A A+ A++

Początek każdego nagrania brzmi podobnie. Najpierw dzwonek, po nim szczęk mosiężnej klamki, pisk zawiasów w rzeźbionej bramie i stłumione: „Szczęść Boże”.

Dyktafon schowany w kieszeni nie wyłapuje wszystkiego, trzeszczy w rytm kroków wiodących w głąb korytarza. Wśród szumów słychać uprzejme pytania:

A w jakiej sprawie? Co panią sprowadza?

I gdy pada odpowiedź, że chodzi o apostazję, nastaje kompletna cisza.

Zasady, na których można opuścić wspólnotę Kościoła Katolickiego wydają się proste. Określa je Dekret Ogólny Konferencji Episkopatu Polski. Wystarczy mieć świadectwo chrztu, trzy egzemplarze aktu wystąpienia i dowód osobisty. We wstępie do dokumentu jasno sprecyzowane są także obowiązki proboszcza, które ten musi spełnić nim zgodzi się podpisać akt. Brzmią mniej więcej tak:

Proboszcz przyjmujący oświadczenie woli o wystąpieniu z Kościoła (…) przeprowadza pełną troski rozmowę duszpasterską tak, aby rozeznać jakie są przyczyny decyzji składającego oświadczenie woli.(…) Podejmuje z miłością i roztropnością starania duszpasterskie by zachęcić składającego (…) do porzucenia jego zamiarów i obudzić wiarę zaszczepioną weń przez sakrament chrztu.

Niektórzy księża zalecenia te traktują jednak dość luźno.

Katarzyna (wieś w Wielkopolsce): Rozmawialiśmy o protestach, proboszcz pytał, czy chodzę. Przytaknęłam, że robię to dla córki, żeby mogła mieć wybór w przyszłości. Odparł, że pewnie bez dziecka żyłoby mi się lepiej i mogłam je sobie usunąć.

Izabela (nie chce ujawniać miejscowości): Nikt nie przekonywał mnie do porzucenia zamiaru apostazji, wręcz przeciwnie. Proboszcz ucieszył się, że zapłaci beze mnie mniejszy podatek i nie będzie musiał już za mnie odprawiać mszy.

Karolina (duże miasto): Ksiądz dopytywał czy byłam molestowana. Gdy zaprzeczyłam powiedział, że szkoda, bo to i trochę przyjemności i kasa byłaby. Chyba żartował.

Apostazja. Proboszcz kazał mi wypierdalać

Katarzyna: Z Kościołem od dawna nie było mi po drodze, ale brakowało tego pstryczka, żeby wreszcie to zrobić. Protesty Strajku Kobiet stały się zapalnikiem, utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest ten czas. Zresztą, całą rodziną wynosimy się z Polski. Skoro wymeldowuję się z domu, nie chciałam, żeby wisiała nade mną jakaś niezałatwiona sprawa.

Do domu parafialnego Katarzyna próbowała dostać się dwa razy. Najpierw zastała kartkę, że zamknięte, skontaktowała się więc drogą mejlową. Ksiądz odpisał, że trzeba przyjść po mszy. Katarzynie zależało, żeby apostazję załatwić od razu w miejscu chrztu. Nie miała już meldunku, ani żadnej parafii zamieszkania, takie rozwiązanie wydawało się najprostsze. Zasugerowała je księdzu.

– Proboszczowi pomysł się nie spodobał. Pytał czemu uparłam się na jego parafię, dwukrotnie mylił się wypisując akt chrztu. Krzyczał, że to przeze mnie i że mam spływać z falami gnojówki. Sugerował, że powinnam wrócić do szkoły, skoro nie rozumiem jego tłumaczeń. Na koniec kazał mi wypierdalać.

Akt apostazji w końcu bez problemów udało się złożyć w innej parafii. W mejlu do Proboszcza Sz. Katarzyna zaznaczyła, że ma nagranie ich rozmów w kancelarii. Ksiądz odpisał, że będzie o niej pamiętał w modlitwie.

Co rodzice chrzestni mają do apostazji?

Agnieszka z Poznania włączyła dyktafon w kancelarii parafialnej przy drugiej wizycie. Za pierwszym razem Proboszcz K. nie przyjął od niej aktu apostazji ze względu na syna. Stwierdził, że jeśli matka odstępuje od wiary, konieczne jest oświadczenie rodziców chrzestnych, którzy podejmą się wychowania dziecka w wierze katolickiej w zastępstwie matki.

Potwierdzenia dla słów proboszcza Agnieszka bezskutecznie szukała w procedurach kościelnych dotyczących wystąpień, dzwoniła też do kurii. Sekretarz przyznał, że zwierzchnictwo chrzestnych nad wiarą dziecka obowiązuje, ale nie ma związku z apostazją rodzica.

Z treścią Dekretu Ogólnego Konferencji Episkopatu Polski i aktem apostazji wydrukowanym w trzech egzemplarzach po raz kolejny odwiedziła Proboszcza K.

– Na wstępie ksiądz zapytał czy mam ten dokument od chrzestnych, o którym rozmawialiśmy. Próbowałam tłumaczyć, że to niezgodne z procedurami, ale mnie zbył – opowiada. – W rozmowie obrażał mnie porównując do krowy, sugerował, że kłamię. Przez większość czasu mówił do mnie podniesionym głosem, uderzał pięścią w biurko. W końcu zaczął rzucać dokumentami i krzycząc nakazał odczytanie mojego oświadczenia o wystąpieniu z Kościoła.

Agnieszka odmówiła tłumacząc, że nie ma takiego obowiązku. Drugi raz nie udało jej się wypisać z Kościoła, na proboszcza złożyła już skargę do kurii. O duchowe wychowanie syna się nie martwi. Jego chrzestny mieszka ze swoim chłopakiem, a chrzestną jest apostatka.

Czytaj też: Tylko spróbuj wyjść z Kościoła! Chcieli dokonać apostazji, ksiądz wezwał policję

Apostatka? Nie mamy pani w papierach i co nam pani zrobi?

Monika Bujak z Tarnowa śmieje się, że nagranie z kancelarii proboszcza będzie puszczać zamiast kawy, by podnieść sobie ciśnienie. I apeluje do wszystkich, którzy rozważają apostazję:

Nagrywajcie rozmowy z księżmi. Sprawdzajcie wpisy w księdze chrztu. Bierzcie ze sobą świadków.

Sama apostazji dokonała w 2017 roku, ale okazało się, że jej wyjście z Kościoła nigdy nie zostało odnotowane w parafialnych księgach. – Postanowiłam wreszcie odebrać świadectwo chrztu z adnotacją, że z Kościołem katolickim nie mam nic wspólnego – opowiada. – Ksiądz nie mógł znaleźć mnie w księgach, w końcu oświadczył, że nie ma odnotowanej informacji o apostazji. Zdziwiłam się, bo trzy lata temu dostałam pismo z kurii z informacją, że wszystko przebiegło poprawnie.

Monika po wyjściu od proboszcza skontaktowała się z kurią. Notariusz wyraził zdziwienie, pogrzebał w księgach i oświadczył, że u nich jest adnotacja o odstąpieniu. Wróciła więc do parafii chrztu. – Ksiądz poszedł po księgę, zaczął wypisywać świadectwo i wtedy zorientowałam się, że przy moim nazwisku nadal nic nie jest odnotowane. Stanowczo poprosiłam by ksiądz wpisał informację o apostazji, ale on upierał się, że wystarczy kartka z kurii wetknięta w księgę. „Proszę się nie unosić” – powtarzał w kółko. A taka karteczka przecież może wypaść, gdzieś się może zgubi, a ja dalej będę uznawana za parafiankę. Wkurzyłam się, powiedziałam że złożę skargę do kurii, a rozmowa jest nagrywana. Złapał za długopis i w końcu wpisał mi tę apostazję.

Apostazja po tranzycji

Opowiada Natan. Jak widzę ile z tą apostazją roboty to mam ochotę się wycofać. W akcie chrztu jestem przecież dziewczyną, jak mam im udowodnić, że ja to tamta osoba? Zresztą, mam nowe imię i PESEL, dla Kościoła już nie istnieję.

Kiedy to się zaczęło? Pierwsza myśl, że coś nie gra z moim ciałem, pojawiła się gdy miałem 10 lat. Nie umiałem tego jeszcze nazwać.

Kościół? Rodzina od zawsze była wierząca, ale nie praktykująca. Święta to wiadomo, ale bez mszy w każdą niedzielę. Po prostu z czasem czułem coraz mniejszą więź z religią.

Powiem pani, że z tą apostazją to dużo papierkowej roboty. I poznają moje nowe dane. Nie wiadomo, czy gdzieś tam ich sobie nie odnotują.

W zeszłym roku przyszedł do nas ksiądz na kolędę. Po mnie już było widać, brałem hormony. Ksiądz pomylił mnie z tatą, szkoda, że babcia musiała go tak od razu poprawić. Szczerze zdziwiły go jej słowa, mówił, że mam bardzo męskie rysy twarzy i że nigdy by nie powiedział, że jestem dziewczyną. Czułem, że jest po mojej stronie, że nie jestem dla niego żadną ideologią. To było miłe, że zobaczył faceta, a nie czyjąś wnuczkę.

Nienawiść wobec osób LGBT na początku mnie nie dotykała. Byłem jeszcze dzieckiem, i nie znałem stanowiska Kościoła w tej sprawie. To się nasiliło w ostatnich latach. Ale te wszystkie słowa, które w naszą stronę wypowiada kościół nie bolą, bo ja się z wiarą nie utożsamiam.

Boli po prostu fakt, że człowiek mówi tak do drugiego człowieka. Przecież księża też są ludźmi.

Dobrze, obiecuję jutro już iść do tej kancelarii. Mówi pani, żeby nagrywać rozmowę? A to jest legalne?

W kancelarii parafialnej (niewielkie miasto na opolszczyźnie) Natan spotkał tego samego księdza, który przed rokiem z kolędą odwiedził jego dom. Rozmowa przebiegła rzeczowo, w miłej atmosferze. Okazało się, że aby złożyć apostazję jako osoba po przebytej tranzycji, oprócz dokumentów wymienionych w Dekrecie Ogólnym KEP, potrzebny jest odpis wyroku (w procesie korekty płci w Polsce uczestniczy sąd) oraz dokument potwierdzający zmianę imienia z Urzędu Stanu Cywilnego. Po wyjściu z parafii Natan skasował nagranie, nie było mu do niczego potrzebne.

Apostazja jak słuchowisko

Aleksandrze nie udało się wystąpić z Kościoła, ale absurd tej sytuacji ciągle ją bawi. Nagranie z plebani znajomym wysyła w charakterze słuchowiska.

Wikary: Jak się chcecie wszyscy wypisać z Kościoła, to my, księża, zlikwidujemy wam Boże Ciało. A wy? W Czwartek i piątek do pracy! (…)

Akty chrztu? Ja nie wydaję. One nie należą do was, tylko do waszych rodziców.

Macie akty chrztu? Aha.

To po co wam ten akt apostazji? I tak sobie pójdziecie z Kościoła. My nie jesteśmy od tego, żeby uzbrajać was w dokumenty, od których jeszcze będziecie mieć awans. Może wam w środowiskach żydowskich jakieś majątki za to oddadzą? (…)

(w tle słychać szelest sreberek po cukierkach, wikary podjada je w trakcie spotkania. Dalej mówi z pełnymi ustami)

To wszystko lewacka nagonka. Dlatego chcę zrobić bojówkę z księży, żeby pojechali do tego Isakowicza Zalewskiego i mu wklepali jakąś pałą za to, że pluje do własnego gniazda.

Monolog trwa ponad dwadzieścia minut. Jest coś o wujku ministra Szumowskiego, Donaldzie Tusku, komunie i ratowaniu Żydów w trakcie drugiej wojny światowej. Pedofilię w Kościele wikary usprawiedliwia rozwodami rodziców, Olę i jej męża pyta kto ich zgwałcił. Na koniec oświadcza, że on nie ma czasu i w sprawie apostazji muszą przyjść do proboszcza.

Siedzieliśmy tam godzinę, ale mąż późno włączył nagrywanie – podkreśla Aleksandra.

Piotr, apostazja i mejle

Piotr niczego nie nagrywa, mieszka w Warszawie, a jego parafia chrztu jest oddalona o kilkaset kilometrów. Ale po ostatnim mejlu od proboszcza, robi screeny ich korespondencji.

– Z parafią skontaktowałem się w połowie listopada, wtedy pojawiły się pierwsze myśli o apostazji – opowiada. – Nie byłem zdecydowany, ale pomyślałem, że warto mieć przy sobie świadectwo chrztu. Napisałem mejla do parafii z pytaniem, co muszę zrobić od strony formalnej. Odpowiedź przyszła dwa dni później, potrzebowali moich danych osobowych oraz celu, dla którego chce uzyskać dokument. Napisałem, że świadectwo chcę mieć w rodzinnym archiwum.

Powód podany przez Piotra okazał się niewystarczający. Z parafii odpisali, że dokument wydają jedynie dla celów sakramentalnych. Ale on się nie poddał, cytował księdzu fragmenty rozporządzeń Episkopatu, w długim mejlu udowadniał, że wydanie dokumentów przysługuje każdemu, kto o nie wnioskuje.

Odpowiedź przyszła 5 grudnia. Proboszcz U. pisał:

Witam

Znajomość wytycznych Konferencji Episkopatu Polski nie stoi w sprzeczności z przestrzeganiem Przykazań Kościelnych. Jedno z nich zaleca „troskę o o potrzeby wspólnoty kościoła”. Mając na uwadze powyższe, proszę „okazać troskę” wpłacając na konto parafii ofiarę w wysokości uwzględniającej fakt, że absorbuje Pan swoja osobą pracownika parafii korespondując od 12.11.2020, archiwistę, kancelarię a także generując (potencjalne) koszty wysyłki dokumentu, o który się Pan ubiega.

Muszę dokonać ofiary na trzy etaty? – zastanawia się Piotr. Twierdzi, że ten mail ostatecznie przekonał go do apostazji.

Księga wyjścia, księga wejścia

Katarzyna: Nie wiem ile osób opuści teraz Kościół, nie ma takich danych. Ale ja pójdę, mój sąsiad z rodziną i oni w końcu będą musieli zmienić te swoje statystyki, nie będą mogli się już tłumaczyć ilością ochrzczonych.

W Dekrecie Ogólnym KEP czytamy, że: Pomimo wystąpienia z Kościoła niezniszczalny charakter, jaki wyciska sakrament chrztu świętego, pozostaje niezatarty (kan. 849 KPK), dlatego odstępca ma możliwość powrotu do pełnej wspólnoty Kościoła.

Katarzynę ten zapis nie dziwi. – Dlatego właśnie nie boję się, że przez apostazję cokolwiek tracę – mówi z przekąsem. – Jeśli w przyszłości córka będzie chciała wziąć ślub kościelny, to nadrobienie wszystkich zaległych sakramentów będzie po prostu kwestią ceny.

*Imiona niektórych osób zostały zmienione na ich prośbę.

Czytaj też: „Błagała lekarzy żeby ojciec mógł zobaczyć dzieci. Zgodzili się dopiero, gdy jeden z bliźniaków umierał”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBalotelli przeszedł metamorfozę i strzelił gola już w 5. minucie debiutu! [WIDEO]
Następny artykułPo prawie 30 latach wraca bezpośredni pociąg na trasie Białystok – Hajnówka