To miał być rok olimpijski, napędzany wielkimi aspiracjami i jeszcze większymi marzeniami o mocnych wynikach. Szybko okazało się, że to, co oczywiste, nagle stało się niemożliwe. Sportowcy pokazali jednak, że determinacją można zdziałać naprawdę dużo. Tym samym w polskich tabelach pojawiło się kilka odświeżonych rekordów i sukcesów, o których zrobiło się głośno.
Stadion, siłownia, hala, skrawek leśnej ścieżki, obóz treningowy. Dla sportowca trenującego profesjonalnie to zwykła codzienność, która jest mu niezbędna, aby móc pracować. Brak odpowiednich warunków do tej pory praktycznie skreślał możliwość osiągania zadowalających rezultatów.
Tymczasem wczesną wiosną wszystko obróciło się przeciwko sportowcom. Bieganie stało się czynnością jakby niepasującą do panującej sytuacji. Niektórzy trafili do domowych klatek z przymusem odbywania kwarantanny. Inni o stadionie mogli pomarzyć. Rozpoczęło się stopniowe przetwarzanie w głowach, że to, co zostało zaplanowano, musi jednak poczekać. Druga kwestia to oswajanie się z myślą, że aby wykonać trening, trzeba się najpierw nagłowić. Nowa rzeczywistość stała się tożsama z uczuciem niewiadomej i strachem, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej.
Pomimo wszelakich trudności sportowcy pokazali, że chcieć to móc. Determinacja zaprowadziła wielu z nich do uczucia satysfakcji. Jaki był kończący się 2020 rok dla polskiego biegania?
Nienajgorszy! Przeglądając tabele, można naliczyć aż dziesięć rekordów Polski. Być może byłoby ich więcej, ale w sporcie patrzy się tylko do przodu.
W nowy rok rozpędem weszły panie, a konkretnie Karolina Jarzyńska-Nadolska. Biegaczka, która do swojego dorobku niejednokrotnie dopisywała już rekordowe wyniki, w Walencji na dystansie 10 kilometrów uzyskała czas 32:08. Tym samym odświeżyła swój własny rekord kraju o jedną sekundę.
Z początkiem lutego do halowego rekordu Polski na 400 m dobrała się Justyna Święty-Ersetic. Biegaczka reprezentująca barwy AZS AWF Katowice podczas Orlen Copernicus Cup wykręciła czas 51.37, mając jeszcze wtedy nadzieję na to, że to dobry prognostyk przed igrzyskami w Tokio, które miały się odbyć latem.
Wśród seniorów z pewnością należy wyróżnić rezultat Sofii Ennaoui, która rozprawiła się z prawie 40-letnim rekordem Jolanty Januchty. Polka w Monako wybrała dystans 1000 metrów, przecinając linię mety w czasie 2:32.30.
O wyniku biegaczki zrobiło się naprawdę głośno do czasu, aż nie przyćmił go rezultat Marcina Lewandowskiego, który wyjątkowo stanął na stracie biegu na dystansie 2000 metrów. “Lewy” z 2. Memoriału Ireny Szewińskiej wyjechał z rekordem kraju z … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS