Azory, wrzesień 2018 r. Właśnie na portugalskiej wyspie miał początek tej całej historii. Podczas wakacji w tym jednym z najbardziej bajecznych zakątków Europy spędziłem wiele godzin na rozmowach z przyjacielem z Izraela na temat tego, co łączy i dzieli nasze narody oraz jak funkcjonujemy w życiu codziennym.
– Jak wygląda Boże Narodzenie w Polsce? Znam głównie obrazki z amerykańskich filmów, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że w waszym kraju tak się spędza te święta – mówił Tal podczas jednej z wypraw na wyspie São Miguel.
– Możesz przylecieć do Polski za 3 miesiące i sprawdzić to osobiście, spędzając gwiazdę z moją rodziną – odparłem. – Oczywiście, że chciałbym doświadczyć tego na własnej skórze! – radośnie zareagował mieszkaniec Jerozolimy.
Teraz pozostało tylko dogadać szczegóły i poinformować rodzinę o dodatkowym gościu podczas kolacji wigilijnej. Na początku grudnia udało się dopracować cały plan dotarcia przyjaciela ze Świętego Miasta do Gdyni. I gdy myślałem, że świąteczny “scenariusz” jest już ustalony, 10 dni przed wigilią nastąpiła “drobna” zmiana.
Amman, 14 grudnia 2018 r. To w tym czasie i miejscu nastąpił zwrot w planowaniu wigilii. Zdecydowałem się na spontaniczny wypad do stolicy Jordanii. Z prośbą o rekomendację miejsc wartych odwiedzenia zwróciłem się do znajomego, mieszkającego od kilku lat w Gdańsku Abdullaha, który ma przyjaciół w Ammanie.
W trakcie rozmowy zapytałem, dlaczego aktualnie jest w Polsce, skoro zawsze w połowie grudnia wyjeżdżał do rodziny w Arabii Saudyjskiej. – W tym roku plany się pokrzyżowały i zostaję w Polsce. Nie za bardzo wiem, co ze sobą zrobić w najbliższym dwóch tygodniach, bo wszyscy będą spędzać czas ze swoimi rodzinami, ale może po prostu skupię się na nauce i przygotowywaniu się do egzaminów na uczelni – mówił Abdullah.
Nie mogłem postąpić inaczej, jak zaproponować mu, aby spędził 24 grudnia z moją rodziną. – Nie będę wam przeszkadzać? Przecież to czas spotkań z bliskimi, a ja nikogo nie będę znać poza tobą. Jesteś pewien, że mogę przyjechać? – dopytywał się.
– Oczywiście, że możesz. Czuj się zaproszony – odparłem, a on zadeklarował, że chętnie do nas dołączy.
Zadzwoniłem do rodziców dwa dni później i opowiedziałem całą historię. “Nikt nie powinien czuć się samotny w czasie świąt. Niech też przyjedzie, zmieścimy się przy jednym stole” – powiedział mój ojciec. Mama bez wahania przyznała mu rację.
Gdynia, 24 grudnia 2018 r. Tal dotarł na miejsce dwa dni wcześniej. O godz. 14 do mojego mieszkania w Gdyni przyjechał z Gdańska Abdullah z blachą upieczonych przez siebie ciasteczek. Godzinę później ruszyliśmy w podróż na kaszubską wieś, w której mieszkają moi rodzice.
Prószył śnieg, dom był pięknie udekorowany lampkami, w środku roznosił się zapach potraw wigilijnych, w salonie dumnie stała choinka, w tle rozbrzmiewały kolędy. Klimat był świąteczny, rodzinny i ciepły. – Zdejmijcie buty, kurtki schowajcie do szafy, zaraz siadamy do stołu – wołała z kuchni mama, która sprawdzała, czy oby na pewno wszystkie potrawy są już gotowe. Niedługo później wszyscy pojawili się w jadalni – rodzice, młodszy brat Tomek, siostra mamy Gabriela z wujkiem Andrzejem i córką Natalią, która na co dzień mieszka w Londynie, Tal, Abdullah i ja.
W pierwszej kolejności trzeba było wyjaśnić gościom z Bliskiego Wschodu, na czym polega tradycja dzielenia się opłatkiem. Ich pierwsze zaskoczenie – jakże pozytywne, że wszyscy składają sobie życzenia i właśnie tak wygląda oficjalny moment rozpoczęcia wigilii. Następnie wszyscy zasiedli do stołu. Dla nas potrawy, takie jak barszcz z uszkami, zupa owocowa, ryby przyrządzone na kilka różnych sposobów, w tym po żydowsku, czy kapusta z grzybami wydają się oczywiste. I nigdy nie przeszło mi przez myśl, że będę musiał komuś wyjaśniać tego dnia, co i dlaczego konsumujemy w tym szczególnym dla nas czasie i że dla kogoś będzie to kulinarna przygoda oraz odkrywanie zupełnie nowych smaków.
Wspólny czas przy stole minął na tłumaczeniu gościom, jakie są polskie tradycje i wtedy jeszcze nieśmiałych pytaniach ze strony rodziny o najważniejsze święta w judaizmie, np. o Paschę, i religii muzułmańskiej – Id al-Fitr, czyli Ramadam Bajram. A także jak wyglądają spotkania z rodziną, jakie panują zasady. Rozmawialiśmy w języku angielskim. Ciekawość była spora. Po wigilii odwiedził nas w domu starszy brat Piotr z żoną i córką, którzy w dłoniach trzymali torby z upominkami. Oznaczało to jedno – za chwilę wszyscy będą wręczać sobie prezenty. Nie zabrakło ich także dla Tala i Abdullaha. Nie spodziewali się, że otrzymują je wszyscy, bez wyjątku. Później było śpiewanie kolęd i długie rozmowy.
To był moment zapoznawania się nowych osób, z zupełnie innych kultur. Rozmawiania na tematy, których na co dzień zazwyczaj się nie porusza. Bez poczucia zakłopotania, że czegoś się nie wie. Bo wyjaśniliśmy sobie na początku, że to świetna okazja, aby każdy mógł uzyskać odpowiedzi na pytania dotyczące chrześcijan, żydów i muzułmanów. Pytania, na które nie zawsze łatwo znaleźć odpowiedź.
Czas minął tak szybko, że trzeba było przerwać konwersację przed pójściem na pasterkę. Goście z Izraela i Arabii Saudyjskiej koniecznie chcieli w niej uczestniczyć. I to było dla nich kolejne zaskoczenie, jak świątecznie i uroczyście wygląda msza w kościele o północy. I że mimo później pory i pełnych brzuchów po kolacji, tak wiele osób pojawiło się w świątyni. Po pasterce pożegnaliśmy się z rodziną i ruszyliśmy z Talem i Abdullahem do Gdyni.
– Myślałem, że wiele wiem na temat tego, jak spędzają święta katolicy, wszakże mieszkam w Jerozolimie, a godzinę drogi od mojego miasta jest Betlejem. Jednak czuję się tak, jakbym na nowo zdobywał wiedzę na temat nie tyle waszej religii, ile kultury. Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego miejsca na przeżycie świąt Bożego Narodzenia, niż Polska – powiedział Tal, żegnając się z moją rodziną.
– To był dla mnie najpiękniejszy dzień w tym roku. To wzruszające, że w waszej kulturze święta to czas, w którym najważniejsze jest to, aby zniknęły podziały i aby wspólnie się radować. Nie dziwię się, że tak wielu katolików z niecierpliwością wyczekuje świąt i że wszyscy moi polscy znajomi odwiedzają w grudniu swoich bliskich, bez względu na to, jak daleko mieszkają – skomentował Abdullah, zanim wsiadł do taksówki i ruszył z Gdyni do Gdańska.
Do dzisiaj wspominamy ten dzień i dzielimy się refleksami. Nie tylko dla moich przyjaciół z Bliskiego Wschodu, ale też dla mnie i mojej rodziny był to wyjątkowy dzień, który będziemy wspominać do końca życia. Mimo że wigilia, którą opisałem, miała miejsce w 2018 r., dopiero w tym roku postanowiłem podzielić się tą historią. 2020 r. zdecydowanie nie jest łatwy, a możliwość podróżowania, czyli poznawania innych zakątków świata, jest ograniczona. W ostatnich miesiącach ze szczególnym sentymentem wracam wspomnieniami do kulturowych doświadczeń ostatnich lat. A to było jedno z tych najbardziej cennych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS