A A+ A++

Ilicz Ramírez Sánchez (kadr z mini-serialu „Carlos”)

21 grudnia 1975 roku miał miejsce jeden z największych zamachów terrorystycznych w tamtym czasie. Grupa Carlosa, który do historii przeszedł jako Szakal, porwała ministrów biorących udział w konferencji państw członkowskich OPEC. Co ciekawe – na miejsce zbrodni napastnicy dotarli… tramwajem.

Tramwaj zatrzymał się w rejonie Dr Karl Lueger Ring niedaleko Christkindlmarkt – świątecznego jarmarku. Być może unosił się jeszcze w powietrzu zapach kiełbasek i grzańca, które serwowano poprzedniego wieczoru. Teraz było jednak chłodno i ślisko, bo w nocy spadło trochę śniegu.

Sześcioro ludzi ze sportowymi torbami na ramionach szło w kierunku siedziby OPEC – organizacji zrzeszającej kraje wydobywające ropę naftową. Właśnie trwało posiedzenie – debatowano o cenach surowca. Nie było wśród delegatów zgody. Państwa, które potrzebowały pieniędzy – jak Irak – był za podwyżką, inne – jak Arabia Saudyjska czy Iran, mające dobre relacje z Zachodem, sprzeciwiały się podnoszeniu cen. Wszyscy pamiętali niedawny kryzys naftowy wywołany embargiem na sprzedaż ropy po wojnie z Izraelem.

fot.DALIBRI / CC BY-SA 3.0 Siedziba OPEC w Wiedniu

Gdy koło 11.30 grupa wchodziła do budynku, policjant pozdrowił przybyszy, myśląc zapewne, że to spóźnialscy. Zamachowcy wkrótce przystąpili do dzieła. Na pierwszym piętrze wyjęli broń. Zaczęła się strzelanina. Jeden z austriackich funkcjonariuszy próbujących powstrzymać terrorystów został zastrzelony. Zginął także ochroniarz wysłanników Iranu oraz członek delegacji libijskiej.

Huk wystrzałów dotarł do 11 ministrów obradujących w sali konferencyjnej. Wkrótce sytuacja była „opanowana”. Terroryści zajęli budynek, mieli ze sobą około 60 zakładników (poza ministrami byli doradcy, sekretarze, tłumacze itp.). Teraz przyszła pora na negocjacje.

Najbardziej poszukiwany człowiek świata

Przywódcą zamachowców był Wenezuelczyk Iljicz Ramírez Sánchez, w tamtym czasie już najbardziej poszukiwany człowiek na świecie, znany od początku lat 70. jako Carlos, a później także Szakal – pseudonim zapożyczono ze słynnej powieści Fredericka Forsytha.

Był synem komunizującego prawnika, który, choć nadawał swym synom imiona przywódcy rewolucji bolszewickiej (bracia Ilijcza nazywali się Włodzimierz i Lenin), to jednak dbał o ich wykształcenie i dobrostan. Sanchez więc od młodości miał komunistyczne ciągoty, ale bynajmniej nie odżegnywał się od uroków kapitalistycznego świata – dobre ubrania, alkohole, restauracje, kobiety. Z tego słynął.

Pod koniec lat 60. Iljicz trafił do Moskwy na studia, ale jego dekadencki styl życia nie bardzo odpowiadał rygorom obowiązującym w Związku Radzieckim – relegowano go z uczelni. Wcześniej zdążył jednak związać się z Arabami, których wówczas sporo studiowało w Moskwie. Przez nich dotarł do Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny i znalazł się na Bliskim Wschodzie.

Został terrorystą. Jego szefem był sam Wadi Haddad. On właśnie wysłał Carlosa do Europy – gdzie 20-latek miał dokonywać zamachów i likwidować wrogów sprawy palestyńskiej. Jednym z jego celów był Joseph Sieff, właściciel znanej sieci sklepów Marks&Spencer. Akurat żydowski biznesmen, trafiony w twarz, przeżył, ale inni nie mieli tyle szczęścia.

Sanchez więc od młodości miał komunistyczne ciągoty, ale bynajmniej nie odżegnywał się od uroków kapitalistycznego świata – dobre ubrania, alkohole, restauracje, kobiety.

Lata 70. to czas sponsorowanej często przez Związek Radziecki międzynarodówki terrorystycznej. Współpracowali ze sobą Irlandczycy, Arabowie, komunizujący Niemcy z Urliką Meinhof na czele, a nawet Japończycy z dość egzotycznej Japońskiej Armii Czerwonej. Wszyscy oni chcieli obalić istniejący porządek – ćwiczyli w obozach szkoleniowych rozlokowanych na Bliskim Wschodzie – tam gdzie, władzę wzięli lokalni dyktatorzy, wspomagani przez Moskwę. Bywali też krajach Europy Wschodniej – szkolono ich w NRD, do Polski mieli przyjeżdżać na wypoczynek i rekonwalescencję.

Iljicz Ramirez Sanchez był właśnie takim „złotym dzieckiem” epoki – syn bogatego tatusia, owładnięty ideologią, ale też narcyz, który chciał pokazać światu, co znaczy. Niezbyt udany pobyt w Moskwie, a także wcześniejsza niewinna wizyta na Kubie przysłużyły się do zbudowania jego legendy jako groźnego agenta KGB.

Czytaj też: Zabić cara! Pierwszy polski terrorysta

Ropa, Żydzi i Kurdowie

Bliski Wschód był wówczas podzielony w kwestii palestyńskiej. Jedne kraje otwarcie wspierały bojowników i chciały konfrontacji z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi, inne wolały politykę mniej agresywną i nastawioną na robienie interesów z Zachodem.

Były też kwestie religijne – szyici zwalczający sunnitów; spory terytorialne i narodowe – Persowie kontra Arabowie, Arabowie kontra Żydzi albo Kurdowie… Dodajmy do tego marksizm i rywalizację na linii Wschód-Zachód, a otrzymamy mieszankę wybuchową.

Jednym z awanturników tamtej epoki był wiceprezydent, ale de facto już przywódca, Iraku Saddam Husajn. Co prawda sam sponsorował separatyzm w pakistańskim Beludżystanie, ale we własnym kraju tępił Kurdów. Ci ostatni z kolei byli wspierani przez Iran, z którym Bagdad miał także inne konflikty. I choć wiosną 1975 roku na chwilę na linii Bagdad–Teheran się uspokoiło, to Husajn już myślał o wojnie z Iranem. Potrzebował tylko jednego – pieniędzy. A te mogła mu dać właśnie ropa naftowa.

Operację opłacił ówczesny wiceprezydent Iraku Saddam Husajn

Jak na złość jednak jej ceny nie były już tak wysokie, po tym jak Arabia Saudyjska zdecydowała w 1974 roku o zniesieniu embarga na surowiec. Hussajn wpadł na pomysł, by porwać ministrów OPEC, zmusić ich do ustalenia innych cen, a przy okazji do potępienia Izraela – co dałoby zamachowi ideową wiarygodność. Skontaktował się z Wadim Haddadem, a ten zlecił robotę swojemu człowiekowi w Europie – Carlosowi.

Ministrowie, którzy zebrali się w Wiedniu, byli wyśmienitym celem. Wszak reprezentowali najważniejszą wówczas gałąź gospodarki światowej. Wszystko wówczas kręciło się wokół ropy.

Kanapki z szynką

Przygotowania do akcji trwały ładnych kilka tygodni. Obok Sancheza bezpośredni udział w niej miało wziąć także trzech Arabów oraz dwoje Niemców – w tym nijaka Gabriele Kröcher-Tiedemann, 23-latka, do niedawna studentka socjologii i ewidentna psychopatka.

Na początku grudnia wszyscy byli już w stolicy spokojnej i bogatej Austrii. Była także broń: włoskie pistolety maszynowe Beretta, karabiny M-16, pistolety Skorpion, rewolwery P38 i kilkanaście kilogramów materiałów wybuchowych. Carlos zamieszkał, a jakże, w nowoczesnym hotelu Hilton. Nosił wtedy wąsy i bokobrody. Kupił sobie też beret. Przypominał swego idola Che Guevarę.

Dla neutralnej Austrii atak terrorystyczny był szokiem. Kanclerz Bruno Kreisky akurat był na nartach. Początkowo oddział specjalny próbował odbić budynek, ale po krótkiej strzelaninie, w której ranny został jeden z towarzyszy Carlosa – Niemiec Hans Joachim Klein – policja się wycofała. W końcu zaczęto negocjować.

Carlos zachowywał się dziwnie. Raz straszył wszystkich śmiercią, innym razem był miły i uprzejmy. Ministrom z niektórych krajów okazywał wielki szacunek. Dwóm innym – z Arabii Saudyjskiej i Iranu – zapowiedział, że ma rozkaz ich zabić. Gdy zakładnicy zgłodnieli, kazał dostarczyć im jedzenie. Austriacy niezorientowani w nakazach religijnych muzułmanów dostarczyli jednak kanapki z wieprzowiną… Potem dopiero dotarło jedzenie, które mogli spożyć.

Carlos zażądał nazajutrz autobusu z zasłoniętymi oknami, który wszystkich zawiezie na lotnisko, gdzie z kolei ma czekać samolot DC9 z pełnymi bakami. Do tego dodano apel, że Arabowie muszą wystąpić przeciw Izraelowi i walczyć ze spiskiem syjonistów oraz amerykańskich imperialistów.

Czytaj też: „W grę wchodzi cała planeta” – były szef Mosadu ostrzega przed islamskimi terrorystami

Pieprz się!

Następnego dnia o godzinie 6.40 austriacki rząd faktycznie podstawił pod siedzibę OPEC pojazd z zasłoniętymi oknami. Był to żółty autobus Österreichische Post, bo tylko taki udało się znaleźć. Zakładnicy zostali nim przetransportowani na lotnisko.

Wkrótce samolot był gotowy do odlotu. Carlos zwolnił część ludzi – obsługę konferencji. Maszyna wystartowała chwilę po 9.00. Przywódca porywaczy był w dobrym nastroju – zaczął nawet rozdawać autografy swoim ofiarom. Pilot obrał kurs na Algier.

Przywódcy krajów arabskich z pewnością nie życzyli dobrze Izraelowi, ale atak terrorystyczny nie było po ich myśli – przede wszystkim dlatego, że porwano ich ministrów. Sam sponsor akcji, czyli Saddam Hussajn nie chciał być kojarzony ze sprawą. Także Mu’ammar Kaddafi w Libii nie przyjął samolotu, Tunezja podobnie. Arabia Saudyjska była rozwścieczona. Tymczasem DC9 nie nadawał się do długich lotów i trzeba go było zatankować.

Władze w Algierze miały zaś tradycyjne związki z Francją, gdzie Carlos był wrogiem numer jeden za swe terrorystyczne wybryki i zastrzelenie francuskich funkcjonariuszy. Ostatecznie pozwolono Carlosowi wylądować, ale też chciano się problemu szybko pozbyć. I choć szef algierskiej dyplomacji Abdel Aziz Bouteflika objął Carlosa na powitanie, rozmowy prowadził twardo.

Wadie Haddad w Syrii około 1970 roku

W ich efekcie porywacze uwolnili zakładników. Carlos ostatecznie nie zabił przedstawicieli Iranu i Arabii Saudyjskiej – za darowanie im życia miał dostać 20 milionów dolarów. Wenezuelczyk, jak wspominali jego towarzysze, chciał przede wszystkim sławy, pieniędzy i przygody. Akcja w Wiedniu mu to dała.

Kröcher-Tiedemann, gdy dowiedziała się o ustaleniach, miała krzyknąć: „Pieprz się!” (według innej wersji nazwała Carlosa sk****synem). Wściekli byli też arabscy członkowie grupy. Po latach jeden z nich, Palestyńczyk, mówił: „Mój naród pozbawiony był ojczyzny, a on myślał wyłącznie o forsie!

Wadi Haddad miał nawet rozmyślać o sądzie nad Carlosem, ale ostatecznie dał się udobruchać pieniędzmi. A Carlos? Ugruntował swą pozycję terrorysty nr 1.

Bibliografia:

  1. David Yallop, W pogoni za Szakalem, Warszawa 1994.
  2. John Follain, Carlos. Szakal, Czerwony terrorysta, Warszawa 1999.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHope – ocalony przez wolontariuszy. Jak potoczyła się historia chłopca ze słynnego zdjęcia?
Następny artykułMarszałkowska Inicjatywa Sołecka – nasz wspólny sukces