Ponad 2 mln osób zachorowało, ponad 70 tys. zmarło z powodu koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Rząd zamówił 100 milionów dawek nowej szczepionki AstraZeneca, a do końca marca dostępnych ma być 40 milionów dawek preparatu Pfitzera.
Brytyjscy politycy mają nadzieję, że zaufanie, jakie jako pierwsi okazali koncernom zostanie nagrodzone, między innymi dlatego, że to Wyspy były jednym z obszarów najbardziej dotkniętych pandemią. Rząd podkreśla, że pierwszeństwo w szczepieniach przed Unią Europejską jest sukcesem i argumentem potwierdzającym słuszność wyjścia ze Wspólnoty. Zaznacza też, że wydanie zgody na stosowanie szczepionki oznacza, że korzyści z niej płynące przewyższają ryzyko.
Tymczasem w kraju wykryto nowy szczep koronawirusa. Co zrobią zamieszkujący Zjednoczone Królestwo Polacy?
W Wielkiej Brytanii, jako pierwszym kraju świata, rozpoczęto podawanie szczepionki przeciw koronawirusowi SARS-CoV-2. Dokładnie 8 grudnia brytyjskie służby dopuściły do użytku preparat amerykańsko-niemieckiego konsorcjum Pfizer-BioNTech, w ciągu kilku dni dopuszczony ma być także preparat AstraZeneca i Uniwersytetu Oksfordzkiego. Pierwszą, poza uczestnikami testów klinicznych, osobą zaszczepioną na koronawirusa jest 90-letnia Margaret Keenan. Preparat podano jej w Szpitalu Uniwersyteckim w Coventry w środkowej Anglii.
Na początku uruchomiono ponad 70 punktów szczepień. Znajdują się one na obszarze całego Zjednoczonego Królestwa – w Anglii, Walii, Szkocji oraz Irlandii Północnej. Na początek szczepione są najbardziej narażone osoby, czyli ludzie, którzy skończyli już 80 lat. W pierwszej fazie szczepień preparat dostaną także królowa Elżbieta II i jej mąż – książę Filip. Królowa ma 94 lata, a jej małżonek – 99 lat.
W niektórych szpitalach priorytetowo traktowano pielęgniarki, lekarzy i pracowników domów opieki, podczas gdy inne dawały pierwsze zastrzyki osobom w wieku 80 lat i starszym, które miały już wizyty u lekarzy lub były wypisywane.
Niektórzy Brytyjczycy, którzy kwalifikowali się do zastrzyku Pfizera, powiedzieli, że go nie chcą, co jest wczesnym sygnałem wahania co do szczepionek, które mogą skomplikować wysiłki w celu osiągnięcia powszechnej ochrony.
Jest trochę za wcześnie – powiedział 80-letni Carlos Pinto, który przechodził badanie krwi w londyńskim szpitalu. Dla dr Babolhavaeji nie było dobrego momentu na szczepienie. Nigdy nie zapomni, jak trzymał maskę tlenową przy twarzy łapczywie wdychającego powietrze pacjenta w marcu, kiedy ten złapał wirusa. Martwił się, że sam już nigdy nie poczuje zapachu kawy ani domowej kuchni.
Ale wrócił do pracy, dołączając do kontyngentu lekarzy imigrantów z pierwszej linii, takich jak on, którzy zapłacili ogromną cenę za pandemię w Wielkiej Brytanii. Przygotowując się do szczepienia, zastanawiał się, co może się stać, jeśli wszyscy zgodzą się na zastrzyki.
Z sondażu przeprowadzonego w internecie przez Opinium Research i opublikowanego w „The Independent”wynika, że 60 proc. Brytyjczyków uważa, iż będą mieli szansę zaszczepić się przeciwko COVID-19 do kwietnia. Jednocześnie 35 proc. ankietowanych nie zamierza się szczepić przeciwko koronawirusowi, a 48 proc. respondentów obawia się, że szczepionka nie będzie bezpieczna. 47 proc. – że będzie nieskuteczna, a 55 proc. obawia się potencjalnych skutków ubocznych przyjęcia szczepionki.
Brytyjski rząd prowadzi kampanię informacyjną, by zachęcić mieszkańców Wielkiej Brytanii do szczepień na COVID-19 i przeciwdziałać dezinformacji.
Rząd ma nadzieję, że działania te przyczynią się do wzrostu poparcia publicznego dla szczepienia przeciwko wirusowi, które obecnie stoi na poziomie 67 proc., a zniweluje odsetek osób, które nie chcą się szczepić – obecnie na poziomie 21 proc.. Nie ma dostępnych badań na temat zaufania do szczepień z podziałem na narodowości
— podaje tygodnikowi „Sieci” Arkady Rzegocki, ambasador Rzeczypospolitej Polski w Wielkiej Brytanii.
Myślę, że podobnie jak większość społeczeństwa wśród wielu Polaków w Wielkiej Brytanii jest pewna obawa przed rozprzestrzeniającą się nową mutacją wirusa. Rozwiązaniem problemu ma być szczepionka, którą Wielka Brytania zakupiła w rekordowych ilościach i wprowadziła jako pierwsza na świecie, ogłaszając to jako sukces pobrexitowej polityki brytyjskiej, która nie musi już przestrzegać unijnej biurokracji. Z drugiej strony jest duża liczba Polaków, którzy uważają, że koronawirus to po prostu silniejsza odmiana grypy, która wcale nie powinna paraliżować gospodarki i życia zwykłych ludzi
— mówi z kolei Jerzy Byczyński, British Poles, Polak od lat mieszkający w Londynie.
Kolejne obostrzenia są bolesne dla licznych Polaków, szczególnie tych, którzy nie zdążyli wrócić do Polski na święta. Takich było ok. 20 tys., jeśli liczyć odwołane loty, i kolejne dziesiątki tysięcy, jeśli dodać kierowców ciężarówek, którzy utknęli na granicy z Francją. Co ważne, wielu Polaków straciło pracę podczas pandemii. Trzeba wziąć pod uwagę dosyć duży odsetek naszych rodaków pracujących w gastronomii i tych branżach, które szczególnie ucierpiały po wprowadzeniu lockdownu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS