Polscy skoczkowie nie wystartują w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni. Wszystko przez to, że test na obecność koronawirusa u Klemensa Murańki dał niejednoznaczny wynik. Chociaż pozostali zawodnicy otrzymali wyniki negatywne, to z rywalizacji usunięta została cała drużyna.
– Na ten moment nikt nie jest w stanie nic zrobić. Takie są przepisy. Nadzoruje to sanepid niemiecki i organizatorzy. Dziwne jest tylko jedno. Jedynie Klemens Murańka jest “pozytywny”. Dlaczego reszta drużyny nie może startować, skoro wszyscy przeszli powtórne testy i wynik każdego mamy negatywny? Oficjalnie nie zostali skierowani na kwarantannę. Przebywa na niej tylko Klemens. To dla nas zupełnie niezrozumiałe. Ale nie mamy wyjścia – na razie musimy zastosować się do wydanych zaleceń – w rozmowie z portalem Interia.pl powiedział dyrektor-koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz.
I dodał: Z Klemensem jechało samochodem tylko paru zawodników, reszta podróżowała w innych pojazdach. Można było przecież odizolować tych, którzy siedzieli w jednym aucie z Murańką. Po to były powtarzane testy pozostałych zawodników, żeby mieć jasny obraz sytuacji. W tej chwili nikt nie jest w stanie wyjaśnić, skąd taka, a nie inna decyzja w odniesieniu do polskiego zespołu. Michal Doleżal rozmawiał z niemieckim sanepidem. Usłyszał wyraźnie, że na kwarantannę skierowany jest tylko Klemens i nikt inny. Trudno więc powiedzieć, co tu jest grane.
Chociaż Polacy mieli już znać wynik wykonanego rano testu u Murańki, to wciąż nikt nic w tej sprawie nie wie. Małysz nie rozumie też, jak to możliwe, że w konkursie wystartują Niemcy, u których w zespole również wykryto przypadek zakażenia koronawirusem.
Małysz zapowiada protest ws. wykluczenia polskich skoczków
– To rzeczywiście jakiś absurd. Tym bardziej, że to przecież podobna sytuacja jak u nas. Sanepid niemiecki wziął szczegółowy wywiad od naszych zawodników i trenerów. Z Niemcami pewnie było tak samo. I co? Naprawdę trudno się nie dziwić takim decyzjom – stwierdził Małysz, który jednocześnie zapowiedział złożenie przez polską ekipę oficjalnego protestu.
– Coś takiego na pewno pójdzie drogą oficjalną. Musi do tego dojść. Nawet jeśli nie przyniesie to żadnego skutku, musimy pokazać, że nie zostawiamy tego bez echa. Jednocześnie trzeba się zastanowić, jak zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości. Wielokrotnie rozmawiałem z Mario Stecherem (dyrektor sportowy Austriackiej Federacji Narciarskiej – red.) i mówiliśmy sobie, że FIS powinien mieć sprecyzowane przepisy na wypadek podobnych sytuacji, a nie zdawać się tylko na przepisy krajowe i wytyczne organizatorów – zakończył Małysz.
Konkurs w Oberstdorfie rozpocznie się we wtorek o godzinie 16:30. Kolejne konkursy odbędą się 1,3 i 6 stycznia. Na razie nie wiadomo, czy wystąpią w nich polscy skoczkowie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS