Czy znacie legendę o czarodziejskich żółtych kotach? Jeśli nie to koniecznie ją przeczytajcie. Dowiecie się z niej m.in. dlaczego piękna księżniczka została przemieniona w płaczącą wierzbę. Wspólnie z Muzeum im. Jacka Malczewskiego zapraszamy na cykl “Legendy radomskie”. Dziś (28 grudnia) legenda dotycząca miejscowości powiatu radomskiego.
Zaczarowany kamień
Bardzo, bardzo dawno temu, jak świat światem, a ziemia ziemią, na terenach położonych dzisiaj na południe od Radomia znajdowały się wielkie wody. Tak wielkie, że gdyby nawet w tym miejscu stał najwyższy dom świata, a na nim dziesięć innych, a na samym szczycie człowiek wybudowałby sobie mieszkanie, to woda sięgałaby mu jeszcze po sufit. Po upływie wielu tysięcy lat, w czasach, gdy na ziemiach położonych daleko na południe i zachód prorocy zapowiadali przyjście na świat Mesjasza, nad wspomnianą wodę przyleciał bardzo, bardzo duży ptak. Wyglądem przypominał dzisiejszego kota, pióra miał koloru żółtego, zaś skrzydła jego były tak wielkie, że gdyby zebrać i ustawić jeden za drugim sześćset największych statków świata, to nie okrążyłyby jednego z nich. Ptak był bardzo spragniony, więc pił, pił i pił, aż z dna zaczęły wynurzać się grzbiety wielkich ryb. A gdy zaspokoił pragnienie, uniósł znów skrzydła do lotu, czyniąc nimi taki wiatr, że resztki wód uniosły się w chmury, a z nimi i ryby wzleciały w powietrze. Jeszcze dzisiaj możemy spotkać takie ryby latające nad morzami.
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
Od tego czasu na obszary południowego Radomia coraz częściej zaczęły przylatywać żółte koty, a ponieważ wody i pokarmu było dosyć, zamieszkały w pobliskich lasach i na mokradłach. Mijały lata, aż pewnego razu na tereny zalesione i zamieszkałe dotychczas przez żółte koty, zaczęli przybywać ludzie. Osadnicy karczowali lasy, a żółte koty zaczęły przychodzić pod domostwa. Człowiek koty te powoli przyzwyczaił do siebie, a każdego nowo przygarniętego poddawał „wicie”, czyli wyrywaniu wszystkich piór ze skrzydeł. Otóż takie pióra wyrwane z dopiero co oswojonego kota miały przez okrągłych trzydzieści zachodów słońca wielką, czarodziejską moc. Kto je zatem zdobył opływał w dobro wszelakie. I choć rozmaitych nieszczęść w owych czasach było dookoła bez liku, kraina zasłynęła ze szczęścia i bogactwa. Choroby ją omijały, złe powietrze opuszczało, pola złociły się zbożem, a lasy pełne były zwierza. Sława czarodziejskich piór rozniosła się szeroko po krainie Lecha, aż dotarła na dwory królewskie. Zaczęli więc zjeżdżać do dziwnej krainy królowie i księżniczki, możni i rycerze, a i lud biedny ściągał tłumnie, chcąc ujrzeć czarodziejskie pióra.
W tym czasie—jak opowiadali nasi prapradziadowie —w pobliskim zamku mieszkała piękna księżniczka o równie pięknym imieniu. Była tak urodziwa, że każdy młodzieniec, chcący ją poślubić musiał —oczarowany jej pięknością —uznać, że nie jest godny jej ręki. Wieść o księżniczce potem błyskawicy rozeszła się po całym świecie. Pewnego razu dotarła do dwóch rycerzy o imionach Kaszlo i Mazowjasz mieszkających nad nieznaną rzeką. Po namyśle obaj postanowili wyruszyć w drogę, aby sprawdzić, na ile cała opowieść o pięknej księżniczce jest prawdziwa. Droga była trudna i żmudna. Szli przez olbrzymie pustynie, szerokie i trudne do przepłynięcia rzeki, drogę zagradzały im gęste zarośla i lasy. Walcząc z trudnościami, chłodem i upałem, po osiemdziesięciu wschodach i zachodach słońca dotarli na miejsce, tam, gdzie mieszkała bajecznie piękna księżniczka. Kiedy młodzieńcy zbliżali się do pałacu, księżniczka wyjrzała przez okno. W tym momencie rozległ się tajemniczy zaklęty głos, od którego zadrżały złocone mury zamku:
—To są twoi wybrańcy! Przerażona księżniczka przesłoniła oczy rękami, ale nie słysząc więcej złowrogiego głosu, kazała wpuścić młodzieńców do komnat. A gdy stanęli przed obliczem księżniczki i powitali ją, jak na rycerzy przystoi —ta rozkochała się w obu naraz.
—Któremu oddać rękę? Który mężem zostać powinien? —rozmyślała. A ponieważ decyzji w żaden sposób podjąć nie umiała —kazała wezwać przebywającego na zamku starca, który już sam nie pamiętał, ile lat sobie liczy. Starzec pokiwał głową i w te odezwał się słowa:
—Wyślij ich księżniczko o przecudnej urodzie, za wody, za lasy, nie za daleko i nie za blisko, tam gdzie żyją czarodziejskie koty szczęsnopióre. Niech każdy z nich spróbuje schwytać jednego. Po trzech nocach i dniach czekać ich będziesz u wrót zamku, kędy drogi rozchodzą się w cztery strony świata. Który z nich piękniejszego kota złowi i przyniesie, ten twoim mężem zostanie. Wyruszyli więc bracia, a każdy inną obrał drogę. Jeden poszedł ku słońcu —drugi za słońcem. Tak minęły trzy dni i trzy noce. Na trzeci dzień, gdy Kaszlo zbliżał się do pałacu, ujrzał brata, a u niego o wiele ładniejszego kota szczęsnopióra. Zadrżało bratnie serce z rozpaczy i zazdrości. I, gdy tylko zmierzch zapadł, w miejscu przez które brat jego miał przechodzić, Kaszlo wykopał głęboki dół. Mazowjasz nic o tym nie wiedząc, szedł śmiało ścieżką, kiedy nagle ziemia osunęła się mu pod stopami. I oto stał się dziw nad dziwy. Kot, którego zły Kaszlo już, już miał wyrwać ginącemu bratu, zamienił się nagle w głaz ciężki i potężny. Daremnie Kaszlo chciał kamień podnieść. Chociaż miał więcej siły niż cztery pary koni, kamień ani drgnął. Na zawsze przykrył otwór, a z nim Mazowjasza. Tymczasem księżniczka dowiedziawszy się o srogim nieszczęściu, wybiegła na drogę przed zamek. Pospieszyły za nią dworki, pobiegli dworzanie. Nie uszli jednak daleko, bo oto stała się rzecz przedziwna. Po raz wtóry zadrżały mury zamku i ponownie rozległ się zaklęty głos:
—Z twojej to winy księżniczko stało się nieszczęście, więc i ty wraz z nimi poniesiesz karę! Ledwie przebrzmiał głos tajemniczego zaklęcia, a księżniczka wraz z całym dworem zamieniła się w płaczące wierzby.
Mijały lata. I oto pewnego razu spod jednej z płaczących wierzb zaczął wypływać strumień wody —lub jak lud okoliczny głosi —strumień łez płaczącej księżniczki. Strumień ten przepływa przez las, który wyrósł w miejscu, gdzie obok kamienia stał zły brat Kaszlo. Las ten nazywa się Olszyny od rosnących w nim drzew, które tutejsi mieszkańcy nazywają olszaki. Nazwa drzew pochodzi od imienia jednego z braci. Otóż „Olszak” czytany od prawej do lewej daje właśnie imię Kaszlo.
Jak powiadali nasi pradziadowie, ma nadejść taki dzień, w którym wierzba płacząca przemieni się w wesołą księżniczkę, las zniknie, a w jego miejsce z powrotem ukaże się Kaszlo, natomiast zaklęty kamień odsunie się, by uwolnić zamkniętego pod nim Mazowjasza. Nastąpić to ma wówczas, gdy powtórnie przyleci wielki kot i zacznie pić wodę ze strumienia. Mijają jednakże lata, a jak dotąd po dawnych wydarzeniach pozostały jedynie nazwy. Tam gdzie księżniczka wraz z dworem przemieniona została w płaczące wierzby, powstała prastara osada Wierzbica. W miejscu zaklętego z Mazowjaszem kamienia —rozciągają się dziś Mazowszany, zaś obok, pomiędzy nimi, ciągną się piękne gaje olszynowe —olszaki, ślad po złym bracie Kaszlo. Miejsce, gdzie usiadł wielki kot i osiedliły się następnie inne koty o ceglasto żółtej barwie, poddawane później „wicie”, nasi praprapradziadowie nazwali od tego wydarzenia Kotarwicami. A żółte koty, choć mniejsze od swych przodków i bez skrzydeł, po dzisiejszy dzień latają po zagrodach na południe od Radomia i odstraszają złe duchy.
Źródło: Zenon Gierała “Baśnie i legendy ziemi radomskiej”.
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+
https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-krolewskie-zrodlo/69606
Legend radomskich można słuchać w każdy poniedziałek i wtorek o godz. 20.30 w Radiu Rekord.
kos
Chcemy, żeby portal CoZaDzien.pl był miejscem wymiany opinii dla wszystkich mieszkańców Radomia i ziemi radomskiej.
Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji „Stop hejt”. Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS