Tajemnice związane z dziejami różnych miejsc skłaniają bodaj najmocniej do podróżowania i odkrywania. Przy okazji cieszymy oczy pięknem krajobrazu i splendorem zabytków. Korzystamy też z uciech, jakie przynosi nowoczesność – interaktywnych ekspozycji i parków rozrywki. Co ciekawe, wcale nie musimy takich krain szukać daleko.
Weźmy na przykład Podlasie, Podkarpacie, Dolny Śląsk. Zainspirowały one blogerów turystycznych podczas 3. Turystycznych Mistrzostw Blogerów, organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną. Ideą konkursu jest wsparcie rozwoju turystyki poprzez promowanie rodzimych atrakcji. Nagrodzeni autorzy (https://mistrzostwablogerow.polska.travel/) zaprezentowali te trzy tak różne, nie tylko pod względem położenia, ale i skali, i charakteru, regiony.
Poszliśmy ich tropem, koncentrując się na kolorycie opisywanych miejsc i tajemnicach, które każde pokolenie odkrywa na nowo, ale z niemniejszą od poprzedników ciekawością.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie, niezależnie od tego, czy szuka inspiracji i pomysłów na wyjazd z rodziną, z ukochaną osobą, czy w przyjacielskim gronie. Nie ma też znaczenia pora roku, gdyż opisane tereny są równie atrakcyjne w szczycie zimowego czy letniego sezonu, jak i między nimi.
Bajkowe rezydencje i dzikie Bieszczady
Na północ od Krosna wznoszą się potężne ruiny zamku Kamieniec w Odrzykoniu. I, jak to ruiny, tchną tajemniczością. Ich sekret ujawnił już wprawdzie dawno Aleksander Fredro, gdy jego rodzina odziedziczyła zamek w wyniku mariaży. Wertując stare dokumenty komediopisarz doszukał się dziejów zaciekłego sporu toczonego przez byłych właścicieli, i przekazał tę historię potomnym, na swój prześmiewczy sposób – oparł na niej fabułę „Zemsty”.
Nieopodal piętrzą się owiane legendami Prządki, grupa fascynujących kształtem piaskowcowych skał, w jakie według jednego z podań zamieniły się ogarnięte zazdrością panny, przędące na kołowrotkach.
Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie pozwala zgłębić tajniki wytapiania tego kruchego materiału, z którego miejscowe huty wyrabiają od lat piękne, delikatne naczynia. Zwiedzanie skansenu w Bóbrce służy z kolei poznaniu historii lampy naftowej, wynalazku miejscowego aptekarza, Ignacego Łukasiewicza. Zaskakujące gościa angielskie nazwiska na niewielkim cmentarzu koło cerkwi w Rzepniku nad Wisłokiem uzupełniają tę historię o wątek udziału zagranicznych inżynierów w procesie wydobycia w tym rejonie ropy w XIX stuleciu.
Wizyta w Krasiczynie pod Przemyślem pozwala z kolei poznać porządek świata, jakiemu hołdowała polska magnateria u schyłku epoki renesansu. Tę wspaniałą rezydencję flankują cztery baszty o zróżnicowanej architekturze – boska, papieska, królewska i szlachecka.
Pełen zabytków Przemyśl szczyci się jedną z najciekawszych z zachowanych w Polsce XIX-wiecznych budowli militarnych – rozległą twierdzą, która podwójnym pierścieniem fortów okala miasto. Krwawe zmagania o twierdzę Przemyśl podczas I wojny światowej zainspirowały czeskiego powieściopisarza Jaroslava Haška, autora „Przygód dzielnego wojaka Szwejka” i polskich filmowców, twórców niezapomnianej komedii „CK dezerterzy”.
Podkarpackie jest przede wszystkim regionem rolniczym, ale i w tej sferze można napotkać niepowtarzalne przedsięwzięcia, takie jak winnica Golesz usytuowana nieopodal Jasła. Jej właściciel, Roman Myśliwiec należy do prekursorów współczesnego winiarstwa w kraju. Jednak ikoną przyrody województwa podkarpackiego są Bieszczady.
Szczególne zainteresowanie budzą położone w szczytowych partiach tych gór połoniny – rozległe, widokowe łąki, na których latem zakwitają zachwycające lilie złotogłów, i z których zwłaszcza zimą, gdy powietrze jest czyste, można podziwiać odległą skalną koronę Tatr. Bieszczady, wyludnione w latach 1941-1947, otacza po dziś dzień nimb dzikości. Utrzymaniu tego mitu sprzyjają wciąż obecne na mapach nazwy nieistniejących wsi, ruiny cerkwi, podmurówki domostw w dolinach, przydrożne krzyże i stare cmentarze – miejsca porośnięte bujną roślinnością, choć niegdyś toczyło się w nich zwykłe życie.
Bieszczady i sąsiedni Beskid Niski stanowią dziś oryginalną bramę do przeszłości, do świata grekokatolickich cerkwi, wznoszonych przez górali ruskich zwanych przez polskich sąsiadów z Pogórza Bojkami i Łemkami. W prawie 100 zachowanych w Beskidzie Niskim drewnianych świątyniach mamy okazję zajrzeć w oczy świętych, patrzących na nas przenikliwie ze starych ikon.
Mozaikę narodowościową dawnych ziem południowo-wschodniej Polski uzupełniali wyznawcy judaizmu. Gdzie niegdzie, pozostały ślady ich bogatej kultury – synagogi pełniące dziś zgoła niereligijne funkcje i rozległe kirkuty w Lutowiskach, w Lesku, groby słynnych cadyków w Bobowej. Płyty nagrobne, zwane macewami zdobią plastycznie przedstawione zwierzęta, symbolizujące starotestamentowe przymioty Jehowy, świeczniki zwane menorami, sześcioramienne gwiazdy Dawida i rekwizyty świadczące o zajęciach pogrzebanych ludzi. Zwiedzanie żydowskich cmentarzy jest samo w sobie odkrywaniem tajemniczego, nieistniejącego już świata.
Drewniane Podlasie w żywych kolorach
Drewniane cerkwie w liczbie prawie 150 są także charakterystycznym elementem krajobrazu Podlasia. Ba, pomalowane na niebiesko, zielono lub brązowo opowiadają przybyszowi komu są poświęcone – Matce Boskiej lub Archaniołowi Michałowi, Duchowi Świętemu czy któremuś ze świętych albo męczenników z plejady czczonych przez wyznawców prawosławia mężów i niewiast. Równie malownicze są drewniane chaty zachowane jeszcze w niejednej z tutejszych wsi, ozdobione precyzyjnie wycinanymi z drewna ornamentami. Tu także znajdziemy ślady obecności wyznawców judaizmu, zwłaszcza w Tykocinie, zamieszkanym niegdyś przez społeczność nieznacznie tylko mniej liczną niż krakowska.
Ale prawdziwym fenomenem są Bohoniki i Kruszyniany – wioski zamieszkane przez potomków Tatarów, którzy za wierną służbę Rzeczpospolitej na bitewnych polach zostali w XVII stuleciu nobilitowani i otrzymali z rąk króla Jana III Sobieskiego szlacheckie herby. Muzułmańska społeczność kultywuje tradycje i wiarę dziadów.
Odwiedzając ich dziedziny można zajrzeć do niewielkich drewnianych meczetów. Ten w Kruszynianach pomalowany jest, podobnie do niejednej z tutejszych cerkwi na zielono, ale pomylić się trudno, bo minarety wieńczy półksiężyc. Można też wziąć udział w dorocznym festiwalu tatarskiej kultury. Sabantuj to znakomita okazja, by skosztować smakołyków oryginalnej kuchni, kupić wyroby rękodzielnicze, wysłuchać dawnych pieśni, czy kibicować emocjonującym rekonstrukcjom bitew, w jakich zasłużyła się przed wiekami lekka jazda tatarska.
Podlasie jako region historyczny i geograficzny nie pokrywa się z dzisiejszym województwem podlaskim. Na jego terenie splatają się wpływy litewskie, ruskie i polskie, ściślej mówiąc mazowieckie. Niczym z kulturowego tygla efektem tego splotu jest barwna, niepowtarzalna kompozycja. Ba, uczeni po dziś dzień spierają się, czy nazwa tych ziem pochodzi od sąsiedztwa lasów, takich jak Puszcza Augustowska, Knyszyńska czy Białowieska, czy też od sąsiedztwa Lachów, jak przez wieki przedstawiciele wschodnich nacji nazywali Polaków. Ot, kolejna tajemnica do rozwikłania.
Mroczne tajemnice Gór Sowich
Tajemniczość jest wpisana w obraz tych gór wyrastających ciemnym, zalesionym wałem ponad Niziną Śląską. Dzieje się tak za sprawą klimatu, który sprawia, że więcej tu opadów niż w okolicy, więc leśne ostępy spowijają często mgły. Również za sprawą historii, zwłaszcza owianych grozą poczynań Niemców w czasie II wojny światowej, których śladem są rozległe komory i sztolnie wydrążone w trzewiach gór.
Do czego służyły? Narosło wokół tego mnóstwo hipotez i teorii. Badacze zagadek przeszłości poszukują tu wypełnionych zrabowanymi przez hitlerowców skarbami pociągów i planów wyprzedzającej epokę broni. Być może ich trud nigdy nie zostanie nagrodzony, bo Niemcy zniszczyli dokumentację projektu „Riese” (Olbrzym), jaki realizowali właśnie tutaj, w Górach Sowich.
Każdy może jednak zwiedzić dziś sztolnie walimskie, należące do kompleksu „Rzecz … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS