Opisywaliśmy niedawno historię figury, która przez dekady witała przypływających do Płocka gości. Powstała inicjatywa (stało za nią Towarzystwo Techniczne w Płocku) zmierzająca nie tylko do jej przypomnienia, ale też ponownego ustawienia na odnalezionym oryginalnym postumencie. Ten pomysł poparli m.in. bp Mirosław Milewski, marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, prezydent Andrzej Nowakowski, wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz, lokalni przedsiębiorcy.
Radna miejska Anna Derlukiewicz zwróciła się w interpelacji z propozycją nazwania skweru imieniem i nazwiskiem zakonnicy w niebieskim habicie Heleny Pszczółkowskiej. Jak wyjaśnia radna, była ona „doskonale znana przez starsze i średnie pokolenie mieszkańców naszego miasta”.
Uzasadnia: – Siostra Helena zawsze była zatroskana o los swoich podopiecznych, starała się zaspokoić ich potrzeby, w tym także pomóc im rozwiązać problemy osobiste i prawne. Służyła pomocą wszystkim osobom, które jej potrzebowały. Siostra Helena w imieniu biednych pukała do różnych instytucji, do lekarzy, urzędników, prezesów. Zadowalała ją każda najdrobniejsza kwota, za którą mogła kupić choćby chleb czy bułkę dla kogoś potrzebującego. Była dla wszystkich osobą w pełni godną zaufania. W Płocku spędziła 40 lat, poświęcając się bezgranicznie ubogim tego miasta.
Odznaczona za swoją cichą, ale nieustępliwą służbę m.in. medalem „Zasłużony dla Płocka”. Odbierając go, powiedziała: – Te moje płockie dni muszą być takie, żeby od rana do wieczora starać się ulżyć ludziom w cierpieniu. Nie może być innych dni.
W 2000 r. była nominowana w plebiscycie na Płocczanina Stulecia.
Radna dodaje: – Służyła najbiedniejszym płocczanom, dreptała po zapomnianych uliczkach, była tam, gdzie nie zdążyła dotrzeć publiczna pomoc środowiskowa. To uniwersalna postać, która niezależnie od jakiejkolwiek opcji nie budzi kontrowersji.
Zakonnicę, nazywaną także „płocką Matką Teresą”, często można było spotkać na ulicach Płocka, jak z pełnymi reklamówkami zmierza do swoich podopiecznych. “Wielu kierowców płockiej Komunikacji Miejskiej, widząc ją uginającą się pod ciężarem, zatrzymywało się. Ona nigdy o to nie prosiła, ale zawsze serdecznie dziękowała. Mimo że sama była człowiekiem schorowanym, nie chciała nigdy mówić o sobie, żyła problemami innych. Zawsze była pogodna, uśmiechnięta, pełna życzliwości dla drugiego człowieka. I taka pozostała do końca życia. To był człowiek instytucja. (…) Była dla wszystkich osobą w pełni godną zaufania i każdy wiedział, że pieniądze jej dane zostaną użyte w dobrym celu” – przekonuje Anna Derlukiewicz w piśmie do prezydenta Płocka.
W tym roku, 26 maja, minęło 95 lat od dnia jej narodzin. Przyszła na świat we wsi Dzielin niedaleko Przasnysza jako jedno z siedmiorga dzieci. Do nowicjatu Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo wstąpiła w Warszawie w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego. W zakonie przeżyła 63 lata, pracując jako pielęgniarka, siostra parafialna i siostra służebna w Kielcach, Lublinie, Olsztynie, od 1966 r. w Płocku. Swoje ostatnie miesiące spędziła w warszawskim domu sióstr. Zmarła w dniu swoich imienin, 2 marca 2007 r. Miała wówczas 82 lata. Została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w kwaterze należącej do zgromadzenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS