaliśmy grać 8 marca i spotkała nas seria różnych problemów, w tym lockdown. Także rozgrywanie spotkań bez publiczności szczerze mówiąc jest bardzo smutną rzeczą. Jest mniej emocjonujące. To był naprawdę okropny rok także, jeśli spojrzeć na niego na świecie. My na szczęście możemy cały czas grać. Ja bardzo się cieszę z możliwości grania i pracowania z chłopakami na hali, czy na siłowni. Inni ludzie mają problemy z pracą i cały świat ma ogromne kłopoty ekonomiczne. A my jesteśmy tak jakby uprzywilejowani, bo cały czas możemy pracować. Ja zawsze będę pracował z wielką przyjemnością i nie będę już narzekał na kalendarz. Tak naprawdę nie da się z tym zrobić nic więcej. Na szczęście ten rok się już kończy i zaczniemy nowy rok z większą wiarą. Jeśli chodzi o mnie, to mam nadzieję że z większą ilością emocji. Tak jak już ci powiedziałem, nasz sport w ten sposób jest mało emocjonujący. Stanie przy linii bocznej boiska w ten sposób, jest trochę dziwne.
To znaczy brakuje panu tej wymiany energii pomiędzy drużyną a kibicami?
– Oczywiście. Mnie szczerze mówiąc naprawdę bardzo tego brakuje. Znacie mnie, wiecie że jestem bardzo energicznym człowiekiem, więc trochę z powodu braku kibiców cierpię. Jestem bardzo zadowolony przede wszystkim z tego, że udało się uratować klub. Wiecie, że nasza drużyna ma za sobą naprawdę sporo ogromnych kłopotów. Doszły do tego także kłopoty z koronawirusem. Przez nie musieliśmy dokonać bolesnych wyborów także jeśli chodzi o wybór zawodników. Mam nadzieję, że 2021 da nam szansę zacząć od początku. Ja wierzę, że siatkówka potrzebuje silnej drużyny w Warszawie. Mam więc nadzieję, że nowy rok da nam możliwość bycia silniejszą i ważniejszą drużyną, że znajdzie się jeszcze sponsor który nam pomoże i będzie sponsorem stabilnym. Sytuacja jest skomplikowana. Nikt jako klub nie musiał mierzyć się z tym, z czym musieliśmy się mierzyć my. Jeszcze niedawno zagrożone było nasze istnienie. Jak graliśmy w Pucharze Polski to przecież nie mieliśmy nawet sponsorów na koszulce. Nie mieliśmy atakujących, więc ten rok był cholernie skomplikowany. Właśnie dlatego mam nadzieję, że 2021 przyniesie nam stabilność .
Czyli dla was najlepszym życzeniem na nowy rok to przede wszystkim życzenie wam zdrowia?
– Ja już mam za sobą koronawirusa (śmiech) i powiem ci, że to nie było przyjemne. Bardziej martwię się o sytuację ekonomiczną na świecie i w europie. Mamy za dużo problemów ekonomicznych do rozwiązania. Życzymy sobie więc, żeby szczepionka była skuteczna i przyniosła wszystkim odrobinę radości. Żebyśmy mogli wrócić do normalnego życia. Nie od razu, ale chociażby za pół roku. Chciałbym wrócić do normalnego życia latem.
Chociażby, żebyśmy mogli chodzić na koncerty.
– Mamma mia, ale mi tego brakuje. Tak jak już mówiłem. Ja naprawdę cierpię. Ta koronawirusowa sytuacja nie jest przyjemna. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak ważne są emocje w życiu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS